31 stycznia 2015

Zwycięstwo – ale jakie?

Ostatnio myślę z niepokojem o pieśniach, zapewniających zwycięstwo wszystkim trwającym w Jezusie, pokonanie wszystkich wrogów itp. Dlaczego z niepokojem? Przecież Słowo Boże o tym nas właśnie zapewnia! Lecz Bogu niech będą dzięki, który nam zawsze daje zwycięstwo w Chrystusie i sprawia, że przez nas rozchodzi się wonność poznania Bożego po całej ziemi (Drugi apostoła Pawła do Koryntian 2:14); Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat, a zwycięstwo, które zwyciężyło świat, to wiara nasza. A któż może zwyciężyć świat, jeżeli nie ten, który wierzy, że Jezus jest Synem Bożym? (Pierwszy list Jana 5:4–5); Ale Bogu niech będą dzięki, który nam daje zwycięstwo przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa. (Pierwszy list Pawła do Koryntian 15:57)
Mój niepokój bierze się ze wspomnień. Pamiętam, że jako młody człowiek, nie znający w ogóle Biblii i niewiele wiedzący o Bogu z zapałem i nadzieją w sercu śpiewałem w jakichś starych, szacownych murach pieśń, której słowa do dziś brzmią mi w uszach: „…mocą mą jest Pan – moja tarcza i moja siła…”. Melodyka była tak dobrana, że wzmacniała w sercach młodych ludzi, do których była kierowana, poczucie siły nie do pokonania. Na czym było to wówczas budowane? Na emocjach, które nie miały żadnego oparcia.
Ci, którzy dzisiaj w chrześcijańskich zborach śpiewają pieśni w rodzaju: „Bo jeśli Bóg jest z nami to nic nas nie powstrzyma, bo jeśli Bóg jest z nami to któż przeciwko nam…”, „Z Nim zwyciężam…” czy „Do zwycięstwa prowadzi mnie mój Bóg…” z łatwością uzasadnią, że to absolutnie biblijne. I będą mieli stuprocentową rację.
Problem w tym jak rozumiemy zwycięstwo, które głosimy. Niedawno przypadkowo widziałem fragment jakiegoś filmidła, w którym to główny bohater walczył z diabłem – straszną maszkarą, którą w końcu przybił do drzwi i zniszczył. Po co przywołuję ten infantylny obraz? Obawiam się, że taki obraz zwycięstwa w Chrystusie nosi w sobie spora część osób gorliwie wyśpiewujących tego typu pieśni i myślących: Kiedy wierzę wszystko mi się uda, zawsze mi się powiedzie, tak wszystkim odpowiem, że aż im w pięty pójdzie a na dodatek wygram w totka. Przesadzam? Jeżeli tak, to w jaki sposób powstała cała „ewangelia sukcesu”?
Zwycięstwo w Chrystusie to nie zwycięstwo w walce „z krwią i z ciałem” (patrz List Pawła do Efezjan 6:12), ale z własnym grzechem i z własnym „ja”, z własnym egoizmem, egocentryzmem, wygodnictwem i lenistwem. Wierzę, że ci, którzy dziś śpiewają pieśni wieszczące zwycięstwo i upatrują je gdzie indziej zrozumieją jednak w końcu o co tu chodzi gdy przyjdzie On, Duch Prawdy [i] wprowadzi was we wszelką prawdę (Ewangelia Jana 16:13).
Największe zwycięstwo w historii dokonało się nie w tryumfującej sile fizycznej i nie przybyło na białym rumaku. Dokonało się na krwawym krzyżu a przybyło na ośle. Czy ten obraz zwycięstwa wszystkim nam pasuje?
Apostoł Paweł pisze w Liście do Rzymian: Ale w tym wszystkim zwyciężamy przez tego, który nas umiłował. (8:37). Musimy jednak pamiętać, co pisał werset wcześniej: Z powodu ciebie co dzień nas zabijają, uważają nas za owce ofiarne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz