23 kwietnia 2017

Jeszcze o jednej owczarni - czyli: jest gorzej

  Po niedawnym rozważaniu w moim zborze tego jak często Biblia określa Boga jako pasterza wierzących ludzi odżyło we mnie zdziwienie jak wyrywane są z kontekstu i instrumentalnie traktowane fragmenty Ewangelii, przywołujące słowa Jezusa o jednej owczarni.
  O Pasterzu Izraela czytamy już w pierwszej księdze Biblii: …łuk jego pozostanie niezłamany, i ręce jego - sprawne; dzięki potężnemu Bogu Jakuba, w imię Pasterza i Opoki Izraela [1 Księga Mojżeszowa 49:24 – fragment proroctwa Jakuba o swoich synach].
  Słuchajcie słowa PANA, narody! Głoście na dalekich wyspach, że Ten, który rozproszył Izraela, znowu go gromadzi. I strzec go będzie jak pasterz swej trzody. [Księga Jeremiasza 31:10]
  Pasterzu Izraela, zechciej nas wysłuchać! Ty, który prowadzisz Józefa jak trzodę [Psalm 80:2]
 Można by tak długo cytować (zachęcam do przestudiowania Słowa Bożego pod tym kątem), oczywiście nie pomijając najbardziej znanego fragmentu psalmu 23: PAN jest moim Pasterzem, niczego mi nie braknie.
  Ale wróćmy do fragmentu Ewangelii Jana, który tak chętnie cytowany jest przez wszelkiej maści zwolenników ekumenii: Ja jestem dobry pasterz i znam swoje owce, i moje mnie znają. Jak Ojciec mnie zna i Ja znam Ojca, i życie swoje kładę za owce. Mam i inne owce, które nie są z tej owczarni; również i te muszę przyprowadzić, i głosu mojego słuchać będą, i będzie jedna owczarnia i jeden pasterz. [Ewangelia Jana 10:14-16]. Zadziwia mnie jak można tak obnosić się ze swoją ignorancją i nieznajomością Słowa Bożego by fragment ten odnosić do kościoła katolickiego i wszelkich denominacji chrześcijańskich. Wspomnę tylko, że owce z Ewangelii słuchają słów Jezusa, są Mu całkowicie posłuszne, nie piszą np. własnych katechizmów ani własnych przykazań. Nie zamierzam jednak odnosić się w tym tekście w ogóle do absurdalnej tezy, że Jezus mówił o kościele katolickim jako o swojej owczarni. Baśnie zostawmy bajarzom, my zwróćmy się do Słowa Bożego.
  Kogo Jezus określał jako owce? Pamiętajmy, że On był (jest!) Synem Bożym, Synem Pasterza Izraela. Przemawiał też tym momencie do Żydów. Jeżeli dedukcja nas nie zawodzi odpowiedź nasuwa się sama – owce to Izrael. I to jest „ta owczarnia” jak cytuje Jan. A ta druga, z której Jezus musi dopiero przyprowadzić owce?
Z tego, co pisze Jan wynika, że „inne owce” do tej pory żyły w nieświadomości istnienia Pasterza, nie znały Jego głosu. Wystarczy sięgnąć do innych ksiąg Nowego Testamentu by znaleźć odpowiedź na to pytanie. On sam w swoim ciele zaniósł nasze grzechy na krzyż, abyśmy martwi dla grzechów, żyli dla sprawiedliwości — Jego sińcami zostaliście uleczeni. Byliście bowiem zbłąkani jak owce, lecz teraz zawróciliście do Pasterza i Stróża waszych dusz – pisze apostoł Piotr do chrześcijan w Azji Mniejszej, do niedawna pogan [1 List Piotra 2:24-25]. Czas przyszły w wypowiedzi Jezusa staje się jasny, połączenie obu owczarni nastąpiło poprzez zbawczą ofiarę na krzyżu.
  Apostoł Paweł wyłuszcza to jeszcze dokładniej: Dlatego pamiętajcie, że wy, niegdyś poganie z pochodzenia, zaliczani do nieobrzezanych przez tych, którzy nazywają się obrzezanymi od znaku dokonanego ręką na ciele, żyliście bez Chrystusa. Byliście odcięci od wspólnoty Izraela, obcy przymierzom związanym z obietnicą, bez nadziei i bez Boga na tym świecie. Jednak teraz, w Chrystusie Jezusie, wy, którzy niegdyś byliście daleko, staliście się bliscy — dzięki krwi Chrystusa. On bowiem jest naszym pokojem. On z dwóch grup ludzi uczynił jedną, gdy kosztem swego ciała usunął wrogość, mur podziału, który je rozdzielał. On zniósł Prawo oparte na przykazaniach, by — wnosząc pokój — stworzyć w sobie samym z dwóch jednego nowego człowieka i obu pojednać z Bogiem w jednym ciele przez krzyż, na którym zniszczył wrogość. [List Pawła do Efezjan 2:11-16] Zburzenie muru, zniesienie podziału między owczarniami!
  Zastanawiam się ostatnio co leży u podstaw tej wielkiej manipulacji słowami Ewangelii Jana. Chciałbym wierzyć, że tylko nieznajomość Słowa Bożego, Jego litery ale przede wszystkim Ducha. I wcale by mnie to nie dziwiło, wszak nie powinienem od niewierzących oczekiwać, że będą rozumieli przekaz Boga dla Swoich dzieci. A jednak obawiam się, że jest gorzej, że to świadoma manipulacja dla doraźnych korzyści danej organizacji religijnej czy ruchu. Jakie to doraźne korzyści? Chyba lepiej to zostawić…

13 kwietnia 2017

Tajemnica i głębia

   Wciąż jestem pod wrażeniem studiowanego niedawno z braćmi Listu do Efezjan. Czym powinno charakteryzować się grono wybranych, wywołanych ze świata (jak określa to grecki oryginał) czyli Kościół? Jakie poznanie powinien mieć? Apostoł Paweł pisze o tym bardzo dużo, prosto, treściwie i dobitnie - i tym właśnie ten list od zawsze mnie ujmował. Wydaje się jakby autor ważył każde słowo i tak je dobierał by nie pozostawiało żadnych wątpliwości i trafiało wprost do czytelnika. Paweł wydaje się też spieszyć, pragnąc w pigułce przekazać skoncentrowaną, najważniejszą wiedzę. I faktycznie – pisał list będąc w niewoli w Rzymie, nie wiedząc ile czasu mu jeszcze pozostało.
   Dlaczego więc w całej tej klarowności i wyjaśnianiu podstawowych prawd chrześcijaństwa tak wiele razy pada słowo „tajemnica”? Bo zapewne słyszeliście o zadaniu danym mi z łaski Boga dla waszego dobra, że za sprawą objawienia została mi oznajmiona tajemnica, jak to uprzednio pokrótce opisałem. Czytając o tym, możecie się przekonać, jak rozumiem tajemnicę Chrystusa, zakrytą dla wcześniejszych pokoleń, a teraz objawioną w Duchu Jego świętym apostołom i prorokom. Mianowicie, że poganie są współdziedzicami, współczłonkami i współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie dzięki dobrej nowinie, której rzecznikiem zostałem według daru łaski Bożej, danej mi stosownie do działania Jego mocy. [List do Efezjan 3:1-7] – przekład Ewangeliczny Instytut Biblijny

   Mężowie powinni miłować żony tak jak własne ciała. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. Wiadomo przecież, że nikt nigdy nie ma w nienawiści własnego ciała; przeciwnie, karmi je i otacza troską, jak Chrystus Kościół. Wszyscy bowiem jesteśmy członkami Jego Ciała. Dlatego [mówi Pismo]: Opuści człowiek ojca i matkę i przejdzie do swojej żony, i odtąd będą stanowić jedno ciało. Chodzi w tych słowach o wielką tajemnicę, a ja wam mówię, że to tajemnica Chrystusa i Kościoła. [List do Efezjan 5:28-32] – przekład Biblia Warszawsko-Praska

   Wstawiajcie się przy tym za mną, aby — gdy otworzę usta — dane mi były odpowiednie słowa do odważnego głoszenia tajemnicy dobrej nowiny. Ze względu na nią działam jako poseł w kajdanach i chcę ją głosić śmiało — tak, jak powinienem. [List do Efezjan 6:19-20] – przekład Ewangeliczny Instytut Biblijny

   W Nim mamy odkupienie przez Jego krew, przebaczenie upadków według ogromu Jego łaski. Tej łaski hojnie nam udzielił we wszelkiej mądrości i zrozumieniu, gdy nam oznajmił tajemnicę swojej woli zgodnie ze swym życzeniem, które w Nim wyraził. Uczynił to ze względu na plan obejmujący pełnię czasów, a zmierzający do połączenia w Chrystusie wszystkiego — tego, co w niebie, i tego, co na ziemi. - [List do Efezjan 1:8-10] – przekład Ewangeliczny Instytut Biblijny
   Tajemnica dla Pawła nie jest czymś co byłoby niewiadome i konieczne do odkrycia - podobne rozumienie tego pojęcia spotykamy w innych miejscach Słowa Bożego. Tajemnica to coś niezwykłego, wspaniałego, niezrozumiałego przez wieki i niezrozumiałego także dzisiaj dla tych, którzy nie mają „uszu do słuchania” jak mówił Jezus. Teraz jednak została odkryta, objawiona.
   Tajemnica jest jednym ze słów-kluczy tego listu. W poprzednim przytoczonym fragmencie łączy się z drugim kluczowym pojęciem całego tekstu – głębią (całością, pełnią, ogromem). Dlatego też upadam na kolana przed Ojcem, od którego bierze prawdziwą nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi, prosząc Go, aby, według swej ogromnej chwały, umacniał w was za sprawą swego Ducha waszego wewnętrznego człowieka; aby Chrystus zamieszkał przez wiarę w waszych sercach przepełnionych i umocnionych miłością; abyście razem z wszystkimi wiernymi mogli zrozumieć, jaka jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębia [miłości Chrystusa]; abyście mogli dojść do przekonania, że miłość Chrystusa przewyższa wszelkie poznanie; abyście obfitowali w całą Pełnię Bożą. - [List do Efezjan 3:12-19] – przekład Biblia Warszawsko-Praska

   [Proszę w nich], aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznaniu Jego samego. [Niech da] wam światłe oczy serca tak, byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i czym przemożny ogrom Jego mocy względem nas wierzących - na podstawie działania Jego potęgi i siły. – [List do Efezjan 1:17-19] – tłumaczenie Biblii Tysiąclecia.
   Dla Pawła poznanie tajemnic Bożych i całej głębi Chrystusa to rzeczy podstawowe dla Kościoła. Bez tego nie może pełnić swego zadania, nie może być sprawnie działającym Ciałem, może być co najwyżej religijnym kółkiem wzajemnej adoracji.
   Czy to przemyślenia na Wielki Tydzień? Pozornie wydaje się, że nie. Ale przecież nasz Pan po to zawisł na krzyżu i po to zmartwychwstał byśmy mogli już my być Jego Ciałem.

27 marca 2017

Wyrywać czy podlewać?

Dzisiaj rano na nowo poruszyła mnie przypowieść Jezusa o pszenicy i kąkolu. Tak to już jest, że Bóg zsyła nam często różne wydarzenia a potem przypomina Swoje Słowo, które w ich kontekście nabiera nowego blasku.
Królestwo Niebios przypomina człowieka, który na swej roli posiał dobre ziarno. Lecz kiedy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał tam kąkolu i odszedł. Gdy zboże podrosło i zawiązały się kłosy, pokazał się też kąkol. Przyszli więc służący i pytają gospodarza: Panie, zdaje się, że obsiałeś rolę dobrym ziarnem. Skąd się tam wziął kąkol? To sprawka nieprzyjaciela — odpowiedział. Czy chcesz więc — zaproponowali — byśmy poszli i usunęli go? Nie — zdecydował gospodarz — bo usuwając kąkol, moglibyście powyrywać pszenicę. Niech rosną razem. Poczekajmy do żniw. Wtedy powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw kąkol, powiążcie go w snopy i spalcie. Pszenicę natomiast przenieście do mego spichlerza. [Ewangelia Mateusza 13:24-30]
Jezus wyjaśnił potem przypowieść swoim uczniom: Osobą, która sieje dobre ziarno, jest Syn Człowieczy. Rolą jest świat. Dobrym nasieniem są synowie Królestwa. Kąkolem są synowie złego. Nieprzyjacielem, który rozsiał kąkol, jest diabeł. Żniwem jest kres tego wieku, a żeńcami — aniołowie. U kresu tego wieku będzie tak jak z kąkolem, który zbiera się i pali. Syn Człowieczy pośle swoich aniołów, a ci zbiorą z Jego Królestwa wszystkich, którzy wywoływali skandale i dopuszczali się bezprawia. Potem wrzucą ich do ognistego pieca . Tam będzie płacz i zgrzytanie zębami. Wtedy sprawiedliwi wzejdą jak słońce w Królestwie swego Ojca. Kto ma uszy, niech rozważy moje słowa! [Ewangelia Mateusza 13:37-43]
Dlaczego mamy pozwalać rosnąć kąkolowi, który przecież zabiera życiodajne soki i światło innym roślinom? Czy nie lepiej byłoby go usunąć? Dzisiaj dowiedziałem się, że kąkol zanim dojrzeje jest bardzo podobny do pszenicy, dopiero przy końcu swojej wegetacji obie rośliny dają się łatwo rozróżnić. To dlatego Jezus mówił o możliwych pomyłkach.
Jako chrześcijanie mamy bardzo często naturalne zapędy do „wyrywania” kąkolu – osób, które przedstawiają się jako chrześcijanie, ale z których poglądami nie zgadzamy się albo nawet uważamy za odstępców. Spieramy się z nimi a nawet kłócimy, okazujemy „święty” gniew lub nawet „wyrywamy” ich ze swojego otoczenia (czy grona znajomych na Facebooku). Powołujemy się wówczas (a jakże!) na Słowo Boże, nakazujące nam strzec się fałszywych nauczycieli, badać Pisma i rozsądzać poglądy innych, unikać fałszywych braci, którzy „żyją nieporządnie” itd. Sam tak czasami postępuję i uważam, że są takie przypadki, w których nie ma innego wyjścia (to osobny temat). Ale…
Ale czy jestem pewien, że mam do czynienia z kąkolem? Może jeszcze nie widać dokładnie jaki to rodzaj „rośliny”? A gdybym nawet był pewien, to przecież mam wyraźne wskazanie Jezusa. Nie wyrywać.
Może powinienem raczej zaopiekować się nieszczęsną „rośliną”, która dopiero wzrasta, umożliwić lepszy dostęp do Światła? No i wszak Jezus obiecał, że także z mojego wnętrza popłyną strumienie wody żywej, więc czemu by nie podlać?... I cierpliwie czekać na dalszy wzrost.
Takie refleksje wzmocnił jeszcze we mnie wpis na blogu mojego Brata w Chrystusie. Przyjmować, nie odrzucać (patrz Ewangelia Jana 6:37), podlewać i zadbać o dobrą strawę duchową (patrz Ewangelia Łukasza 13:8), nie krzyczeć, nie toczyć sporów i nie unosić się (patrz Księga Izajasza 42:2 i Ewangelia Mateusza 12:19) – przecież mamy naśladować naszego Pana! Czy mamy uszy, o których mówi Jezus?

4 marca 2017

Żyć dla chwały Pana

Kilka dni temu z braćmi rozważaliśmy pierwszy rozdział Listu apostoła Pawła do Efezjan. Cały czas jestem pod jego wrażeniem. Paweł był zachwycony Chrystusem, z tego tekstu widzimy wyraźnie, że on już WSZYSTKO wie – nie tylko dlatego, że sam Jezus objawił mu się na drodze do Damaszku, nie tylko dlatego, że był porwany do trzeciego nieba (…) i słyszał nieopisane rzeczy, o których nie wolno człowiekowi mówić (Drugi List do Koryntian 12:2,4), ale przede wszystkim dlatego, że Chrystus był jego codziennym życiem, że mógł powiedzieć: żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego (List do Galacjan 2:20). Codzienne, autentyczne życie z Jezusem musi skutkować takim zachwyceniem.
Właśnie to Paweł chce przekazać Efezjanom, ale nie tylko im– list w założeniu miał być odczytany we wszystkich zborach Azji Mniejszej, będącej wówczas najgorętszym centrum chrześcijaństwa. Gorliwie zachęca wszystkich: abyśmy żyli dla jeszcze większej Jego chwały — my, którzy już wcześniej złożyliśmy nadzieję w Chrystusie. (Efezjan 1:12). Jak to zrobić? Jak żyć dla chwały Boga? Przede wszystkim trzeba tę chwałę, ten majestat, wielkość, potęgę zobaczyć, doznać jej objawienia. Proszę, by Bóg naszego Pana Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia dla dogłębnego poznania Go. Pragnąłbym, abyście — mając oświecone oczy swoich serc — zobaczyli, jaka nadzieja wiąże się z waszym powołaniem, jakie bogactwo chwały z Jego dziedzictwem pośród świętych i jak nadzwyczajna jest wielkość Jego mocy względem nas, wierzących zgodnie z działaniem Jego potężnej siły. (Efezjan 1:17-19)
List do Efezjan jest moim ulubionym listem Pawła, dopiero teraz jednak zaczynam zazdrościć Pawłowi tego, co on miał i czym tak gorąco chciał się podzielić z braćmi i siostrami. Czy umiemy tak żyć, czy ja umiem tak żyć – tak gorąco zachęcać by żyć dla chwały Pana ale przede wszystkim na co dzień zachwycać się tą chwałą? Czas zobaczyć, że takie życie jest naszym przeznaczeniem: ...przeznaczył nas, abyśmy przez Jezusa Chrystusa stali się Jego dziećmi zgodnie z życzeniem Jego woli, dla tym większej chwały Jego łaski, którą obdarzył nas w Ukochanym. (Efezjan 1:5-6)

25 lutego 2017

Dzień wielkiego święta

Wczoraj wręcz powalił mnie werset z Księgi Sofoniasza: Pan i Bóg twój jest u ciebie, On, Mocarz, co ci ocalenie niesie. On sam cieszy się i raduje tobą, i znów odnawia swą miłość ku tobie. Z powodu ciebie cieszy się i raduje, tak jak ktoś cieszy się w dzień wielkiego święta. [Księga Sofoniasza 3:17] Jak to w ogóle możliwe, jak po trzykroć Święty, dokonały Bóg może radować się mną, nędznym, grzesznym człowiekiem, zawodzącym Go co chwilę… Jak Bóg może cieszyć się ze mnie? Co tu jest w ogóle do cieszenia się? - po prostu nie rozumiem!
Tak, nie rozumiem – to chyba jedyne słowa, którymi mogę to skomentować. To Słowo niesie w sobie jednak tyle nadziei i radości, że… no po prostu brak słów.
Od wczoraj rozmyślam nad tym. Czy Bóg cieszy się ze mnie dlatego, że jestem taki albo inny, że „bierze w nawias” wszystkie moje grzechy i patrzy na jakieś dobre rzeczy we mnie (?!) - może one Go cieszą? Może cieszy się, że Mu służę, że modlę się albo czytam Jego Słowo?
No przecież nie, wszystko to nic nie warte przecież przed Nim. Więc o co chodzi?
Nie bój się, bo cię wykupiłem, nazwałem cię twoim imieniem - moim jesteś! Gdy będziesz przechodził przez wody, będę z tobą, a gdy przez rzeki, nie zaleją cię; gdy pójdziesz przez ogień nie spłoniesz, a płomień nie spali cię. Bo Ja, Pan, jestem twoim Bogiem, Ja, Święty Izraelski, twoim wybawicielem; daję Egipt na okup za ciebie, Etiopię i Sabę zamiast ciebie. Dlatego że jesteś w moich oczach drogi, cenny i Ja cię miłuję, więc daję ludzi za ciebie i narody za twoje życie. Nie bój się, bo Ja jestem z tobą. Ze Wschodu przywiodę twoje potomstwo i z Zachodu zgromadzę cię. Do Północy powiem: Wydaj! A do Południa: Nie zatrzymuj! Przyprowadź moich synów z daleka i moje córki z krańców ziemi! Wszystkich, którzy są nazwani moim imieniem i których ku swojej chwale stworzyłem, których ukształtowałem i uczyniłem. [Księga Izajasza 43:1-7]
Kto może być cenny w Bożych oczach? Izajasz chyba nam coś rozjaśnia – cenny jest ten, kto jest przez Pana wybrany, wykupiony, wywołany z najdalszych krańców ziemi, ten, kto ma prawo nosić Jego imię. Imię Syna. Chrystusowiec, chrześcijanin.
To nie żadne moje cechy ani zasługi powodują zatem, że Bóg się raduje ze mnie. To obraz Chrystusa we mnie, bo przecież On kocha Swego Syna i Nim się raduje.
Zapewnienie z Księgi Sofoniasza nie może być źródłem mojego świetnego samopoczucia (choć niewątpliwie pokrzepia), powinno być raczej zobowiązaniem by obraz Chrystusa we mnie był widoczny dla Boga ale także dla innych. 

23 lutego 2017

Lekcja Abrahama

Autor listu do Hebrajczyków poświęca Abrahamowi aż pięć wersetów w długiej liście bohaterów wiary i o czymś to świadczy. Człowiek, który o Bogu wiedział tylko tyle ile przekazali mu jego przodkowie, w których żywe było świadectwo pradziada Noego, usłyszawszy głos Pana nie pomylił go z żadnym innym. Przez wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania Bożego, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł nie wiedząc, dokąd idzie. [List do Hebrajczyków 11:8] Siedemdziesięciopięcioletni starzec został wezwany by porzucić swoich krewnych i dom swego ojca (cóż to oznaczało w tamtej kulturze!) i udać się w niewiadomym kierunku. Cóż mógł wiedzieć o Jedynym Bogu?! A jednak okazał Mu absolutne posłuszeństwo.
Abraham zawstydza mnie, posiadającego nieograniczony dostęp do dziesiątek przekładów Słowa Bożego, słuchającego przynajmniej dwa razy w tygodniu budujących i napominających kazań, znającego tak wiele świadectw działania żywego Boga w mężach i niewiastach Bożych wszystkich czasów, w moich braciach i siostrach, ba – dysponującego tyloma świadectwami cudownego Bożego objawiania się we własnym życiu! I co? I prawie nic, a najczęściej po prostu nic!
Zadaję sobie czasami pytanie kim byłbym w czasach Abrahama. Wolę nie myśleć jakbym się zachował gdyby to do mnie wtedy przemówił Bóg, o którym nic nie wiedziałem i niewiele słyszałem. Najprawdopodobniej bym ten głos zignorował, zwłaszcza gdyby żądał ode mnie tyle co od Abrahama.
A czego dzisiaj żąda ode mnie Bóg? W zasadzie Jego wezwanie nie zmieniło się. Ja także mam zostawić świat, w którym żyłem do tej pory, także często moich krewnych według ciała. I też mam udać się w kierunku, który wskaże mi Bóg. Ale różnica jest jednak ogromna – ten kierunek nie jest nieznany. Bóg dał mi Swoje Słowo i Swojego Syna żebym bardzo precyzyjnie mógł obrać azymut wędrówki i dobrze wiedział gdzie się udaję i po co.
Różnica pomiędzy punktem wyjścia Abrahama (wówczas jeszcze Abrama) a nami, wywołanymi z tego świata (Kościołem) jest zatem tak naprawdę ogromna. Widząc to ponownie dziękuję Panu za łaskę, którą mi okazał. Pytanie jak z tego dobrodziejstwa korzystam. Jak korzystam z lekcji Abrahama.

21 lutego 2017

Zachwycenie

Coraz częściej myślę, że trudno nie zachwycać się Słowem Bożym, chociażby tak niesamowitymi fragmentami, jak rozdział DziejówApostolskich, o którym pisałem wczoraj. Ale tak naprawdę zachwycamy się (nie mówię oczywiście o tych, którzy nie zostali pociągnięci przez Pana i nie uwierzyli) przecież nie Słowem a samym Bogiem, który w Nim się objawia. Zachwycić się Bogiem… - czy dla wierzącego człowieka, napełnionego Duchem Świętym jest w ogóle inna opcja?
To chyba ważne pytanie. Jeżeli nie zachwycamy się Nim teraz to czego w ogóle oczekujemy w przyszłości? Jeżeli nie widzimy Bożej cudowności na co dzień tutaj to jak chcemy z Nią obcować na co dzień TAM?
Jest w Biblii taki wspaniały zwrot – popaść zachwycenie. W zachwycenie popadał Samuel, siepacze Saula (!), których opanował Duch i nie mogli wykonać zbrodniczych rozkazów, Dawid a w Nowym Testamencie Piotr, Paweł, Jan. Apostołowie relacjonowali to wprost: popadłem w zachwycenie. Ale niemal każdy przekład Biblii oddaje to inaczej: doznałem zachwycenia, ogarnął mnie Duch, pojawiłem się w Duchu, znalazłem się w Duchu, znalazłem się w zachwyceniu Ducha, zstąpił na mnie Duch Pana, opanował mnie Duch Pana, tknął mnie Duch Wiekuistego. Warto to porównywać, bo wtedy dobrze widać związek tego zachwycenia z Duchem Świętym. W obecności Bożej, w obecności Ducha Świętego nie można wszak pozostać bez zachwytu.
Ale jeżeli tak to co z nami, ludźmi określającymi siebie jako chrześcijan, ochrzczonych Duchem Świętym? Jeżeli naprawdę zamieszkuje w nas Duch to czy możemy żyć w stanie… dalekim od zachwytu, zachwycenia Panem? Jak to jest z tą Bożą obecnością w nas, kiedy zamiast zachwycać się Nim i cudem Jego obecności marudzimy, narzekamy, zwieszamy nosy na kwintę (no, żeby tylko). Może czas sprawdzić jak to jest z moim zachwyceniem? Czy łatwiej popadam w zachwycenie czy w rozpacz? I co z tego wynika…