26 sierpnia 2014

Terapia szokowa

Człowiek chce żeby było mu dobrze. Chce ciepłego kąta, dobrego obiadu, wygodnego łóżka. To oczywiste. I najczęściej chrześcijanin za to dziękuje i o to się modli. Gdy ta krucha otoczka wygodnego życia znika – woła do Boga o pomoc i przywrócenie ciepłej, małej stabilizacji. I to wydaje się też naturalne. Wydaje się.
Ale czy zawsze taka „polityka ciepłej wody w kranie” jest dla człowieka dobra? Letnia woda w kranie wychowuje często letnich chrześcijan. Ostatnio czytając Biblię myślałem nad tym, jak Bóg to widzi i co On uznaje za dobre dla nas.
W 2 Księdze Kronik czytamy o królu judzkim Manassesie. Nie są to raczej słowa budujące: Czynił zaś to, co złe w oczach Pana, według ohydnych zwyczajów narodów, które Pan wytępił przed synami izraelskimi. Z powrotem pobudował świątynki na wyżynach, które zburzył Hiskiasz, jego ojciec, wznosił też ołtarze dla Baalów i sporządził aszery, oddawał pokłon całemu zastępowi niebieskiemu i służył mu. Zbudował także ołtarze w świątyni Pana, o której Pan powiedział: W Jeruzalemie będzie przebywać imię moje na wieki. Nabudował też ołtarzy dla całego zastępu niebieskiego w obydwu dziedzińcach świątyni Pana. On nawet swoich synów oddał na spalenie w Dolinie Syna Chinnomowego, oddawał się wróżbiarstwu, czarom i gusłom, ustanowił wywoływaczy duchów i wróżbitów, wiele złego czynił w oczach Pana, drażniąc go. Postawił też posąg rzeźbiony, który kazał sporządzić, w świątyni Bożej (…) Manasses zwiódł Judę i mieszkańców Jeruzalemu, tak iż postępowali gorzej niż narody, które Pan wytępił przed synami izraelskimi. Pan przemawiał do Manassesa i do jego ludu, lecz oni na to nie zważali. (33:2–10)
Pan przemawiał do króla, ale jak widać było to „jak grochem o ścianę”. Bóg postanowił jednak nie zostawić Manessesa w tym stanie. Możliwa była jedynie terapia szokowa. Wówczas Pan sprowadził na nich dowódców wojska króla asyryjskiego i ci pochwycili Manassesa hakami, skuli dwoma spiżowymi łańcuchami i uprowadzili do Babilonu. A gdy znalazł się w ucisku, błagał Pana, swojego Boga, ukorzył się bardzo przed obliczem Boga swoich ojców. I modlił się do niego, a On dał się uprosić i wysłuchał jego błagania, i pozwolił mu powrócić do Jeruzalemu do swego królestwa. Wtedy Manasses poznał, że Pan jest Bogiem. (33:11–13). Dopiero wtedy! Trudno mi wyobrazić sobie nawet okrucieństwo takiego pojmania, ale najwidoczniej Bóg wiedział, że tylko w ten sposób coś może dotrzeć do króla i tylko wtedy może on się nawrócić.
Kiedy Job opływał w dostatki i powodzenie spełniał jedynie religijne uczynki – składał Bogu ofiary, modlił się. Jednak dopiero po przejściu przez prawdziwą gehennę straty i cierpienia sam wyznał Bogu: Tylko ze słyszenia wiedziałem o tobie, lecz teraz moje oko ujrzało cię (Księga Joba 42:5).
Trzeba głębokiego wglądu w stan swojego ducha by przyznać jak autor Psalmu 119: Zanim zostałem upokorzony, błądziłem, Ale teraz strzegę twego słowa. (67) Dobrze mi, żem został upokorzony, Abym się nauczył ustaw twoich. (71) Wiem, Panie, że sądy twoje są sprawiedliwe I żeś mię słusznie upokorzył. (75)
Przyznać rację Panu, że słusznie nas upokorzył to chyba taka „wyższa duchowa szkoła jazdy”. Nie jest to proste, bo przecież nie pragniemy upokarzania. Pragniemy wygodnego, dostatniego życia i błogosławieństw Bożych, co tak często zlewa nam się w jedno. Ale pamiętajmy, że tylko Bóg wie, co jest dla nas naprawdę dobre. Nie dostatnie i leniwe życie ale przede wszystkim życie z Nim.
Może nasze modlitwy powinny wołać właśnie o to i błogosławić Pana w czynieniu Jego suwerennej woli dla naszego życia? I dziękować Mu za to, że tak często nie zostawia nas w naszym opłakanym stanie a raczy wychowywać. Bo kogo Pan miłuje, tego karze, i chłoszcze każdego syna, którego przyjmuje. (List do Hebrajczyków 12:6)

16 sierpnia 2014

A co po tych wydarzeniach?

Kiedy ostatnio czytałem Drugą Księgę Kronik zwróciło moją uwagę niewinne z pozoru zdanie, rozpoczynające się od słów „Po tych wydarzeniach…”. Poprzedni rozdział opisywał wiele chwalebnych czynów króla judzkiego Jehoszafata, m.in. ustanowienie sędziów, kapłanów i Lewitów, napominanie do przestrzegania ustanowionego przez Pana porządku itp. Słowo Boże wymienia także czyny i słowa, które nie łatwo znaleźć u innego króla judzkiego: ponownie wyszedł do ludu od Beer-Szeby aż do pogórza efraimskiego i nawracał ich do Pana, Boga ich ojców (2 Księga Kronik 19:4); I powiedział do sędziów: Baczcie, co czynicie; gdyż nie dla ludzi sądzicie, ale dla Pana, i On jest przy was, gdy wydajecie wyrok. Niechaj więc ogarnia was strach przed Panem, pilnujcie się przy tym, co czynicie, gdyż u Pana, Boga naszego, nie ma niesprawiedliwości, stronniczości ni przekupstwa. (19:6–7) (…) Postępujcie tak: w bojaźni przed Panem, w prawdzie i w szczerości serca. (19:9) (…) Bądźcie dzielni w działaniu, a Pan niech będzie z tym, który jest prawy. (19:11)
Wspaniały zestaw wskazówek i osobistego przykładu postępowania króla, czemu poświęcony jest cały rozdział. Bije z niego ogromna determinacja władcy do służenia Bogu, czuć wręcz ogień gorliwości, który nim kieruje.
I nagle czytamy Po tych wydarzeniach ruszyli Moabici, Ammonici, a z nimi także niektórzy Maonici na wojnę z Jehoszafatem. (20:1). Po tych wydarzeniach… –  jako wierzący człowiek wiem, że nic nie zdarza się przypadkiem. Wiem też, że zdecydowana postawa chodzenia z Bogiem wbrew wszystkim i wszystkiemu zawsze „budzi” piekło, które chce zepchnąć tak kroczącego śmiałka z obranej ścieżki.
Jehoszafata nie udało się zepchnąć. Wręcz przeciwnie, jego postawa wobec zagrożeń była jeszcze większym świadectwem wierności Bogu i całkowitego zawierzenia Mu.
Obyśmy nie tylko doświadczali w naszym życiu cudownych chwil z Bogiem, ale także by „po tych wydarzeniach” nasza wiara okazywała się silna, byśmy mogli zgasić wszystkie ogniste pociski złego (List Pawła do Efezjan 6:16).

11 sierpnia 2014

Boża perspektywa

Obejrzałem już kilka krótkich filmów w bardzo sugestywny sposób ukazujących wielkość wszechświata. Schemat, według którego powstają jest podobny. Gdzieś na łące leży sobie człowiek, wpatrujący się w niebo. Nagle kamera oddala się od niego z zawrotną prędkością, najpierw ukazując cały park, później miasto, region, kraj, kontynent, w końcu kulę ziemską. Ale to nie koniec – za chwilę mijamy księżyc i zanim się obejrzymy jesteśmy już poza naszym układem słonecznym. Ziemi już prawie nie widać, jej położenie autorzy filmu oznaczają tylko małą strzałką. Wkrótce jesteśmy już na obrzeżach Drogi Mlecznej, potem widzimy inne, sąsiadujące z nią galaktyki itd. i tak aż do granic znanego nam wszechświata. Gdzieś tam została nasza ukochana planeta, wydająca się niczym nie wyróżniać spośród trylionów innych. Także położenie Ziemi wydaje się z tej perspektywy zupełnie zwyczajne i nic w nim wyjątkowego.
Takie filmy urzekają mnie, są bardzo efektowne i pouczające. Niosą ze sobą co najmniej dwa przesłania. Po pierwsze uczą pokory i dystansu do siebie, naszych „wielkich” kłopotów, dramatów i tragedii. Ale jest i drugi aspekt, bardziej niebezpieczny. Bardzo łatwo uznać, że to przecież niemożliwe, by Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo na takim okruszku materii, zagubionym gdzieś wśród przestrzeni międzygwiezdnych, nie zajmującym żadnego uprzywilejowanego miejsca we wszechświecie.
Człowiek przez wieki nie mógł się z tym pogodzić, dlatego umieszczał Ziemię w centrum wszechświata, a tych, którzy twierdzili inaczej, wysyłał na stosy. Nam dzisiaj także podświadomie wydaje się, że jako wyjątkowe stworzenia Boże powinniśmy zajmować jakieś uprzywilejowane miejsce.
Oglądając niedawno kolejny taki filmik pomyślałem jednak o Izraelu. Malutkie państewko, nieforemne, z dziwnymi granicami. Kiedy na zwykłym globusie chciałem je niegdyś pokazać mojej córce, musiałem bardzo uważać by nie zakryć go opuszkiem palca. A jednak to właśnie ten naród wybrał Bóg. Ciebie wybrał Pan, Bóg twój, spośród wszystkich ludów na ziemi, abyś był jego wyłączną własnością. Nie dlatego, że jesteście liczniejsi niż wszystkie inne ludy, przylgnął Pan do was i was wybrał, gdyż jesteście najmniej liczni ze wszystkich ludów. (5 Księga Mojżeszowa 7:6–7)
Boża arytmetyka i pojęcie wielkości, większości i uprzywilejowania nie mają nic wspólnego z naszym rozumowaniem. Niemal na każdej stronicy Słowa Bożego widzimy, jak Bóg powtarza: Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje. Lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze. (Księga Izajasza 55:8–9). Bez ustanku poucza nas też o wartości Bożej resztki (trudno nawet przytaczać na ten temat konkretne cytaty, tak roi się od nich w Biblii) i wąskich ścieżek wiary (patrz chociażby Ewangelia Mateusza 7:13–14).
Przykład Izraela może nas naprawdę wiele nauczyć o Bogu.

7 sierpnia 2014

Kto lubi grzeszyć?

Dzisiaj zupełnie przypadkowo natrafiłem w telewizji na program „Rozmównica” na kanale Religia TV. I jakoś tak zacząłem oglądać, bo zaintrygował mnie temat. Niezorientowanym wyjaśnię, że tego typu cykliczne programy na żywo, prowadzone przez moderatora (najczęściej księdza lub zakonnika katolickiego) polegają na udziale słuchaczy, wypowiadających się na antenie na temat problemu postawionego w tytule. Tym razem brzmiał on: „Dlaczego lubimy grzeszyć?”. Zaintrygował mnie, bo twórcy programu z góry założyli, że każdy człowiek lubi grzeszyć.
Krótko mówiąc – poczułem się nieco obrażony. Takie odczucie mamy chyba zawsze, gdy ktoś wypowiada się za nas, opowiadając co to lubimy a czego nie. A ja grzeszyć z pewnością nie lubię i bynajmniej nie jestem w tym odosobniony – znam bardzo wiele osób wprost nienawidzących grzechu.
Pytanie więc domaga się modyfikacji: dlaczego niektórzy ludzie lubią grzeszyć? Odpowiedź: bo upadek pierwszych ludzi oddzielił ich od Boga i skaził ich naturę. Człowiek przestał być Jego dzieckiem i stał się dzieckiem diabła. Tak o tym mówił Jezus: Mówię to, co widziałem u Ojca, a wy także czynicie, co słyszeliście u ojca waszego. Odpowiadając, rzekli mu: Ojcem naszym jest Abraham. Jezus im rzecze: Jeżeli jesteście dziećmi Abrahama, spełniajcie uczynki Abrahama. (Ewangelia Jana 8:38–39) i kontynuował Gdyby Bóg był waszym Ojcem, miłowalibyście mnie, Ja bowiem wyszedłem od Boga i oto jestem. (…) Ojcem waszym jest diabeł i chcecie postępować według pożądliwości ojca waszego. (8:42–43) A więc podstawowa sprawa: grzech to skutek spełniania uczynków takich, jakie podpowiada człowiekowi jego ojciec. Lubi grzeszyć, bo nie ma innej możliwości. Jan pisze w swoim Pierwszym Liście Kto popełnia grzech, z diabła jest, gdyż diabeł od początku grzeszy. (3:8) Póki człowiek lubi grzeszyć, to nawet gdy te grzechy wyzna i zepnie się jak najmocniej by nie grzeszyć więcej – to i tak nic z tego dobrego nie wyjdzie.
Jak wyjść z tego błędnego koła? Zacząć nienawidzić grzech. Czy to w ogóle możliwe? Możliwe, gdy staniemy się dziećmi Bożymi, bo wtedy On da nam swoją naturę, a Bóg przecież nienawidzi grzechu. Nie możemy stać się uczniami i naśladowcami Jezusa, dopóki nasz stosunek do grzechu będzie przeciwny niż Jego. Jak to zrobić? Narodzić się na nowo z Boga. Kto z Boga się narodził, grzechu nie popełnia, gdyż posiew Boży jest w nim, i nie może grzeszyć, gdyż z Boga się narodził. (1 List Jana 3:9)
Oczywiście nie znaczy to literalnie, że narodzony na nowo człowiek jest bezgrzeszny. Gdyby Jan tak twierdził, przeczyłby Słowu Bożemu, które mówi, że wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej (List do Rzymian 3:23) Chodzi o to, że nie jest on już rozmiłowany w grzechu. Taki człowiek nienawidzi go i kiedy zdarzy mu się upaść wyznaje to natychmiast Ojcu i pokutuje.
Wydaje mi się to proste. Ewangelia, przyjmowana szczerym sercem jest bardzo prostą Dobrą Nowiną. Niestety z coraz większym zdumieniem słuchałem wypowiedzi widzów w trakcie oglądanego programu. Były one niekończącymi się wywodami, spekulacjami opartymi wyłącznie na własnych domniemaniach i wymysłach, a prowadzący wyłącznie potakiwał i utwierdzał rozmówców w ich niewiedzy. Przykre to. A najbardziej przykrym było to, że wszyscy uznawali za oczywistość, że lubią grzeszyć, choć się oczywiście tego wstydzili. Nikt nie powiedział im jak mogą to zmienić, niestety nie to było celem programu.


Program był powtórką, pierwotnie nadany został prawie rok temu. W tej sytuacji oczywiście uczestnictwo w nim nie było dla mnie możliwe.