Temat Zbroi Bożej (List do Efezjan 6:10-20) nie przestaje
mnie nurtować. Jak to się dzieje, że mimo świadomości konieczności jej ciągłego
noszenia i używania na polach duchowych bitew tak często okazuje się
nieskuteczna? Czemu mężni rycerze w absolutnie doskonałych (bo Bożych przecież)
zbrojach tak często bywają pokonywani w potyczkach?
Zastanawiam się nad tym od jakiegoś czasu i obawiam się, że
tajemnica tkwi w zbyt częstym zdejmowaniu zbroi. Gdyby jednak zasugerować
jakiemuś walecznemu chrześcijaninowi, że tak postępuje pewnie by się oburzył:
Ja zdejmuję zbroję? To po prostu niemożliwe!
Bądźmy jednak realistami - zbroja uwiera. Przyznam, że ja
sam nigdy nie założyłem na siebie żadnej repliki takowego uzbrojenia ale znam
trochę relacji znajomych tzw. rycerzy (czyli rekonstruktorów), oglądałem kilka
reportaży z rekonstrukcji bitew i filmów historycznych, no i po prostu miałem
zbroję w ręku (raczej w rękach, bo w jednej właśnie nie da rady utrzymać). Co
tu dużo mówić - jest ciężko. Każdy kto oglądał kiedyś jakiś film, w którym ciężkozbrojne
hufce przygotowywały się do bitwy wie, że zbroi nie zakłada się jak dresowej
bluzy. To trwa, wymaga pomocy, wsparcia, sporego wysiłku. Zdejmowanie idzie o
wiele łatwiej bo to bardziej samodzielna czynność. Co delikatniejsi Boży Mężowie
coraz częściej wybierają więc zamiast solidnej zbroi jakieś kolczugi i
półpancerzyki. Zbroja wszakże jest - niech ktoś ośmieli się zarzucić! Że nie
tak skuteczna? No, trzeba iść na jakieś kompromisy… Myślę, że wszystko to co
napisałem powyżej można niemal wprost przenieść na duchową rzeczywistość.
Ale największym problemem jest moim zdaniem właśnie
zdejmowanie zbroi. Kiedy w naszym zborze omawialiśmy poszczególne części
wyposażenia Bożego rycerza padły ważne słowa, że po zdjęciu hełmu można stracić
głowę. Takich chrześcijan, którzy nagle tracą głowę (dla czegoś, kogoś) nie
trzeba wcale szukać ze świecą. A kiedy rycerz straci głowę no to już w zasadzie
nie ma o czym mówić a już na pewno nie o walce.
Demontaż zbroi jest całkiem lekki, łatwy i przyjemny.
Nareszcie można odetchnąć pełną piersią a przecież doświadczony rycerz stara
się robić to tylko gdzieś na tyłach bitew, a najpierw rozejrzy się jeszcze czy
na pewno nic mu nie zagraża.
Jestem zdecydowanym przeciwnikiem gier komputerowych.
Zabierają czas, budzą agresję, ograniczają wrażliwość. Kiedyś jednak zdarzyło
mi się kilka razy zagrać w tzw. strzelankę, bardzo realistyczną, sugestywną i angażującą
emocjonalnie i wyobrażam sobie jak może czuć się człowiek na polu bitwy. Adrenalina
buzuje, serce wali i kiedy próbując ogarnąć to co dzieje się wokół odchodzimy trochę
na bok, wokół panuje wreszcie cisza i spokój. Nagle ekran komputera zalewają
strugi krwi. Właśnie straciliśmy głowę. W najmniej spodziewanym momencie.
Werset 13 rozdziału 6 Listu do Efezjan w Nowym Przekładzie Dynamicznym brzmi: Z tego powodu załóżcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście - będąc w ciągłej gotowości - mogli w każdej chwili przeciwstawić się wszelkim siłom mroku...
Werset 13 rozdziału 6 Listu do Efezjan w Nowym Przekładzie Dynamicznym brzmi: Z tego powodu załóżcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście - będąc w ciągłej gotowości - mogli w każdej chwili przeciwstawić się wszelkim siłom mroku...