Kilka dni temu miałem możliwość pokazania kilku braciom
miejsca, które zauroczyło mnie już kilka lat temu. Arboretum Wirty to formalnie
ogród dendrologiczny, gromadzący okazy drzew i krzewów. Kiedy przed laty ktoś
zachwalał mi Wirty właśnie jako taki ogród, to kojarzył mi się tylko z nudnym
miejscem z tabliczkami przy roślinach, co nie wzbudziło siłą rzeczy mojego
zainteresowania. Dziś to miejsce budzące wiele emocji, skojarzeń, wspomnień. To
miejsce jakby wyjęte z reszty świata, nierzeczywiste, gdzie hektary trawników
są nieskazitelnie zadbane, ścieżki sterylnie czyste, a nawet w tojtojkach są
spłuczki i mydło w płynie. Ale przecież to nie blog podróżniczy, nie mam
zamiaru zachwalać tu żadnych atrakcji turystycznych.
Przechadzając się pomiędzy monumentalnymi okazami drzew, z
których większość liczy sobie niemal dwieście lat myśleliśmy o tym, że
leśniczy, czuwający w połowie XIX wieku nad zakładaniem tego niezwykłego ogrodu
mieli wizję. Sadząc poszczególne, małe wówczas drzewka widzieli już oczami
wyobraźni jak ich dzieło będzie wyglądać w odległej przyszłości. Ukształtowanie
terenu musiało korespondować z takimi a nie innymi drzewami i krzewami,
oświetlenie musiało wydobywać dokładnie to, co zamierzali twórcy. Efekt dziś
powala i obezwładnia swoim pięknem.
Bardzo szybko przenieśliśmy nasze spostrzeżenia na grunt
duchowy. Czy zdajemy sobie sprawę z przyszłych konsekwencji naszych
najdrobniejszych nawet czynów i słów? Czy my mamy wizję? I pytanie moim zdaniem
najważniejsze dla chrześcijanina – jeżeli już jest to jaki ma ona charakter,
skąd pochodzi?
PAN przemówił do Mojżesza tymi słowy: (…) Niech Mi zbudują
święte miejsce, w którym mógłbym zamieszkać pośród nich. Niech to uczynią
dokładnie według wzorów zarówno przybytku, jak i wszystkich jego sprzętów,
które Ja sam ci pokażę. [1 Księga Mojżeszowa 25: 1, 8-9] – to nie Mojżesz sam z
siebie miał wizję przybytku, to Bóg przekazał mu z najdrobniejszymi szczegółami
instrukcję jak ma go zbudować. To nie Mojżesz miał też wizję harmonogramu i
trasy wędrówki Izraelitów przez pustynię. Potem, w czasie swoich wędrówek,
ilekroć obłok podnosił się znad przybytku, Izraelici wyruszali w drogę. Gdy
obłok nie podnosił się, nie wyruszali — aż do dnia, kiedy się podniósł. [1
Mojżeszowa 40: 36-37] Dziesiątki Bożych mężów i proroków wcielały w życie bynajmniej
nie własne pomysły, koncepcje i wizje, choć tak się mogło wydawać postronnym
obserwatorom.
Wnioski z przemyśleń po wizycie w Wirtach były proste –
chrześcijanin musi mieć wizję, inaczej żyje bezmyślnie i co najważniejsze
bezużytecznie, z dnia na dzień, bez pożytku dla innych i dla przyszłych pokoleń.
Musi mieć precyzyjną wizję. Otóż tej wizji niebieskiej nie mogłem się oprzeć –
mówił apostoł Paweł. [Dzieje apostolskie 26:19-20] Oby tak zawsze było z nami!
Dziwiętnastowieczni pasjonaci dendrologii, urzeczeni
egzotycznymi okazami widzieli już oczami wyobraźni jak będą się one prezentować
na terenie, który przedtem wydarli przyrodzie, kompletnie karczując hektary
zastanego tam lasu. Ale tutaj to oni sami tworzyli tę koncepcję, sami
opracowali plan.
Dzięki Bogu mogę widzieć jak każda służba dla Pana,
podejmowana w moim środowisku jest wynikiem wytrwałego i konsekwentnego
wsłuchiwania się w Jego głos. Dzięki Bogu sam mogę tego doświadczać i o tym
zaświadczać. Sam na własne oczy mogę oglądać materializowanie się wizji domu
modlitwy, różnych przedsięwzięć i służb na terenie, który Bóg w swojej
łaskawości dał mojemu zborowi. I choć każda z nich jest wynikiem tego, że w
każdym przypadku ktoś miał tu konkretną wizję, to żadna z nich nie powstawała w
czasie bezsennych nocy, z nudów czy zwykłej cielesnej pasji i ambicji ale tylko
na kolanach. Chwała Bogu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz