Film „Cudowna Miłość – Ozeasz”, który obejrzałem ostatnio,
wciąż pobudza mnie do refleksji. Ozeasz został przez Boga powołany do
zwiastowania Izraelowi nadchodzącego sądu, który będzie skutkiem
sprzeniewierzenia się narodu wybranego swojemu Stwórcy. Jak wyglądało
wykonywanie przez proroka swojego powołania? Żyjemy w czasach YouTube i kreacji
blogerów, umieszczających w sieci swoje „prorockie” klipy. Ale prorok,
przeważnie mieszkający gdzieś w małym miasteczku na prowincji Izraela lub Judy,
trudniący się uprawą roli lub garncarstwem miał niestety do dyspozycji
niewielkie środki oddziaływania. Targ i synagoga to praktycznie jedyne miejsca,
gdzie obwieszczał światu poselstwo od Pana. „Światu” – brzmi w tym kontekście
niestety wręcz nieco ironicznie.
Ten
aspekt misji prorockiej doskonale ukazany jest w filmie. Ozeasz zmaga się z
obojętnością i nieżyczliwością swoich sąsiadów. Aż cisną się na usta słowa
Jezusa Nigdzie prorok nie jest pozbawiony czci, chyba tylko w ojczyźnie i w
swoim domu. (Ewangelia Mateusza 13:57).
Ale
film przywołuje też rzecz moim zdaniem o wiele ważniejszą – przypomina jak Bóg
doświadczał swoich proroków i w jaki sposób On przekazywał im Swoje poselstwo.
Początek poselstwa Pana przez Ozeasza. Pan rzekł do Ozeasza: Idź, weź sobie za
żonę nierządnicę i miej z nią dzieci z nierządu, gdyż kraj przez nierząd stale
odwraca się od Pana. Poszedł więc i pojął Gomerę, córkę Diblaima; a ona poczęła
i urodziła mu syna. (Księga Ozeasza 1:2–3) Choć Ozeasz wiedział kim jest
kobieta, która ma poślubić ale okazał posłuszeństwo Bogu. W sposób oczywisty
wystawiał się nie tylko na drwiny otoczenia ale także na hańbę, którą musiał
znosić jako zdradzany mąż. W kulturze bliskowschodniej zdradzani mężowie raczej
nie pozostawali bezczynni. Ozeasz musiał, bo tego oczekiwał od niego Pan.
Prorok miał odczuć na własnej skórze co czuje Stwórca, gdy Jego lud zdradza Go,
oddając cześć bożkom, zapominając o przestrzeganiu Prawa, żyjąc niemoralnie.
Na
własnej skórze – to chyba kluczowe określenie tego, czego musieli doświadczać Boży
prorocy. Zadziwia mnie wciąż na nowo sposób, w jaki Pan kazał im postępować.
Dwie takie zadziwiające historie dotyczą proroka Jeremiasza. Tak rzekł Pan do
mnie: Idź i kup sobie lniany pas, i włóż go na swoje biodra, lecz nie kładź go
do wody! Kupiłem więc pas zgodnie ze słowem Pana i włożyłem go na swoje biodra.
I doszło mnie po raz wtóry słowo Pana tej treści: weź ten pas, który kupiłeś,
który masz na swoich biodrach, i wstań, idź nad Eufrat i ukryj go tam w
szczelinie skalnej! Poszedłem więc i ukryłem go nad Eufratem, jak mi rozkazał
Pan. A po upływie wielu dni rzekł Pan do mnie: Wstań, idź nad Eufrat i zabierz
stamtąd pas, który ci tam kazałem ukryć. I poszedłem nad Eufrat, grzebałem w
miejscu, gdzie pas ukryłem, i zabrałem go stamtąd, lecz oto pas ów był
zniszczony i do niczego się nie nadawał. I doszło mnie słowo Pana tej treści:
Tak mówi Pan: Tak zniszczę pychę Judy i wielką pychę Jeruzalemu: Ten lud zły,
który się wzbraniał słuchać moich słów, który kieruje się uporem swojego serca
i idzie za cudzymi bogami, służąc im i oddając im pokłon, stał się jak ów pas,
który do niczego się nie nadaje. Bo jak pas przylega do bioder męża, tak
chciałem, aby cały dom izraelski i cały dom judzki - mówi Pan - przylgnął do
mnie, aby być moim ludem, moją chlubą, chwałą i ozdobą. Lecz oni nie słuchali. (Księga
Jeremiasza 13:1–11) Dwukrotna podróż z Izraela nad Eufrat, tylko po to, by
ukryć tam, a potem zabrać pas – hmmm… Ale pewnie gdyby Jeremiasz miał schować
pas gdzieś nad Jordanem nie miałby tyle czasu na przemyślenia tego, co tak
naprawdę się stało, może nie odczułby należycie wagi przekazanej mu lekcji… A
może chodził o jeszcze coś innego?
Jeremiasz
otrzymał jeszcze jedno zadanie: Tak rzekł Pan do mnie: Zrób sobie powrozy i
jarzmo i włóż je sobie na szyję. I poślij do króla Edomu i do króla Moabu, i do
króla Ammonitów, i do króla Tyru, i do króla Sydonu przez posłów, którzy
przybyli do Jeruzalemu, do Sedekiasza, króla judzkiego, takie zlecenie do ich
panów: Tak mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela, tak powiecie waszym panom: Ja
uczyniłem ziemię, człowieka i zwierzęta, które są na powierzchni ziemi, swoją
wielką siłą i swoim wyciągniętym ramieniem, i daję ją temu, komu zechcę. Otóż
teraz daję te wszystkie ziemie w ręce Nebukadnesara, króla babilońskiego,
mojego sługi. Także daję mu zwierzęta polne, aby mu służyły. (Jeremiasza 27:2–6)
Zachęcam do przeczytania dalszych wersów, z których wynika, że jarzmo miało być
zapowiedzią przyjęcia przez Izrael jarzma niewoli i wręcz zachętą do tego.
Niezwykłe? Chyba mało powiedziane.
Bóg
działa zawsze w sposób niezwykły. Dla Pana wszechświata liczy się tylko to, by
człowiek, którego chce dotknąć poczuł dokładnie to, co tkwiło w Jego zamyśle.
On nie musi liczyć się z „kosztami”, które prowadzą do osiągnięcia zamierzonego
celu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz