Wczoraj wręcz powalił mnie werset z Księgi Sofoniasza: Pan i
Bóg twój jest u ciebie, On, Mocarz, co ci ocalenie niesie. On sam cieszy się i
raduje tobą, i znów odnawia swą miłość ku tobie. Z powodu ciebie cieszy się i
raduje, tak jak ktoś cieszy się w dzień wielkiego święta. [Księga Sofoniasza
3:17] Jak to w ogóle możliwe, jak po trzykroć Święty, dokonały Bóg może radować
się mną, nędznym, grzesznym człowiekiem, zawodzącym Go co chwilę… Jak Bóg może
cieszyć się ze mnie? Co tu jest w ogóle do cieszenia się? - po prostu nie
rozumiem!
Tak, nie rozumiem – to chyba jedyne słowa, którymi mogę to
skomentować. To Słowo niesie w sobie jednak tyle nadziei i radości, że… no po
prostu brak słów.
Od wczoraj rozmyślam nad tym. Czy Bóg cieszy się ze mnie
dlatego, że jestem taki albo inny, że „bierze w nawias” wszystkie moje grzechy
i patrzy na jakieś dobre rzeczy we mnie (?!) - może one Go cieszą? Może cieszy
się, że Mu służę, że modlę się albo czytam Jego Słowo?
No przecież nie, wszystko to nic nie warte przecież przed Nim. Więc o
co chodzi?
Nie bój się, bo cię wykupiłem, nazwałem cię twoim imieniem -
moim jesteś! Gdy będziesz przechodził przez wody, będę z tobą, a gdy przez
rzeki, nie zaleją cię; gdy pójdziesz przez ogień nie spłoniesz, a płomień nie
spali cię. Bo Ja, Pan, jestem twoim Bogiem, Ja, Święty Izraelski, twoim
wybawicielem; daję Egipt na okup za ciebie, Etiopię i Sabę zamiast ciebie.
Dlatego że jesteś w moich oczach drogi, cenny i Ja cię miłuję, więc daję ludzi
za ciebie i narody za twoje życie. Nie bój się, bo Ja jestem z tobą. Ze Wschodu
przywiodę twoje potomstwo i z Zachodu zgromadzę cię. Do Północy powiem: Wydaj!
A do Południa: Nie zatrzymuj! Przyprowadź moich synów z daleka i moje córki z
krańców ziemi! Wszystkich, którzy są nazwani moim imieniem i których ku swojej
chwale stworzyłem, których ukształtowałem i uczyniłem. [Księga Izajasza 43:1-7]
Kto może być cenny w Bożych oczach? Izajasz chyba nam coś
rozjaśnia – cenny jest ten, kto jest przez Pana wybrany, wykupiony, wywołany z
najdalszych krańców ziemi, ten, kto ma prawo nosić Jego imię. Imię Syna.
Chrystusowiec, chrześcijanin.
To nie żadne moje cechy ani zasługi powodują zatem, że Bóg
się raduje ze mnie. To obraz Chrystusa we mnie, bo przecież On kocha Swego Syna
i Nim się raduje.
Zapewnienie z Księgi Sofoniasza nie może być źródłem mojego
świetnego samopoczucia (choć niewątpliwie pokrzepia), powinno być raczej zobowiązaniem
by obraz Chrystusa we mnie był widoczny dla Boga ale także dla innych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz