29 września 2015

Jaka dobra nowina??

Ewangelia oznacza po prostu dobrą nowinę. Wie o tym większość ludzi, którzy mieli kiedykolwiek do czynienia z Pismem Świętym. Ale czy jest to równoznaczne z tym, że wiemy także na czym ta dobra nowina polega? Ja, mimo wychowania w tzw. chrześcijańskiej rodzinie nie wiedziałem tego.
Dopiero kiedy sam zacząłem czytać Biblię, wgłębiać się w Nią z modlitwą analizując słowa Jezusa zrozumiałem, że naprawdę mam do czynienia z dobrą nowiną. Polega ona przede wszystkim na tym, że już nie muszę starać się zapracowywać na Boże uznanie i łagodny wyrok. Jeżeli jego uzyskanie polegałoby na spełnianiu 613 przykazań określonych w Starym Testamencie to nigdy nie byłbym w stanie tego zrobić, podobnie jak nikt tego nie potrafił przed Jezusem. Mimo, że pragnąłbym Boga i marzyłbym o spędzeniu z Nim wieczności nie byłoby to absolutnie możliwe. Bo …człowiek zostaje usprawiedliwiony nie z uczynków zakonu, a tylko przez wiarę w Chrystusa Jezusa, i myśmy w Chrystusa Jezusa uwierzyli, abyśmy zostali usprawiedliwieni z wiary w Chrystusa, a nie z uczynków zakonu, ponieważ z uczynków zakonu nie będzie usprawiedliwiony żaden człowiek – pisał apostoł Paweł w liście do Galacjan (2:16). Czytamy o tym także w Liście do Rzymian (3:19-22): A wiemy, że wszystko, co mówi Prawo, mówi do tych, którzy podlegają Prawu. I stąd każde usta muszą zamilknąć i cały świat musi się uznać winnym wobec Boga, jako że dzięki uczynkom wymaganym przez Prawo żaden człowiek nie może dostąpić usprawiedliwienia w Jego oczach. Przez Prawo bowiem jest tylko większa znajomość grzechu. Ale teraz jawną się stała sprawiedliwość Boża niezależna od Prawa, poświadczona przez Prawo i Proroków. Jest to sprawiedliwość Boża [dostępna] przez wiarę w Jezusa Chrystusa dla wszystkich, którzy wierzą (cytat z tłumaczenia Biblii Tysiąclecia).
Teraz wystarczy już tylko uwierzyć w Jezusa Chrystusa i naśladować Go. Sam Jezus zapewniał o tym: Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna [nie jest posłuszny], nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim (Ewangelia Jana 3:36) i Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł ze śmierci do żywota (Ewangelia Jana 5:24).
Jezus uzdalnia człowieka, który podjął decyzję bycia Jego uczniem, do uświęcania się, do bycia świętym. Sami nigdy nie moglibyśmy tego osiągnąć, jest to możliwe tylko dzięki Duchowi Świętemu. Nie poprzez wysiłki wypełniania nakazów i zakazów. Jezus daje nam pragnienie i moc by je wypełniać, ale już nie to jest warunkiem zbawienia. Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe (Pierwszy list Jana 5:3) - pisałem o tym jakiś czas temu. Czy to nie jest dobra nowina?
Dla mnie jako Polaka, podobnie jak dla wszystkich ludzi nie będących Żydami Dobra Nowina ma jeszcze inny wymiar. Przez ofiarę Jezusa Bóg rozszerzył swą łaskę na wszystkie narody, co zapowiadał w Starym Testamencie. Bez tego nie miałbym nie tylko większych szans na poznanie Go ale także musiałbym ewentualnie stać się niewolnikiem Prawa. Dzięki Jego łasce mogłem poznać Prawdę i jednocześnie mieć wolność w Jezusie. Z dylematem co począć z masowo nawracającymi się poganami zmagali się apostołowie. Czy nakazać im przestrzeganie starostestamentowych przykazań, które były przecież nadane tylko Izraelitom? Ostatecznie postanowili Duch Święty i my, by nie nakładać na was żadnego innego ciężaru oprócz następujących rzeczy niezbędnych: wstrzymywać się od mięsa ofiarowanego bałwanom, od krwi, od tego, co zadławione, i od nierządu; jeśli się tych rzeczy wystrzegać będziecie, dobrze uczynicie. Bywajcie zdrowi. A gdy wysłańcy przyszli do Antiochii, zgromadzili zbór i oddali list. A gdy go przeczytali, uradowali się jego zachęcającą treścią (Dzieje Apostolskie 15:28-31).
Ja też wciąż na nowo cieszę się z tej łaski Dobrej Nowiny. Coraz bardziej przekonuję się, że o prawdziwym uwierzeniu w Dobrą Nowinę i jej właściwym zrozumieniu świadczy właśnie ta radość.

20 września 2015

Pieczęć

Tego że żyjemy w czasach ostatecznych nie trzeba tłumaczyć chrześcijanom, wszak te czasy zaczęły się 2000 lat temu. A kiedy się zakończą? O tym dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec [Ewangelia Mateusza 24:36]. Wiadomo jednak jak się skończą. Jezus zapowiadał: Tej nocy dwaj będą na jednym łożu, jeden będzie zabrany, a drugi pozostawiony. Dwie mleć będą na jednym miejscu, jedna będzie zabrana, a druga pozostawiona. Dwóch będzie na roli; jeden będzie zabrany, a drugi pozostawiony [Ewangelia Łukasza 17:34-36]. Apostoł Paweł przypominał: A to wam mówimy na podstawie Słowa Pana, że my, którzy pozostaniemy przy życiu aż do przyjścia Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy zasnęli. Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem [1 List do Tymoteusza 4:15-17].
Tak skończą się te czasy dla tych, którzy wierzą w Jezusa, są usprawiedliwieni przez Jego śmierć i oczekują Jego powrotu. Dla innych przygotowany jest osobny scenariusz. Chcę skupić się jednak na tym jak można znaleźć się w tym gronie, które zostanie porwane na spotkanie Pana. Co zadecyduje o naszym pochwyceniu lub pozostawieniu? Bycie dobrym człowiekiem? Pomaganie innym? Spełnianie dobrych uczynków lub chociażby „przykrywanie” nimi z nawiązką tych, które wolelibyśmy zapomnieć?
Biblia nie pozostawia tu wątpliwości. Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; Nie z uczynków, aby się kto nie chlubił [List Pawła do Efezjan 2:8–9] – to tylko jedno z wielu biblijnych zapewnień o tym.
Zatem wiara. No, to ułatwia sprawę, wszak trudno, przynajmniej w naszym kraju, spotkać osobę zdecydowanie twierdzącą, że nie wierzy w Boga. Czy zatem tak tłoczno będzie na obłokach w czasie pochwycenia? To oczywiście wie tylko Pan. Problem w tym, że demony również wierzą i drżą [List Jakuba 2:19], a z pewnością one nie znajdą się w niebie.
Ale gdy czytamy uważnie Słowo Boże dostrzegamy jeszcze jeden podstawowy warunek. To pieczęć. W nim i wy, którzy usłyszeliście słowo prawdy, ewangelię zbawienia waszego, i uwierzyliście w niego, zostaliście zapieczętowani obiecanym Duchem Świętym, który jest rękojmią dziedzictwa naszego, aż nastąpi odkupienie własności Bożej, ku uwielbieniu chwały jego – pisze Paweł w liście do Efezjan (1:13–14). Za czasów Jezusa jeżeli coś było zapieczętowane to oznaczało, że oczekuje na otwarcie i odebranie przez osobę, której pieczęć widnieje na przedmiocie. Także dzisiaj mamy do czynienia z zapieczętowywaniem, np. dowodów rzeczowych przez prokuraturę lub zarekwirowanych przedmiotów przez komornika. Fakt, że na czymś widnieje ich pieczęć oznacza, że tylko oni mogą ją zdjąć i dysponować dalej tymi przedmiotami. O takim zapieczętowaniu pisał Paweł wcześniej w tym samym liście: A nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym jesteście zapieczętowani na dzień odkupienia (4:30) i w drugim liście do Koryntian (1:21–22): Tym zaś, który nas utwierdza wraz z wami w Chrystusie, który nas namaścił, jest Bóg, który też wycisnął na nas pieczęć i dał zadatek Ducha do serc naszych.
Ci, którzy twierdzą, że wierzą w Boga ale nie mają na sobie pieczęci Ducha Świętego – mówiąc wprost nie są ochrzczeni Duchem mogą się zatem srodze zawieść. Nie są Jego własnością i nie zostaną przez Niego zabrani. Ten chrzest to nie ekstra opcja. Jezus obiecał to wszystkim swoim uczniom: Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby był z wami na wieki - Ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna; wy go znacie, bo przebywa wśród was i w was będzie [Ewangelia Jana 14:16–17].
Nie mogę nie zacytować na koniec Pawła z listu do Rzymian (8:9–11), gdzie podkreśla, że tylko Duch Święty jest gwarantem przynależności do Jezusa i tylko On może ożywić. Ale wy nie jesteście w ciele, lecz w Duchu, jeśli tylko Duch Boży mieszka w was. Jeśli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten nie jest jego. Jeśli jednak Chrystus jest w was, to chociaż ciało jest martwe z powodu grzechu, jednak duch jest żywy przez usprawiedliwienie. A jeśli Duch tego, który Jezusa wzbudził z martwych, mieszka w was, tedy Ten, który Jezusa Chrystusa z martwych wzbudził, ożywi i wasze śmiertelne ciała przez Ducha swego, który mieszka w was. 

5 września 2015

Kielich

Psalm 23 znają nawet niektórzy ludzie, którzy nie mieli Biblii w ręce i nie wiedzą jaki nosi numer. Ja również jeszcze jako niewierzący człowiek zachwycałem się nim, choć, jak się później okazało, niewiele z niego rozumiałem.
Psalmista pisze m.in. o kielichu. Choćbym nawet szedł ciemną doliną zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną, łaska twoja i kij twój mnie pocieszają. Zastawiasz przede mną stół wobec nieprzyjaciół moich, namaszczasz oliwą głowę moją, kielich mój przelewa się [Psalm 23:4-5]. Nie ma wątpliwości, że chodzi tutaj o pełnię Bożego błogosławieństwa, o obfitość łaski.
Myślę, że tak symbolikę kielicha rozumieli także apostołowie Jakub i Jan gdy Jezus odpowiedział im na ich prośbę: Spraw nam to, abyśmy siedzieli w chwale twojej, jeden po prawicy twojej, a drugi po lewicy. A Jezus im powiedział: Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja piję albo być ochrzczeni tym chrztem, którym Ja jestem ochrzczony? Odpowiedzieli mu: Możemy. Wtedy Jezus rzekł im: Kielich, który ja piję, pić będziecie, i chrztem, którym jestem ochrzczony, zostaniecie ochrzczeni [Ewangelia Marka 10:37-39]. Odpowiedzieli zapewne z zapałem i uśmiechem „Możemy!”, marząc już zapewne o kielichu pełnym błogosławieństw. Bo jakiż inny kielich ich zdaniem miałby pić Jezus? Ale Jezus miał na myśli oczywiście inny kielich, pełen cierpienia.
Jakub i Jan boleśnie przekonali się o zawartości tego kielicha (choć nie mieli wtedy wątpliwości, że warto go wychylać). W psalmach i w księgach prorockich kielich nie zawsze oznacza to co w psalmie 23. Ale wydaje mi się, że apostołowie wyczytywali wówczas z Pism to, co chcieli z nich wyczytać.
Jaka z tej historii nauczka dla nas? Po pierwsze warto uważnie czytać całe Słowo Boże. Czy nie czytali Go wybiórczo faryzeusze, uczeni w piśmie, zeloci czy inne żydowskie środowiska tamtych czasów? Żydzi zwracali przede wszystkim uwagę na obietnice Bożych błogosławieństw dla Izraela, zamykając oczy na przestrogi, napomnienia i zapowiedzi sądu. Czytajmy uważnie, wyciągając wnioski i przychodząc do Słowa Bożego z otwartym sercem, chłonnym na wszystko co Pan chce do nas powiedzieć. Nie przepuszczajmy Biblii przez filtr naszych „przemyśleń”, przekonań, uprzedzeń, obaw.

1 września 2015

Potrzeba jasnej odpowiedzi

Czytelnicy Biblii znają doskonale historię o spotkaniu dwóch uczniów z Jezusem w drodze do Emaus. Było to wkrótce po zmartwychwstaniu. Jak większość Żydów ci uczniowie upatrywali istoty misji Mesjasza w zwycięstwie nad zewnętrznymi wrogami i odbudowaniu królestwa Izraela. Krótko mówiąc - ograniczali ją wyłącznie do spraw ziemskich, materialnych. Jest oczywiste, że w takim wymiarze Jezus poniósł klęskę w ich oczach.
A gdy tak rozmawiali i nawzajem się pytali, sam Jezus, przybliżywszy się, szedł z nimi. Lecz oczy ich były zasłonięte, tak że go poznać nie mogli. I rzekł do nich: Cóż to za rozmowy, idąc, prowadzicie z sobą? I przystanęli przygnębieni. A odpowiadając jeden, imieniem Kleopas, rzekł do niego: Czyś Ty jedyny pątnik w Jerozolimie, który nie wie, co się w niej w tych dniach stało? Rzekł im: Co? [Ewangelia Łukasza 24:15-19].
Czyżby Jezus nie wiedział, co się wydarzyło w Jerozolimie? Przecież to On był głównym bohaterem tych wydarzeń! Dlaczego więc zadał uczniom to pytanie zamiast od razu cierpliwie im wszystko wyjaśnić?
Wydaje mi się, że chciał aby sami jednoznacznie wyartykułowali jak widzieli to co stało się w święto Paschy. Aby sami usłyszeli co mówią. Oni zaś odpowiedzieli mu: Z Jezusem Nazareńskim, który był mężem, prorokiem mocarnym w czynie i w słowie przed Bogiem i wszystkim ludem, jak arcykapłani i zwierzchnicy nasi wydali na niego wyrok śmierci i ukrzyżowali go. A myśmy się spodziewali, że On odkupi Izraela, lecz po tym wszystkim już dziś trzeci dzień, jak się to stało. [Ewangelia Łukasza 24:19-21] Wprawdzie dodali jeszcze dwa zdania o tym, że kobiety znalazły pusty grób Jezusa, ale nie wiedzieli tak naprawdę co o tym sądzić.
Dopiero po tak jasnej i jednoznacznej deklaracji ich niewiary i niezrozumienia zapowiedzi Pism o zmartwychwstaniu Mesjasza, ba - także wielokrotnych zapowiedzi samego Jezusa, Mistrz mógł skonfrontować ich w pełni z rzeczywistością zmartwychwstania. Dopiero wtedy sytuacja stała się na tyle jasna iż głęboki sens miało to, że począwszy od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co o nim było napisane we wszystkich Pismach [Ewangelia Łukasza 24:27].
Znaczenie każdej sytuacji opisanej w ewangeliach nie ogranicza się do wydarzenia minionego. Tak jest i w tym przypadku - wymaga od nas wyciągnięcia wniosków na dzisiaj, dla naszego życia. Jezus pragnie wyraźnie usłyszeć od nas co w naszym rozumieniu wydarzyło się w Jerozolimie dwa tysiące lat temu. Co dla nas oznacza jego ukrzyżowanie, pusty grób i świadectwo o zmartwychwstaniu.