Wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej –
Pisze apostoł Paweł w Liście do Rzymian (3:23). Przeto jak przez jednego
człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, tak i na wszystkich
ludzi śmierć przyszła, bo wszyscy zgrzeszyli – czytamy w tym samym liście kilka wersów dalej (Rzym. 5:12).
Jak wobec tego rozumieć słowa apostoła
Jana o tym, że narodzony na nowo człowiek tak naprawdę nie grzeszy? Wow! Jak
to?
Każdy, kto w Nim mieszka, nie grzeszy; każdy, kto grzeszy, nie
widział go ani go nie
poznał. (Pierwszy List apostoła Jana 3:6). Ten,
kto naprawdę poznał Boga, doświadczył działania Ducha Świętego, przekonującego
o grzechu, sprawiedliwości i o sądzie (Ewangelia Jana 16:8), kto zrozumiał
wielkość łaski i sens zbawienia po prostu nienawidzi zła i grzechu. Duch Święty
daje mu siłę do tego, by nie grzeszyć. Wiemy, że żaden z tych, którzy się z
Boga narodzili, nie grzeszy, ale że Ten, który z Boga
został zrodzony, strzeże go i zły nie może go tknąć. (Pierwszy List apostoła Jana 5:18) a Anioł Pański zakłada
obóz wokół tych, którzy się go boją, i ratuje ich. (Psalm 34:8)
Co więc zrobić z ewidentnym faktem,
że przecież wszyscy, nawet narodzeni z Boga jednak grzeszymy i upadamy? Słowo
Boże jest prawdziwe i niepodważalne. Jako prawdziwi uczniowie Jezusa, przejęci
do głębi Jego nauką i ofiarą nie wyobrażamy sobie przecież by całymi godzinami
w skupieniu planować jakiś występek, gorączkowo myśleć, jak tu skłamać i
oszukać, jak okraść lub uwieść. Owszem, zdarza nam się palnąć coś w emocjach, w
pierwszym odruchu skłamać, chcąc „ratować swoją skórę”, spojrzeć gdzie nie
trzeba. Ale to tak naprawdę niechciane odruchy, za które jak najszybciej
pokutujemy i przepraszamy Boga. Kto z Boga się narodził, grzechu nie
popełnia, gdyż posiew Boży jest w nim, i nie może grzeszyć, gdyż z Boga się
narodził. (1
List Jana 3:9)
Grzeszenie w tym nowotestamentowym rozumieniu to tak naprawdę trwanie w
grzechu. Znowu wracamy do tego, że Bóg patrzy na serce (ostatnio tak mocno
dotyka mnie ta prawda!). On widzi, czyje serce nienawidzi grzechu, pomimo tego,
że zdarza mu się wpaść w to błoto. Taki człowiek przeprasza Ojca za zasmucanie
go właściwie jeszcze w momencie popełniania grzechu, bo cały czas sam bada
swoje serce i woła: Badaj mnie, Boże, i poznaj serce moje, doświadcz mnie i
poznaj myśli moje! I zobacz, czy nie kroczę drogą zagłady, a prowadź mnie drogą
odwieczną! (Psalm 138:23-24) Taki człowiek na pewno nie trwa w grzechu.
To trochę jak z brudzeniem sobie
nóg w czasie mozolnej podróży. Nikt przy zdrowych zmysłach nie brudzi ich
specjalnie, ale faktem jest, że tak się dzieje. Właśnie takiego porównania użył
Jezus w czasie Ostatniej Wieczerzy, kiedy mył uczniom nogi. Rzecze mu Jezus:
Kto jest umyty, nie ma potrzeby myć się, chyba tylko nogi, bo czysty jest cały.
I wy czyści jesteście, lecz nie wszyscy (Ewangelia Jana 13:10).