Niedawno ponownie wróciłem do lektury Księgi Przypowieści
Salomona i jak to bywa z lekturą Słowa Bożego uderzyły mnie słowa, których
wcześniej jakby tam nie widziałem. „Nie zapominaj, synu, mej nauki i niech twe
serce przestrzega mych przykazań, bo one przedłużą ci dni i lata życia i na
pewno pogłębią twój pokój. Niech cię nie opuszcza łaska ani prawda, zawiąż je
sobie na szyi, wypisz na tablicy swego serca, a znajdziesz życzliwość i uznanie
w oczach Boga oraz w oczach ludzi.” (7, 1-3).
Salomon poucza młodego czytelnika (bo taki jest generalny
cel tej księgi), by wypisał przykazania (z nimi wiąże się łaska i prawda) na
tablicy swojego serca. Sam ma to zrobić! Uważnemu czytelnikowi Biblii od razu
zapalić powinna się zapalić tzw. czerwona lampka (jak widać mnie zapaliła się dopiero
po wielu latach lektury). Wszak ten zwrot zawarty jest w jednym z najbardziej znanych,
proroczych wersetów Starego Przymierza, w Księdze Jeremiasza: „Oto idą dni —
oświadcza PAN — gdy zawrę z domem Izraela i z domem Judy nowe przymierze. Nie
takie przymierze, jakie zawarłem z ich ojcami w dniu, gdy ich ująłem za rękę,
aby ich wyprowadzić z Egiptu. Tamto przymierze ze Mną oni zerwali, chociaż Ja
byłem ich panem — oświadcza PAN. Teraz jednak zawrę z domem Izraela takie
przymierze — oświadcza PAN: Moje Prawo włożę w ich wnętrza i wypiszę je na
ich sercach. Ja będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem." (Jeremiasza 31,
31-33)
Jeremiasz wyraźnie prorokuje, że takie dni dopiero nadejdą i
wiemy, że nadeszły dopiero ok. 1000 lat po napisaniu cytowanych słów przez Salomona
i ok. 500 lat po proroctwie Jeremiasza. To nowe przymierze zawarte zostało
przez krew Jezusa Chrystusa.
A jak było za czasów Salomona i Jeremiasza? Może Bóg jednak
także coś wypisywał na sercach swojego ludu? Jeremiasz nam to odkrywa i nie
jest to bynajmniej pokrzepiające przesłanie: „Grzech Judy wykuty jest rylcem
żelaznym, ostrzem z krzemienia wyryty na tablicy ich serca i na rogach ich
ołtarzy” (Jeremiasza 17, 1)
Owszem, możemy sami próbować lukrować nasze życie,
twierdzić, że zmieniliśmy się, bo ciężko nad tym pracowaliśmy. Ot, tak zebraliśmy
się w sobie, zaparliśmy się i… Izraelici bardzo chcieli tak zrobić. Salomon
uważał, że jeśli da wystarczająco dobre rady czytelnikom, to oni zmienią się,
po prostu je stosując. Prawda jest jednak taka, że tylko Bóg daje moc do
przemiany życia. Jezus powiedział o tym dobitnie Nikodemowi w trakcie nocnej
rozmowy: „Ręczę i zapewniam, że kto się nie narodzi z wody i Ducha, nie może
wejść do Królestwa Bożego. Co się narodziło z ciała, jest ciałem, a co się
narodziło z Ducha, jest duchem. Nie dziw się, że ci powiedziałem: Musicie się
na nowo narodzić." (Ew. Jana 3, 5-7).
Nikodem dokładnie znał (prawdopodobnie w dużej części na
pamięć, podobnie jak wielu uczonych rabinów) Torę i pisma proroków, znał też
oczywiście zalecenie Salomona odnośnie konieczności samodzielnego zapisywania
przykazań na sercu. Znał też na pewno proroctwo Jeremiasza, ale umieszczał je
zapewne w nie dającej się przewidzieć przyszłości. Reprezentował sposób
myślenia żydowskich elit, że trzeba sobie jakoś samemu radzić z doskwierającym
jarzmem Prawa. Boży nakaz zawarty w 5. Księdze Mojżeszowej 6, 6-9 („Niech te
słowa, które ja ci dziś przykazuję, będą w twoim sercu. Wpajaj je swoim
dzieciom, mów o nich, gdy jesteś w domu, gdy odbywasz podróż, przed snem i
kiedy wstajesz. Przywiąż je sobie jako znak do ręki i niech ci one będą
przepaską na czole. Wypisz je też na odrzwiach swego domu i na swoich bramach”) Żydzi
potraktowali literalnie, wiążąc rzemyki z tekstami Tory wokół swoich palców i
zakładając rytualne szkatułki tefilim z wersetami na swoje czoła oraz
umieszczając wybrane fragmenty Tory w tzw. mezuzach na odrzwiach domów. Nie dało
to nic poza stwarzaniem pozorów ludzkiej sprawiedliwości i rozbudowywaniem
martwych rytuałów.
Ale łatwo nam dziś krytykować Izraelitów sprzed 3000 czy 2000 lat. Trudniej spojrzeć krytycznie na siebie i otwarcie odpowiedzieć sobie na pytanie – czy całkowicie polegamy na łasce Jezusa Chrystusa i doświadczamy dzięki Niemu przemiany serca (jeśli naprawdę uwierzyliśmy w Niego). A może nadal staramy się coś tam „dobrego” i „poprawnego” sami wypisywać w naszych umysłach i sercach? Ale Jezus mówi wyraźnie: „Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi obfity owoc, bo beze Mnie nie jesteście w stanie nic uczynić." (Ew. Jana 15, 5)