8 października 2013

Prośby według Jego woli

Ostatnio ponownie zwróciłem się do Dziejów Apostolskich i na nowo fascynuję się tą niezwykłą księgą, tak odmienną w formie od reszty Słowa Bożego. I po raz kolejny zadziwia mnie opis uzdrowienia człowieka, który nie mógł się samodzielnie poruszać i który żebrał przed bramą świątyni jerozolimskiej. Kiedy zwrócił się o datek do apostołów Jana i Piotra ten, wpatrzywszy się uważnie w niego rzekł: Spójrz na nas. On zaś spojrzał na nich uważnie, spodziewając się, że od nich coś otrzyma. I rzekł Piotr: Srebra i złota nie mam, lecz co mam, to ci daję: W imieniu Jezusa Chrystusa Nazareńskiego, chodź! (Dzieje Apostolskie 3:4–6)
Dwie rzeczy zastanawiają mnie w tym fragmencie, od kiedy czytam Biblię. Po pierwsze ja na miejscu apostołów przeżywałbym zapewne z moją słabą wiarą ogromny stres i lęk kiedy już odważyłbym się wezwać kulawego żebraka „chodź!”. To są przecież nieodwołalne słowa - a co będzie, jeżeli ten człowiek nie wstanie? Kompromitacja i ryzyko wyśmiania przez tłum. To w najlepszym wypadku, a może nawet ukamienowanie! No i ryzyko, że imię Pana nie będzie wychwalone a wręcz przeciwnie…
Na szczęście Piotr i Jan mieli silną wiarę i nie wątpili, że w imieniu Jezusa mogą to uczynić. Ale wydaje mi się, że chodzi też o coś innego (i tu drugi punkt zwracający nieodmiennie moją uwagę). Apostołowie, jak mówi Słowo Boże, wpatrzyli się uważnie w żebraka, którego mieli uzdrowić. Dlaczego? Co chcieli zobaczyć? Czy jego wiarę, która może go uzdrowić? Wierzę, że chcieli zobaczyć także to, czy na pewno to ta osoba, którą wskazał im Duch Święty. Bo nie mam co do tego żadnych wątpliwości, że oni żadnego kroku nie podejmowali tak, jak im się zachciało. Zwłaszcza w Dziejach Apostolskich, tej księdze, której głównym bohaterem jest właśnie Duch Święty, widzimy jak apostołowie każdy swój krok i każde słowo „konsultowali” z Nim. W sprawie uzdrowienia robili to na pewno i szczególnie uważnie.
Kiedy już utwierdzili się w tym, że mają do czynienia z właściwą osobą, kiedy zobaczyli to po uważnym wpatrzeniu się w jego oczy, wtedy już nie musieli się obawiać, że Bóg nie przyzna się do ich słów. Wiedzieli po prostu, że działają zgodnie z Jego wolą i byli pewni, że dlatego On ich wysłucha.
Wierzę, że apostoł Jan, kiedy pisał w swoim liście Taka zaś jest ufność, jaką mamy do niego, iż jeżeli prosimy o coś według jego woli, wysłuchuje nas (1 List Jana 5:14) wspominał gdzieś w głębi serca tamto wydarzenie przy Bramie Pięknej. Ale oczywiście pisał o tym także po to by nas pouczyć. Myślę, że często nie zanosilibyśmy do Boga próśb, gdybyśmy najpierw na kolanach rozpoznawali wolę Bożą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz