23 stycznia 2016

Zabiegi okulistyczne

Co jakiś czas dobiega mnie z internetowych forów, mediów społecznościowych, rzadziej pojawiający się w dyskusjach prowadzonych „na żywo” dramatyczny okrzyk „Nie sądźcie!”. Rzadziej, bo jestem świadkiem czy uczestniczę niemal wyłącznie w dyskusjach chrześcijan, znających Słowo Boże i wiedzących o tym, że sądzić (a właściwie rozsądzać) mamy jako chrześcijanie wręcz obowiązek.
Ci, dla których ostatecznym argumentem w dyskusjach jest przywołanie słów Jezusa, wzywającego by nie sądzić, często przywołują następny fragment o konieczności wyjęcia belki z własnego oka. Przeważnie cytują też tę wypowiedź „z pamięci” czyli tak jak im się wydaje, że brzmi (tzn. jak powinna brzmieć według nich). A powinna brzmieć tak: nie wolno nikogo osądzać, bo ten kto osądza dowodzi tym samym, że w jego oku tkwi belka, nie pozwalająca mu trafnie ocenić sytuacji. Czyżbym Tylko ja spotykał się najczęściej z taką interpretacją? Nie sądzę.
A co naprawdę powiedział Jezus? Niedawno ponownie wczytałem się w te słowa i przyznam, że poczułem się jakbym czytał je po raz pierwszy. Czy tak wielkie oddziaływanie mają na nas stereotypy, powtarzane do znudzenia? A może raczej to Słowo Boże ma moc ciągłego przemawiania na nowo do serc tych, którzy szukają w Nim prawdy?
Jezus powiedział zatem: Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Albowiem jakim sądem sądzicie, takim was osądzą, i jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą. A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz? Albo jak powiesz bratu swemu: Pozwól, że wyjmę źdźbło z oka twego, a oto belka jest w oku twoim?, ale zaraz dodał Obłudniku, wyjmij najpierw belkę z oka swego, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka brata swego - Ewangelia Mateusza 7:1-5.
Nasz Pan nie nakazał swoim uczniom poprawnego politycznie unikania niewygodnych tematów. Nie wzywał do przymykania oczu na błędy i niewłaściwe patrzenie na świat (to jest skutkiem owego źdźbła w oku). Cały sens Jego nauczania polegał na właściwej kolejności postępowania. Najpierw powinniśmy zbadać siebie i sprawdzić, czy my sami nie mamy czasem spojrzenia skażonego jakimś błędem, jakimś „obcym ciałem”. Operacja wyjmowania takiego obiekty z czyjegoś oka, podczas gdy sam przeprowadzający zabieg ma spore kłopoty z widzeniem, może skończyć się tragicznie. Oczywiście Jezus mówił o wierze, o patrzeniu na sprawy duchowe a nie o wyrokowaniu czy zbiera się na deszcz.
Jak zbadać czy sami nie mamy w oku belki, uniemożliwiającej nam właściwe patrzenie na sprawy duchowe? Jeżeli chcemy wyjąć sobie z oka jakieś obce ciało to albo prosimy o pomoc kogoś bliskiego, do którego mam pełne zaufanie albo siadamy przed lustrem. Bracia i siostry, ci, o których wiemy, że chodzą na co dzień z Bogiem są dla nas niezawodną pomocą w identyfikowaniu naszych błędów i wiemy, że zawsze zrobią to z miłością. Ale musimy także usiąść przed lustrem Słowa Bożego, przejrzeć się w nim, zbadać naszą kondycję. Jeżeli jest OK to teraz najwyższy czas pomóc bratu, któremu do oka wpadło źdźbło. I nie wolno zwlekać.

12 grudnia 2015

Nieposłuszeństwo?

Niedawno ponownie zastanowiła mnie postawa Józefa, gdy dowiedział się o tym, że jego narzeczona spodziewa się dziecka. Pobożny Żyd, a takim z pewnością był Józef, powinien kierować się we wszystkim Prawem objawionym Mojżeszowi, stosując się bezwzględnie do spisanych przez niego zasad. W tym kontekście sytuacja była jasna – było oczywiste (w ludzkim rozumieniu i doświadczeniu), że Maria nie była dziewicą i skutek mógł być tylko jeden – ukamienowanie dziewczyny przy drzwiach domu jej ojca (patrz 5 Księga Mojżeszowa rozdz. 22). W rozumieniu Prawa tak powinien postąpić sprawiedliwy, wierny wyznawca Jahwe, wypełniający Słowo, wierzący, że jest Ono jedynym, najlepszym nakazem Boga.
No tak, ale dlaczego w takim razie w Ewangelii Mateusza [1:19] czytamy: Józef, mąż jej, ponieważ był człowiekiem prawym (będąc sprawiedliwym – Biblia Warszawska) i nie chciał jej zniesławiać publicznie, postanowił oddalić ją od siebie po kryjomu. (Biblia Tysiąclecia). Prawy, sprawiedliwy Żyd i nie stosuje się do Prawa?? Jak to pogodzić?
Podobną sytuację widzimy w Ewangelii Jana. Tym razem bierze w niej udział sam Jezus. Potem uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili kobietę przyłapaną na cudzołóstwie, postawili ją pośrodku i rzekli do niego: Nauczycielu, tę oto kobietę przyłapano na jawnym cudzołóstwie. A Mojżesz w zakonie kazał nam takie kamienować. Ty zaś co mówisz? A to mówili, kusząc go, by mieć powód do oskarżenia go. [Ewangelia Jana 8:3–6] Prawo było nienaruszalne a sytuacja oczywista. A jednak Jezus postąpił w sposób, który znamy pewnie wszyscy – odwołał się do sumień oskarżycieli. A potem podniósłszy się i nie widząc nikogo, tylko kobietę, rzekł jej: Kobieto! Gdzież są ci, co cię oskarżali? Nikt cię nie potępił? A ona odpowiedziała: Nikt, Panie! Wtedy rzekł Jezus: I Ja cię nie potępiam: Idź i odtąd już nie grzesz. [Ewangelia Jana 8:10–11] Oczywiście kluczowe jest tu ostatnie wezwanie Jezusa, tak chętnie pomijane przez zwolenników patrzenia na Pana, który „nie oceniał” ale to inny temat.
Jan nie kończy jednak na tym tej historii, choć tak zwykliśmy sądzić. Następne zdanie sugeruje, że Jezus nie zakończył tu swojej wypowiedzi, ale zwrócił się zaraz potem do tych, którzy przyprowadzili do niego kobietę: A Jezus znowu przemówił do nich tymi słowy: Ja jestem światłością świata; kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość żywota. Dzisiaj odczytałem tę historię na nowo w taki właśnie sposób i wydaje mi się, że wyjaśnia to nie tylko tę sytuację ale także sposób zachowania Józefa trzydzieści lat wcześniej.
Ten kto chodzi w ciemności musi zdawać się na przewodnika (jeżeli ma szczęście go znaleźć). Takim przewodnikiem było Prawo. Zanim zaś przyszła wiara, byliśmy wspólnie zamknięci i trzymani pod strażą zakonu, dopóki wiara nie została objawiona. Tak więc zakon był naszym przewodnikiem do Chrystusa, abyśmy z wiary zostali usprawiedliwieni. A gdy przyszła wiara, już nie jesteśmy pod opieką przewodnika. [List Pawła do Galacjan 3:23–25]
A kiedy On, Duch prawdy, przyjdzie, będzie waszym przewodnikiem w drodze do pełnej prawdy. [Ewangelia Jana 16:13 – Biblia Poznańska] Dzięki Bogu za Ducha Świętego, który pokierował Józefem w jego decyzji.
Zachowanie Józefa i postawa Jezusa, pozornie przeciwne woli Bożej (w rozumieniu czcicieli litery, nie ducha) każą mi dzisiaj zastanowić się nad zachowaniem wielu gorliwych chrześcijan tak łatwo radykalnie osądzających innych i bezbłędnie przywołujących wtedy adekwatne wersety ze Słowa Bożego. Jakiego Przewodnika mają?

18 października 2015

Pokój furii

Niedawno media doniosły o otwarciu w Łodzi lokalu, nazwanego „Pokojem furii”. Jedna z telewizji poświęciła nawet sporo czasu antenowego by pokazać ze szczegółami wyposażenie tego pokoju, które można do woli niszczyć w czasie półgodzinnego seansu. Na taki właśnie czas można wynająć pokój i szaleć w nim do woli. Dziennikarze rozpływali się w zachwytach nad pomysłem, fantazjując już na temat tworzenia podobnych lokali np. w siedzibach korporacji, gdzie pracownicy mogliby odreagować ciężki dzień w pracy przynosząc do pokoju furii podobizny swoich szefów. Tak to spełniła się prorocza wizja „wyszalni” (od „wyszaleć się”), opisanej przez Stanisława Lema w opowiadaniu „Kongres futurologiczny” (1971), instytucji stworzonej w odległej międzygwiezdnej cywilizacji w 2039.
Dlaczego zaistniało zapotrzebowanie społeczne na coś takiego jak „pokój furii”? Jego twórcy doskonale wyczuli jak wielki poziom agresji, złości i frustracji ukryty jest pod uśmiechniętą maską spokojnego obywatela. „Pokój furii” nie narzeka na brak zainteresowania. Czy to jednak normalne, że w człowieku znajdują się tak ogromne pokłady złości? Psychologowie odpowiedzieliby zapewne, że oczywiście tak, że każdy człowiek tak funkcjonuje, że nie należy tłumić agresji itp.
Ludzie, którzy narodzili się na nowo z Boga wiedzą, że to nieprawda. Większość z narodzonych na nowo chrześcijan żyła w podobny sposób. Bo i my byliśmy niegdyś nierozumni, niesforni, błądzący, poddani pożądliwości i rozmaitym rozkoszom, żyjący w złości i zazdrości, znienawidzeni i nienawidzący siebie nawzajem. [List do Tytusa 3:3] ; Niegdyś i wy postępowaliście podobnie, [...] ale teraz odrzućcie i wy to wszystko: gniew, zapalczywość, złość, bluźnierstwo i nieprzyzwoite słowa z ust waszych; nie okłamujcie się nawzajem, skoro zewlekliście z siebie starego człowieka wraz z uczynkami jego [Kolosan 3:7-9] (zobacz też 1 list Piotra 2:1);
Złość i agresja to wynik życia bez Boga, bez Bożego pokoju. Tej złości nie można wyrzucić z siebie w najdoskonalszym pokoju furii czy nawet wyszalni (a tam były nawet hologramy i inne cuda). Złość odradza się dopóki duch nie odnajdzie prawdziwego źródła frustracji a jest nią brak pokoju z Bogiem. Jedynie w Bogu jest uciszenie duszy mojej, od niego jest zbawienie moje. [Psalm 62:2]
Można nakładać najdoskonalsze maski ale w końcu w jakimś ukrytym dobrze pokoju furii prawda serca wychodzi na jaw w brutalny sposób. Jakże wy możecie mówić dobrze, skoro źli jesteście? Przecież z obfitości serca usta mówią. [Ewangelia Mateusza 12:34]; Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. [Ewangelia Łukasza 6:45]
Jak nie znaleźć się gronie klientów „pokoju furii”? Jedyną receptą jest odzyskanie prawdziwego pokoju, który zapewnia wyłącznie Jezus. Przez wiarę, że Jego śmierć zgładziła nasze grzechy pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, dzięki któremu też mamy dostęp przez wiarę do tej łaski, w której stoimy, i chlubimy się nadzieją chwały Bożej [List apostoła Pawła do Rzymian 5:1–2]
Wam to Bóg najpierw, wzbudziwszy Syna swego, posłał go, aby wam błogosławił, odwracając każdego z was od złości waszych. [Dzieje Apostolskie 3:26]

29 września 2015

Jaka dobra nowina??

Ewangelia oznacza po prostu dobrą nowinę. Wie o tym większość ludzi, którzy mieli kiedykolwiek do czynienia z Pismem Świętym. Ale czy jest to równoznaczne z tym, że wiemy także na czym ta dobra nowina polega? Ja, mimo wychowania w tzw. chrześcijańskiej rodzinie nie wiedziałem tego.
Dopiero kiedy sam zacząłem czytać Biblię, wgłębiać się w Nią z modlitwą analizując słowa Jezusa zrozumiałem, że naprawdę mam do czynienia z dobrą nowiną. Polega ona przede wszystkim na tym, że już nie muszę starać się zapracowywać na Boże uznanie i łagodny wyrok. Jeżeli jego uzyskanie polegałoby na spełnianiu 613 przykazań określonych w Starym Testamencie to nigdy nie byłbym w stanie tego zrobić, podobnie jak nikt tego nie potrafił przed Jezusem. Mimo, że pragnąłbym Boga i marzyłbym o spędzeniu z Nim wieczności nie byłoby to absolutnie możliwe. Bo …człowiek zostaje usprawiedliwiony nie z uczynków zakonu, a tylko przez wiarę w Chrystusa Jezusa, i myśmy w Chrystusa Jezusa uwierzyli, abyśmy zostali usprawiedliwieni z wiary w Chrystusa, a nie z uczynków zakonu, ponieważ z uczynków zakonu nie będzie usprawiedliwiony żaden człowiek – pisał apostoł Paweł w liście do Galacjan (2:16). Czytamy o tym także w Liście do Rzymian (3:19-22): A wiemy, że wszystko, co mówi Prawo, mówi do tych, którzy podlegają Prawu. I stąd każde usta muszą zamilknąć i cały świat musi się uznać winnym wobec Boga, jako że dzięki uczynkom wymaganym przez Prawo żaden człowiek nie może dostąpić usprawiedliwienia w Jego oczach. Przez Prawo bowiem jest tylko większa znajomość grzechu. Ale teraz jawną się stała sprawiedliwość Boża niezależna od Prawa, poświadczona przez Prawo i Proroków. Jest to sprawiedliwość Boża [dostępna] przez wiarę w Jezusa Chrystusa dla wszystkich, którzy wierzą (cytat z tłumaczenia Biblii Tysiąclecia).
Teraz wystarczy już tylko uwierzyć w Jezusa Chrystusa i naśladować Go. Sam Jezus zapewniał o tym: Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna [nie jest posłuszny], nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim (Ewangelia Jana 3:36) i Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł ze śmierci do żywota (Ewangelia Jana 5:24).
Jezus uzdalnia człowieka, który podjął decyzję bycia Jego uczniem, do uświęcania się, do bycia świętym. Sami nigdy nie moglibyśmy tego osiągnąć, jest to możliwe tylko dzięki Duchowi Świętemu. Nie poprzez wysiłki wypełniania nakazów i zakazów. Jezus daje nam pragnienie i moc by je wypełniać, ale już nie to jest warunkiem zbawienia. Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe (Pierwszy list Jana 5:3) - pisałem o tym jakiś czas temu. Czy to nie jest dobra nowina?
Dla mnie jako Polaka, podobnie jak dla wszystkich ludzi nie będących Żydami Dobra Nowina ma jeszcze inny wymiar. Przez ofiarę Jezusa Bóg rozszerzył swą łaskę na wszystkie narody, co zapowiadał w Starym Testamencie. Bez tego nie miałbym nie tylko większych szans na poznanie Go ale także musiałbym ewentualnie stać się niewolnikiem Prawa. Dzięki Jego łasce mogłem poznać Prawdę i jednocześnie mieć wolność w Jezusie. Z dylematem co począć z masowo nawracającymi się poganami zmagali się apostołowie. Czy nakazać im przestrzeganie starostestamentowych przykazań, które były przecież nadane tylko Izraelitom? Ostatecznie postanowili Duch Święty i my, by nie nakładać na was żadnego innego ciężaru oprócz następujących rzeczy niezbędnych: wstrzymywać się od mięsa ofiarowanego bałwanom, od krwi, od tego, co zadławione, i od nierządu; jeśli się tych rzeczy wystrzegać będziecie, dobrze uczynicie. Bywajcie zdrowi. A gdy wysłańcy przyszli do Antiochii, zgromadzili zbór i oddali list. A gdy go przeczytali, uradowali się jego zachęcającą treścią (Dzieje Apostolskie 15:28-31).
Ja też wciąż na nowo cieszę się z tej łaski Dobrej Nowiny. Coraz bardziej przekonuję się, że o prawdziwym uwierzeniu w Dobrą Nowinę i jej właściwym zrozumieniu świadczy właśnie ta radość.

20 września 2015

Pieczęć

Tego że żyjemy w czasach ostatecznych nie trzeba tłumaczyć chrześcijanom, wszak te czasy zaczęły się 2000 lat temu. A kiedy się zakończą? O tym dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec [Ewangelia Mateusza 24:36]. Wiadomo jednak jak się skończą. Jezus zapowiadał: Tej nocy dwaj będą na jednym łożu, jeden będzie zabrany, a drugi pozostawiony. Dwie mleć będą na jednym miejscu, jedna będzie zabrana, a druga pozostawiona. Dwóch będzie na roli; jeden będzie zabrany, a drugi pozostawiony [Ewangelia Łukasza 17:34-36]. Apostoł Paweł przypominał: A to wam mówimy na podstawie Słowa Pana, że my, którzy pozostaniemy przy życiu aż do przyjścia Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy zasnęli. Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem [1 List do Tymoteusza 4:15-17].
Tak skończą się te czasy dla tych, którzy wierzą w Jezusa, są usprawiedliwieni przez Jego śmierć i oczekują Jego powrotu. Dla innych przygotowany jest osobny scenariusz. Chcę skupić się jednak na tym jak można znaleźć się w tym gronie, które zostanie porwane na spotkanie Pana. Co zadecyduje o naszym pochwyceniu lub pozostawieniu? Bycie dobrym człowiekiem? Pomaganie innym? Spełnianie dobrych uczynków lub chociażby „przykrywanie” nimi z nawiązką tych, które wolelibyśmy zapomnieć?
Biblia nie pozostawia tu wątpliwości. Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; Nie z uczynków, aby się kto nie chlubił [List Pawła do Efezjan 2:8–9] – to tylko jedno z wielu biblijnych zapewnień o tym.
Zatem wiara. No, to ułatwia sprawę, wszak trudno, przynajmniej w naszym kraju, spotkać osobę zdecydowanie twierdzącą, że nie wierzy w Boga. Czy zatem tak tłoczno będzie na obłokach w czasie pochwycenia? To oczywiście wie tylko Pan. Problem w tym, że demony również wierzą i drżą [List Jakuba 2:19], a z pewnością one nie znajdą się w niebie.
Ale gdy czytamy uważnie Słowo Boże dostrzegamy jeszcze jeden podstawowy warunek. To pieczęć. W nim i wy, którzy usłyszeliście słowo prawdy, ewangelię zbawienia waszego, i uwierzyliście w niego, zostaliście zapieczętowani obiecanym Duchem Świętym, który jest rękojmią dziedzictwa naszego, aż nastąpi odkupienie własności Bożej, ku uwielbieniu chwały jego – pisze Paweł w liście do Efezjan (1:13–14). Za czasów Jezusa jeżeli coś było zapieczętowane to oznaczało, że oczekuje na otwarcie i odebranie przez osobę, której pieczęć widnieje na przedmiocie. Także dzisiaj mamy do czynienia z zapieczętowywaniem, np. dowodów rzeczowych przez prokuraturę lub zarekwirowanych przedmiotów przez komornika. Fakt, że na czymś widnieje ich pieczęć oznacza, że tylko oni mogą ją zdjąć i dysponować dalej tymi przedmiotami. O takim zapieczętowaniu pisał Paweł wcześniej w tym samym liście: A nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym jesteście zapieczętowani na dzień odkupienia (4:30) i w drugim liście do Koryntian (1:21–22): Tym zaś, który nas utwierdza wraz z wami w Chrystusie, który nas namaścił, jest Bóg, który też wycisnął na nas pieczęć i dał zadatek Ducha do serc naszych.
Ci, którzy twierdzą, że wierzą w Boga ale nie mają na sobie pieczęci Ducha Świętego – mówiąc wprost nie są ochrzczeni Duchem mogą się zatem srodze zawieść. Nie są Jego własnością i nie zostaną przez Niego zabrani. Ten chrzest to nie ekstra opcja. Jezus obiecał to wszystkim swoim uczniom: Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby był z wami na wieki - Ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna; wy go znacie, bo przebywa wśród was i w was będzie [Ewangelia Jana 14:16–17].
Nie mogę nie zacytować na koniec Pawła z listu do Rzymian (8:9–11), gdzie podkreśla, że tylko Duch Święty jest gwarantem przynależności do Jezusa i tylko On może ożywić. Ale wy nie jesteście w ciele, lecz w Duchu, jeśli tylko Duch Boży mieszka w was. Jeśli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten nie jest jego. Jeśli jednak Chrystus jest w was, to chociaż ciało jest martwe z powodu grzechu, jednak duch jest żywy przez usprawiedliwienie. A jeśli Duch tego, który Jezusa wzbudził z martwych, mieszka w was, tedy Ten, który Jezusa Chrystusa z martwych wzbudził, ożywi i wasze śmiertelne ciała przez Ducha swego, który mieszka w was. 

5 września 2015

Kielich

Psalm 23 znają nawet niektórzy ludzie, którzy nie mieli Biblii w ręce i nie wiedzą jaki nosi numer. Ja również jeszcze jako niewierzący człowiek zachwycałem się nim, choć, jak się później okazało, niewiele z niego rozumiałem.
Psalmista pisze m.in. o kielichu. Choćbym nawet szedł ciemną doliną zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną, łaska twoja i kij twój mnie pocieszają. Zastawiasz przede mną stół wobec nieprzyjaciół moich, namaszczasz oliwą głowę moją, kielich mój przelewa się [Psalm 23:4-5]. Nie ma wątpliwości, że chodzi tutaj o pełnię Bożego błogosławieństwa, o obfitość łaski.
Myślę, że tak symbolikę kielicha rozumieli także apostołowie Jakub i Jan gdy Jezus odpowiedział im na ich prośbę: Spraw nam to, abyśmy siedzieli w chwale twojej, jeden po prawicy twojej, a drugi po lewicy. A Jezus im powiedział: Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja piję albo być ochrzczeni tym chrztem, którym Ja jestem ochrzczony? Odpowiedzieli mu: Możemy. Wtedy Jezus rzekł im: Kielich, który ja piję, pić będziecie, i chrztem, którym jestem ochrzczony, zostaniecie ochrzczeni [Ewangelia Marka 10:37-39]. Odpowiedzieli zapewne z zapałem i uśmiechem „Możemy!”, marząc już zapewne o kielichu pełnym błogosławieństw. Bo jakiż inny kielich ich zdaniem miałby pić Jezus? Ale Jezus miał na myśli oczywiście inny kielich, pełen cierpienia.
Jakub i Jan boleśnie przekonali się o zawartości tego kielicha (choć nie mieli wtedy wątpliwości, że warto go wychylać). W psalmach i w księgach prorockich kielich nie zawsze oznacza to co w psalmie 23. Ale wydaje mi się, że apostołowie wyczytywali wówczas z Pism to, co chcieli z nich wyczytać.
Jaka z tej historii nauczka dla nas? Po pierwsze warto uważnie czytać całe Słowo Boże. Czy nie czytali Go wybiórczo faryzeusze, uczeni w piśmie, zeloci czy inne żydowskie środowiska tamtych czasów? Żydzi zwracali przede wszystkim uwagę na obietnice Bożych błogosławieństw dla Izraela, zamykając oczy na przestrogi, napomnienia i zapowiedzi sądu. Czytajmy uważnie, wyciągając wnioski i przychodząc do Słowa Bożego z otwartym sercem, chłonnym na wszystko co Pan chce do nas powiedzieć. Nie przepuszczajmy Biblii przez filtr naszych „przemyśleń”, przekonań, uprzedzeń, obaw.

1 września 2015

Potrzeba jasnej odpowiedzi

Czytelnicy Biblii znają doskonale historię o spotkaniu dwóch uczniów z Jezusem w drodze do Emaus. Było to wkrótce po zmartwychwstaniu. Jak większość Żydów ci uczniowie upatrywali istoty misji Mesjasza w zwycięstwie nad zewnętrznymi wrogami i odbudowaniu królestwa Izraela. Krótko mówiąc - ograniczali ją wyłącznie do spraw ziemskich, materialnych. Jest oczywiste, że w takim wymiarze Jezus poniósł klęskę w ich oczach.
A gdy tak rozmawiali i nawzajem się pytali, sam Jezus, przybliżywszy się, szedł z nimi. Lecz oczy ich były zasłonięte, tak że go poznać nie mogli. I rzekł do nich: Cóż to za rozmowy, idąc, prowadzicie z sobą? I przystanęli przygnębieni. A odpowiadając jeden, imieniem Kleopas, rzekł do niego: Czyś Ty jedyny pątnik w Jerozolimie, który nie wie, co się w niej w tych dniach stało? Rzekł im: Co? [Ewangelia Łukasza 24:15-19].
Czyżby Jezus nie wiedział, co się wydarzyło w Jerozolimie? Przecież to On był głównym bohaterem tych wydarzeń! Dlaczego więc zadał uczniom to pytanie zamiast od razu cierpliwie im wszystko wyjaśnić?
Wydaje mi się, że chciał aby sami jednoznacznie wyartykułowali jak widzieli to co stało się w święto Paschy. Aby sami usłyszeli co mówią. Oni zaś odpowiedzieli mu: Z Jezusem Nazareńskim, który był mężem, prorokiem mocarnym w czynie i w słowie przed Bogiem i wszystkim ludem, jak arcykapłani i zwierzchnicy nasi wydali na niego wyrok śmierci i ukrzyżowali go. A myśmy się spodziewali, że On odkupi Izraela, lecz po tym wszystkim już dziś trzeci dzień, jak się to stało. [Ewangelia Łukasza 24:19-21] Wprawdzie dodali jeszcze dwa zdania o tym, że kobiety znalazły pusty grób Jezusa, ale nie wiedzieli tak naprawdę co o tym sądzić.
Dopiero po tak jasnej i jednoznacznej deklaracji ich niewiary i niezrozumienia zapowiedzi Pism o zmartwychwstaniu Mesjasza, ba - także wielokrotnych zapowiedzi samego Jezusa, Mistrz mógł skonfrontować ich w pełni z rzeczywistością zmartwychwstania. Dopiero wtedy sytuacja stała się na tyle jasna iż głęboki sens miało to, że począwszy od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co o nim było napisane we wszystkich Pismach [Ewangelia Łukasza 24:27].
Znaczenie każdej sytuacji opisanej w ewangeliach nie ogranicza się do wydarzenia minionego. Tak jest i w tym przypadku - wymaga od nas wyciągnięcia wniosków na dzisiaj, dla naszego życia. Jezus pragnie wyraźnie usłyszeć od nas co w naszym rozumieniu wydarzyło się w Jerozolimie dwa tysiące lat temu. Co dla nas oznacza jego ukrzyżowanie, pusty grób i świadectwo o zmartwychwstaniu.