Co jakiś czas
dobiega mnie z internetowych
forów, mediów społecznościowych, rzadziej pojawiający się w dyskusjach
prowadzonych „na żywo” dramatyczny okrzyk „Nie sądźcie!”. Rzadziej, bo jestem świadkiem czy uczestniczę niemal
wyłącznie w dyskusjach chrześcijan, znających Słowo Boże i wiedzących o tym, że
sądzić (a właściwie rozsądzać) mamy jako chrześcijanie wręcz obowiązek.
Ci, dla których
ostatecznym argumentem w dyskusjach jest przywołanie słów Jezusa, wzywającego
by nie sądzić, często przywołują następny fragment o konieczności wyjęcia belki
z własnego oka. Przeważnie cytują też tę wypowiedź „z pamięci” czyli tak jak im
się wydaje, że brzmi (tzn. jak powinna brzmieć według nich). A powinna brzmieć
tak: nie wolno nikogo osądzać, bo ten kto osądza dowodzi tym samym, że w jego
oku tkwi belka, nie pozwalająca mu trafnie ocenić sytuacji. Czyżbym Tylko ja
spotykał się najczęściej z taką interpretacją? Nie sądzę.
A co naprawdę
powiedział Jezus? Niedawno ponownie wczytałem się w te słowa i przyznam, że
poczułem się jakbym czytał je po raz pierwszy. Czy tak wielkie oddziaływanie
mają na nas stereotypy, powtarzane do znudzenia? A może raczej to Słowo Boże ma
moc ciągłego przemawiania na nowo do serc tych, którzy szukają w Nim prawdy?
Jezus powiedział
zatem: Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Albowiem jakim sądem sądzicie,
takim was osądzą, i jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą. A czemu widzisz
źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz? Albo jak powiesz
bratu swemu: Pozwól, że wyjmę źdźbło z oka twego, a oto belka jest w oku twoim?,
ale zaraz dodał Obłudniku, wyjmij najpierw belkę z oka swego, a wtedy
przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka brata swego - Ewangelia Mateusza 7:1-5.
Nasz Pan nie
nakazał swoim uczniom poprawnego politycznie unikania niewygodnych tematów. Nie
wzywał do przymykania oczu na błędy i niewłaściwe patrzenie na świat (to jest
skutkiem owego źdźbła w oku). Cały sens Jego nauczania polegał na właściwej
kolejności postępowania. Najpierw powinniśmy zbadać siebie i sprawdzić, czy my
sami nie mamy czasem spojrzenia skażonego jakimś błędem, jakimś „obcym ciałem”.
Operacja wyjmowania takiego obiekty z czyjegoś oka, podczas gdy sam przeprowadzający
zabieg ma spore kłopoty z widzeniem, może skończyć się tragicznie. Oczywiście
Jezus mówił o wierze, o patrzeniu na sprawy duchowe a nie o wyrokowaniu czy
zbiera się na deszcz.
Jak zbadać czy
sami nie mamy w oku belki, uniemożliwiającej nam właściwe patrzenie na sprawy
duchowe? Jeżeli chcemy wyjąć sobie z oka jakieś obce ciało to albo prosimy o
pomoc kogoś bliskiego, do którego mam pełne zaufanie albo siadamy przed
lustrem. Bracia i siostry, ci, o których wiemy, że chodzą na co dzień z Bogiem
są dla nas niezawodną pomocą w identyfikowaniu naszych błędów i wiemy, że zawsze
zrobią to z miłością. Ale musimy także usiąść przed lustrem Słowa Bożego,
przejrzeć się w nim, zbadać naszą kondycję. Jeżeli jest OK to teraz najwyższy
czas pomóc bratu, któremu do oka wpadło źdźbło. I nie wolno zwlekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz