27 marca 2017

Wyrywać czy podlewać?

Dzisiaj rano na nowo poruszyła mnie przypowieść Jezusa o pszenicy i kąkolu. Tak to już jest, że Bóg zsyła nam często różne wydarzenia a potem przypomina Swoje Słowo, które w ich kontekście nabiera nowego blasku.
Królestwo Niebios przypomina człowieka, który na swej roli posiał dobre ziarno. Lecz kiedy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał tam kąkolu i odszedł. Gdy zboże podrosło i zawiązały się kłosy, pokazał się też kąkol. Przyszli więc służący i pytają gospodarza: Panie, zdaje się, że obsiałeś rolę dobrym ziarnem. Skąd się tam wziął kąkol? To sprawka nieprzyjaciela — odpowiedział. Czy chcesz więc — zaproponowali — byśmy poszli i usunęli go? Nie — zdecydował gospodarz — bo usuwając kąkol, moglibyście powyrywać pszenicę. Niech rosną razem. Poczekajmy do żniw. Wtedy powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw kąkol, powiążcie go w snopy i spalcie. Pszenicę natomiast przenieście do mego spichlerza. [Ewangelia Mateusza 13:24-30]
Jezus wyjaśnił potem przypowieść swoim uczniom: Osobą, która sieje dobre ziarno, jest Syn Człowieczy. Rolą jest świat. Dobrym nasieniem są synowie Królestwa. Kąkolem są synowie złego. Nieprzyjacielem, który rozsiał kąkol, jest diabeł. Żniwem jest kres tego wieku, a żeńcami — aniołowie. U kresu tego wieku będzie tak jak z kąkolem, który zbiera się i pali. Syn Człowieczy pośle swoich aniołów, a ci zbiorą z Jego Królestwa wszystkich, którzy wywoływali skandale i dopuszczali się bezprawia. Potem wrzucą ich do ognistego pieca . Tam będzie płacz i zgrzytanie zębami. Wtedy sprawiedliwi wzejdą jak słońce w Królestwie swego Ojca. Kto ma uszy, niech rozważy moje słowa! [Ewangelia Mateusza 13:37-43]
Dlaczego mamy pozwalać rosnąć kąkolowi, który przecież zabiera życiodajne soki i światło innym roślinom? Czy nie lepiej byłoby go usunąć? Dzisiaj dowiedziałem się, że kąkol zanim dojrzeje jest bardzo podobny do pszenicy, dopiero przy końcu swojej wegetacji obie rośliny dają się łatwo rozróżnić. To dlatego Jezus mówił o możliwych pomyłkach.
Jako chrześcijanie mamy bardzo często naturalne zapędy do „wyrywania” kąkolu – osób, które przedstawiają się jako chrześcijanie, ale z których poglądami nie zgadzamy się albo nawet uważamy za odstępców. Spieramy się z nimi a nawet kłócimy, okazujemy „święty” gniew lub nawet „wyrywamy” ich ze swojego otoczenia (czy grona znajomych na Facebooku). Powołujemy się wówczas (a jakże!) na Słowo Boże, nakazujące nam strzec się fałszywych nauczycieli, badać Pisma i rozsądzać poglądy innych, unikać fałszywych braci, którzy „żyją nieporządnie” itd. Sam tak czasami postępuję i uważam, że są takie przypadki, w których nie ma innego wyjścia (to osobny temat). Ale…
Ale czy jestem pewien, że mam do czynienia z kąkolem? Może jeszcze nie widać dokładnie jaki to rodzaj „rośliny”? A gdybym nawet był pewien, to przecież mam wyraźne wskazanie Jezusa. Nie wyrywać.
Może powinienem raczej zaopiekować się nieszczęsną „rośliną”, która dopiero wzrasta, umożliwić lepszy dostęp do Światła? No i wszak Jezus obiecał, że także z mojego wnętrza popłyną strumienie wody żywej, więc czemu by nie podlać?... I cierpliwie czekać na dalszy wzrost.
Takie refleksje wzmocnił jeszcze we mnie wpis na blogu mojego Brata w Chrystusie. Przyjmować, nie odrzucać (patrz Ewangelia Jana 6:37), podlewać i zadbać o dobrą strawę duchową (patrz Ewangelia Łukasza 13:8), nie krzyczeć, nie toczyć sporów i nie unosić się (patrz Księga Izajasza 42:2 i Ewangelia Mateusza 12:19) – przecież mamy naśladować naszego Pana! Czy mamy uszy, o których mówi Jezus?

4 marca 2017

Żyć dla chwały Pana

Kilka dni temu z braćmi rozważaliśmy pierwszy rozdział Listu apostoła Pawła do Efezjan. Cały czas jestem pod jego wrażeniem. Paweł był zachwycony Chrystusem, z tego tekstu widzimy wyraźnie, że on już WSZYSTKO wie – nie tylko dlatego, że sam Jezus objawił mu się na drodze do Damaszku, nie tylko dlatego, że był porwany do trzeciego nieba (…) i słyszał nieopisane rzeczy, o których nie wolno człowiekowi mówić (Drugi List do Koryntian 12:2,4), ale przede wszystkim dlatego, że Chrystus był jego codziennym życiem, że mógł powiedzieć: żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego (List do Galacjan 2:20). Codzienne, autentyczne życie z Jezusem musi skutkować takim zachwyceniem.
Właśnie to Paweł chce przekazać Efezjanom, ale nie tylko im– list w założeniu miał być odczytany we wszystkich zborach Azji Mniejszej, będącej wówczas najgorętszym centrum chrześcijaństwa. Gorliwie zachęca wszystkich: abyśmy żyli dla jeszcze większej Jego chwały — my, którzy już wcześniej złożyliśmy nadzieję w Chrystusie. (Efezjan 1:12). Jak to zrobić? Jak żyć dla chwały Boga? Przede wszystkim trzeba tę chwałę, ten majestat, wielkość, potęgę zobaczyć, doznać jej objawienia. Proszę, by Bóg naszego Pana Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia dla dogłębnego poznania Go. Pragnąłbym, abyście — mając oświecone oczy swoich serc — zobaczyli, jaka nadzieja wiąże się z waszym powołaniem, jakie bogactwo chwały z Jego dziedzictwem pośród świętych i jak nadzwyczajna jest wielkość Jego mocy względem nas, wierzących zgodnie z działaniem Jego potężnej siły. (Efezjan 1:17-19)
List do Efezjan jest moim ulubionym listem Pawła, dopiero teraz jednak zaczynam zazdrościć Pawłowi tego, co on miał i czym tak gorąco chciał się podzielić z braćmi i siostrami. Czy umiemy tak żyć, czy ja umiem tak żyć – tak gorąco zachęcać by żyć dla chwały Pana ale przede wszystkim na co dzień zachwycać się tą chwałą? Czas zobaczyć, że takie życie jest naszym przeznaczeniem: ...przeznaczył nas, abyśmy przez Jezusa Chrystusa stali się Jego dziećmi zgodnie z życzeniem Jego woli, dla tym większej chwały Jego łaski, którą obdarzył nas w Ukochanym. (Efezjan 1:5-6)