8 sierpnia 2015

Jak Chrystus umiłował Kościół?

W rozdziałach piątym i szóstym listu do wierzących w Efezie apostoł Paweł wypowiada kilka zaleceń skierowanych do mężów, żon i dzieci a także do sług, będących przecież domownikami w zamożniejszych rodzinach. Jako czytelnicy Słowa Bożego często przebiegamy tylko wzrokiem te fragmenty, uważając, że dobrze je znamy i wiemy dokładnie jakie Paweł stawiał wymagania domownikom. Ja przynajmniej często tak robiłem. Do czasu. Ostatnio zatrzymałem się dłużej nad fragmentem Mężowie, miłujcie żony swoje, jak i Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie [List do Efezjan 5:25].
Co tak naprawdę oznaczają słowa apostoła? Czy mężowie mają oddawać swoje życie za żony w sensie dosłownym? A może to tylko taka przenośnia?
Przenośnią na pewno nie było życie i śmierć Jezusa. On naprawdę oddał swoje życie za tych, którzy w Niego uwierzyli i innych, którzy dopiero mieli (mają) uwierzyć. Paweł z pewnością nie żartował i miał zapewne na myśli realne oddawanie życia wówczas gdy byłaby taka potrzeba.
Ale Jezus wydał samego siebie nie tylko w sensie śmierci. Oddawał całe swoje siły i swój czas po to by objawiać ludziom prawdę o Królestwie Niebieskim. Albowiem Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służyć i oddać swe życie na okup za wielu [Ewangelia Marka 10:45]. Uważny czytelnik ewangelii może dostrzec jak intensywne w sensie służby było życie Jezusa, z jaką determinacją cały swój czas poświęcał innym, noce spędzając na modlitwie (też z pewnością nie wypełnionej prośbami o własne potrzeby).
Oddawanie życia za innych jest wpisane w egzystencję chrześcijanina. Apostoł Jan pisał [1 List Jana 3:16]: Po tym poznaliśmy miłość, że On za nas oddał życie swoje; i my winniśmy życie oddawać za braci. Oddawać życie służąc, ułatwiając życie, wyzbywając się własnych żądań i zachcianek, rezygnując z egoizmu, poświęcając swój czas w modlitwie.
Za braci, a cóż dopiero za żony!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz