Jak wytłumaczyć fakt, że według słów samego Jezusa nie
wszyscy nasi najbliżsi będą mogli być zbawieni (Powiadam wam: Tej nocy dwaj
będą na jednym łożu, jeden będzie zabrany, a drugi pozostawiony. Dwie mleć będą
na jednym miejscu, jedna będzie zabrana, a druga pozostawiona. Dwóch będzie na
roli; jeden będzie zabrany, a drugi pozostawiony. – Ewangelia Łukasza 17:34–36)
z faktem, że ci, którzy znajdą się w Nowym Jeruzalem nie będą już przeżywali
żadnego smutku? Przyznam, że ja tego nie rozumiem. Nie rozumiem, bo sam
odczuwam dzisiaj smutek z powodu faktu, że wiele bliskich mi osób nie chce
słuchać o Ewangelii. Jak może zniknąć ten smutek w obliczu Końca, kiedy Bóg otrze
wszelką łzę z oczu (…), i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani
mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły (Objawienie Jana 21:4)?
Nie wiem tego. Faktem jest natomiast, że Kościół, złożony z
wszystkich narodzonych na nowo woła by ten koniec już nastąpił. A Duch i
oblubienica mówią: Przyjdź! A ten, kto słyszy, niech powie: Przyjdź!
(Objawienie Jana 22:17) Woła autentycznie, pełnym głosem, bez powątpiewania, z
wiarą, że Bóg uczyni wszystko w najlepszy z możliwych sposobów.
Ostatnio te myśli odżyły we mnie ponownie po lekturze listu
apostoła Pawła do Rzymian. Pisze on: Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię, a
poświadcza mi to sumienie moje w Duchu Świętym, że mam wielki smutek i
nieustanny ból w sercu swoim. Albowiem ja sam gotów byłem modlić się o to, by
być odłączony od Chrystusa za braci moich, krewnych moich według ciała,
Izraelitów, do których należy synostwo i chwała, i przymierza, i nadanie
zakonu, i służba Boża, i obietnice (…). Wielki smutek! Jak to się stanie, że on
nagle zniknie? Nie wiem tego i nie spotkałem nikogo, kto by umiał i przede
wszystkim miał odwagę wypowiadać się w kategoryczny sposób na ten temat.
Przypomniałem sobie dzisiaj rozmowę sprzed dobrych kilku lat z moją
sześcioletnią chyba wówczas córką. Siedząc kawiarni nad lodami rozmawialiśmy o
tym jak to będzie w niebie. Po serii najbardziej fantastycznych pomysłów Zuzia
stwierdziła w końcu poważnie: „Tak sobie myślę, że to chyba jedna z tajemnic”. I tego
się trzymajmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz