Kiedy po raz pierwszy czytałem 10. rozdział Dziejów
Apostolskich musiałem kilkakrotnie wracać do początku historii i sprawdzać, czy
dobrze przeczytałem, czy czegoś nie przeoczyłem, nie zlekceważyłem.
To niesamowita historia, zadziwiająca mnie za każdym razem.
Zaczyna się od momentu gdy anioł objawił się Korneliuszowi i nakazał mu
sprowadzenie Piotra z Joppy. Anioł znika bez słowa dodatkowych instrukcji ale
Korneliusz wypełnia pilnie jego rozkaz. Teraz nagle przenosimy się do Joppy, do
domu, w którym przebywa Piotr. Towarzyszymy mu w wizji, której doświadczył,
możemy wręcz utożsamić się z jego zakłopotaniem i zdezorientowaniem co do
znaczenia objawienia. Ale oto posłańcy Korneliusza właśnie odnajdują Piotra a
do niego przemawia Duch Święty, nakazując pójść z nimi. Zagadek coraz więcej, ani
jednego wyjaśnienia, ani jednej wskazówki co do sensu wydarzeń, które nabierają
tempa.
Proponuję – spróbujmy przeczytać tę opowieść jak sensacyjne
opowiadanie. Czy zagadka wyjaśni się już następnego dnia, kiedy po całodziennej
podróży w upale i kurzu Piotr wraz z kompanami dotrze do domu Korneliusza? Co
się stanie? Może Piotr zdradzi to po drodze, przecież na pewno już wie…
Ale okazuje się, że Piotr nie wiedział, podobnie jak
Korneliusz ani nikt inny. I to jest dopiero sensacja! Wszystko przyspiesza jeszcze
bardziej w momencie zmierzania do finału jak w rasowej powieści sensacyjnej. Piotr
i Korneliusz spotykają się. Zapytuję więc, w jakiej sprawie posłaliście po
mnie? – mówi Piotr (10:29). Korneliusz opowiada o swoim spotkaniu z aniołem i
kończy: Dlatego natychmiast posłałem po ciebie, a ty wspaniale postąpiłeś, że
przyszedłeś. Teraz my wszyscy zebraliśmy się przed Bogiem, aby wysłuchać
wszystkiego, co zostało ci zlecone przez Pana. (10:34) Zaraz, zaraz, czy ktoś
wie o co tutaj chodzi i czy jest choć jedna osoba, która wie po co się w ogóle
tutaj pojawiła?? Jakoś na to nie wygląda…
I nagle: Piotr otworzył zatem usta i przemówił: Naprawdę,
zaczynam rozumieć… Hurra! Piotr oczywiście zaczął rozumieć, że Ewangelia ma być skierowana nie tylko do Żydów ale i do pogan, zrozumiał w jednej chwili
misterny plan Ducha Świętego, który nie tylko doprowadził do tego niezwykłego
spotkania, ale zrozumiał także całkowicie sens wizji, jakiej doznał w Jopie. Celem
spotkania było oczywiście głoszenie Ewangelii, w tym przypadku poganom i
ochrzczenie ich Duchem Świętym, wydarzenie niezwykłe, precedensowe.
Uff… Ale czy wszystko to musiało być tak skomplikowane? No
dobrze - a czy tak skomplikowany musiał być cały Boży plan zbawienia, narodziny
Jezusa w Betlejem, trzyletnia niełatwa służba w Galilei i okolicach, zdrada i
haniebna śmierć na krzyżu? Czy tak skomplikowane musiały być dzieje nawrócenia tak
wielu z nas? Czy wreszcie tak skomplikowane i niezrozumiałe w większości aż do
finału musiały być różnorodne wydarzenia w życiu tak wielu Bożych dzieci, w
naszych osobistych życiorysach? Ja sam tyle razy zadziwiałem się tym czego Bóg dokonywał w moim życiu i wciąż
zadziwiam tym co dokonuje i obietnicami tego co jeszcze dokona.
Finał był (jest, będzie) tak wspaniały i imponujący. Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje - mówi Pan. Lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze. (Księga Izajasza 55:8)
Finał był (jest, będzie) tak wspaniały i imponujący. Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje - mówi Pan. Lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze. (Księga Izajasza 55:8)
Dzisiaj namawiam do smakowania tych ekscytujących Bożych scenariuszy, oglądania
z każdej strony tych kunsztownych Bożych dzieł trwających w czasie i
przestrzeni, do radowania się nimi i chwalenia Stwórcy. To się dopiero działo,
to się dopiero będzie działo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz