12 czerwca 2018

Wyspa bezprawia

  Niedawno jeden z braci w Chrystusie opowiadał mi o szczególnym miejscu. Na południu Europy, w ciepłym, iście rajskim klimacie znajduje się wyspa, która przez władze kraju, do którego należy świadomie została wypchnięta poza margines prawa. Choć teoretycznie obowiązuje tam konstytucja i kodeks karny oraz cywilny państwa to w praktyce nie obowiązuje NIC. Samochody zmieniają właścicieli w ekspresowym tempie i nawet nikt nie troszczy się o wyposażanie ich w tablice rejestracyjne (o przepisach ruchu drogowego wręcz nie wypada mówić), kwitnie nielegalny handel i złodziejstwo. Normą jest rozluźnienie obyczajów, powszechne jest przebywanie na plażach i nie tylko półnago lub całkowicie nago.
  Godząc się na przebywanie na wyspie ludzie z góry akceptują taki stan rzeczy i wiedzą w czym uczestniczą i z czym się mogą liczyć. A jednak zdarza się, że ktoś wzywa policję, która musi wszak podjąć specjalną ekspedycję ze stałego lądu. To bardzo rzadkie wydarzenia. Chyba ktoś po prostu uznaje, że ktoś inny „przegiął” i sprawy wymknęły się spod kontroli. Zabójstwo, naruszenie czyichś interesów, przekroczenie niepisanego lokalnego kodeksu – domyślać się można, że policja nie za bardzo radzi sobie z czymś takim w świecie zamkniętych układów i układzików. Życie toczy się dalej.
 Słuchałem tych opowieści początkowo z lekkim niedowierzaniem, później z rosnącym przerażeniem. Ale po skończonej rozmowie stwierdziłem, że „wyspa bezprawia” (bo tak jest tam powszechnie określana) nie jest niczym dziwnym. Jest po prostu wspaniałą (jakkolwiek by to określenie nie brzmiało w tym kontekście) ilustracją prawd Słowa Bożego. Żyjąc na co dzień w świecie w którym otaczają nas ludzie zachowujący pozory uprzejmości i szacunku dla prawa, w którym nikt nie biega z siekierą po ulicach a żądze są w miarę skutecznie tłumione przez normy kulturowo-społeczne, zapominamy że żyjemy w zepsutym, upadłym świecie.
  To jedynie świadomość nieuchronności kary i egzekwowania prawa powstrzymuje większość ludzi przed jawnym czynieniem zła – tak, to gorzka prawda. Opowieść o wyspie bezprawia jest jej ilustracją i wydobyciem na światło.
  Dowiedliśmy już przecież winy i Żydów, i Greków — na wszystkich ciąży grzech, zgodnie ze słowami: Nie ma sprawiedliwego — ani jednego, nie ma, kto by rozumiał, nie ma, kto by szukał Boga. Wszyscy zboczyli, wszyscy stali się podli. Nikt nie dba o dobro, brak choćby jednego. Ich gardło to otwarty grób, swymi słowami zwodzą, jak żmije kryją pod wargami jad, ich usta pełne przekleństw i goryczy. ich nogi śpieszą do rozlewu krwi, na ścieżkach — zguba i nieszczęście, droga pokoju nie przemyka przez myśl, a lęk przed Bogiem nie wpływa na ich posunięcia [List apostoła Pawła do Rzymian 2,9-18]; Są znieprawieni, popełniają ohydne czyny. Nie ma nikogo, kto by dobrze czynił. Pan spogląda z niebios na ludzi, aby zobaczyć, czy jest kto rozumny, który szuka Boga. Wszyscy odstąpili, wespół się splugawili. Nie ma, kto by dobrze czynił, nie ma ani jednego. [Psalm 14,1-3] – diagnoza ludzkości po upadku pierwszych ludzi jest druzgocąca. Tylko sprzyjające okoliczności sprawiają, że na co dzień nie dostrzegamy w pełni trafności tej „laurki”, jaką wystawia nam Słowo Boże.
  Wierzę, że Bóg dopuszcza istnienie takich miejsc jak śródziemnomorska „wyspa bezprawia” by niektórzy zdołali dostrzec straszliwą kondycję człowieka żyjącego bez Niego, człowieka niezbawionego od grzechu przez Jezusa Chrystusa - i zaczęli szukać ratunku. Wyjdźcie spośród nich! Odłączcie się od nich — mówi Pan. I: Nieczystego nie dotykajcie; a ja was przyjmę. I: Będę wam Ojcem , a wy będziecie mi synami i córkami — mówi Wszechmocny Pan [2 List apostoła Pawła do Koryntian 6,17-18].

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz