10 października 2016

Jak przemawia jak nie przemawia?

Niedawno rozmawiałem w pociągu z pewną miłą, mocno starszą panią, która z dumą powiedziała mi, że przeczytała całą Biblię. Chyba oczekiwała po mnie wyrazów podziwu i zdumienia, ale gdy tego nie znalazła dodała, iż wie, że to oczywiście za mało, że powinna wracać do Pisma Świętego wciąż na nowo, ale… często jest tak zmęczona, że może oglądać tylko filmy sensacyjne.
Moja towarzyszka podróży reprezentuje bardzo typowe podejście do Słowa Bożego. Zdarza się, że ludzie, świadomi „wagi kulturowej” Pisma Świętego stawiają sobie „ambitne” wyzwanie, że przeczytają je od deski do deski. Potem mogą chwalić się tym w gronie znajomych, zyskać opinię kogoś „poważnie traktującego chrześcijańskie korzenie Europy” czy jak tam by jeszcze inaczej.
Chwała Bogu, że są takie osoby, które chcą czytać Słowo Boże. Jeżeli Pan zechce przemówi do nich przez Swoje Słowo, nawet gdy oni zupełnie tego nie oczekują. Człowiek, który nie jest przemieniony przez Ducha Świętego traktuje Biblię jak każdą inną książkę (i najlepszym dowodem na to jest, że zazwyczaj czyta ją zaczynając od pierwszej strony). Ja sam zanim uwierzyłem też tak podchodziłem do Biblii. Słyszałem czasami jak ktoś mówił, że trzeba żyć Słowem Bożym i zupełnie tego nie rozumiałem. Czym mam żyć? Historią o narodzeniu Jezusa czy tym jak rozmnożył chleb? A może Jego rodowodem? Biblia była dla mnie zbiorem historyjek, czasami mało chwalebnych i krwawych.
Dziś dzięki Duchowi Świętemu wiem, że zawartość Biblii to nie fabuły i opowieści (choć jest przecież w większości z nich zbudowana) a przesłania natury duchowej. W Starym Testamencie wystarczy dotrzeć do przesłania, które Bóg chce nam przekazać przez konkretne wydarzenia, zwrócić uwagę na motywację uczestniczących w nich postaci, na ich przeszłość i powiązania, wreszcie na zakończenie, z którego przecież coś wynika. W Nowym Testamencie jest „łatwiej”, bo tu Jezus i autorzy poszczególnych ksiąg mówią do nas „otwartym tekstem” i niczego nie owijają w bawełnę. Wystarczy ich słuchać, wydarzenia są tylko ilustracjami do tych słów. Biblia przemawia.
„Ale jak przemawia jak nie przemawia?” - pyta (trawestując klasyka) przeciętny Kowalski po przeczytaniu kilku (uff…) rozdziałów. Kiedy kartek, na których wydrukowano „Pana Tadeusza” będziemy chcieli użyć jako chusteczek jednorazowych to raczej efekty nie będą zachęcające. Poemat narodowy zwyczajnie „utrze nam nosa”. Niestety efekt może być podobny gdy Słowo Boże potraktujemy np. jak krwawy kryminał do poduszki, jak zwykłą książkę, jedną z wielu. Jak nie popełniać tego błędu? Wystarczy może odrobina szacunku do Autora, chwila namysłu przed lekturą czy wręcz prośba do Boga by uzdalniał nas do rozumienia tej Księgi.
A my, chrześcijanie? Tak przywykliśmy do tego, że Słowo Boże do nas przemawia, że wiemy, na co nastawiać nasze duchowe uszy by słyszeć głos Pana - że już przestaliśmy czasami rozumieć kogoś, kto otwiera Biblię może pierwszy raz w życiu i zamyka ją z trzaskiem od razu, po przeczytaniu np. pierwszego rozdziału Ewangelii Mateusza… Może czasami warto sobie przypomnieć siebie sprzed lat i nasze własne zmagania z Biblią?

1 komentarz:

  1. Schalom. To prawda, nie wystarczy przeczytac pare rozdzialow z Biblii i nic z tego nie rozumiec. Sama tak zaczynalam. Trzy razy podchodzilam do przeczytania Ew. Mateusza i za kazdym razem juz na poczatku usypialam. Dopiero po kilku latach gdy zapytalam bez wypowiadania glosno slow "komu moge zaufac, czy istnieje ktos taki?" W tedy w tym samym niemal momencie znalazlam przy porzadkowaniu ksiazek w bibliteczce Biblie. Odlozylam ja na bok i po pracy zaczelam przegladac. Niewiele z tego rozumialam ale nagle slowa z 1 Korynt 6:9-11 uderzyly we mnie mocno. Po zamknieciu tej ksiegi nie moglam ponownie znalezc tego wersetu. Natomiast inny podobny z Galatow 5:19-21 znowu mowil o mnie. Bylam zaszokowana. Chcialam odziedziczyc Krolestwo Boze ale musiala sie zmienic. Znowu zamknelam Biblie. Rozmyslalam nad soba i tym co przeczytalam. Nastepne otwarcie bylo w Ksiedze Objawienia 1:3. Musialam/chcialam podjac natychmiastowa dezycje o zmianie. Po trzech dniach pozostawilam za soba wszystko i ruszylam do przodu w poszukiwaniu Boga i Jego pomocy w moim przemienieniu. Bog Jahwe poprowadzil mnie na droge poznania Jego woli. Dokonywalam natychmiastowych i radykalnych zmian w moim zyciu aby byc taka jak tego pragnie i oczekuje Bog od dziedzicow Bozego Krolestwa. Po roku czasu swiadomie i z radoscia oddalam sie Bogu Jahwe do Jego dyspozycji, tak jak uczynil to Bozy Syn - Jezus/Jaschua. Minelo juz ponad 30 lat, lecz rozwoj duchowy i dojzewanie, trwaja nadal.
    Wszystkich zachecam do uwaznego sluchania Boga, naszego Niebianskiego Ojca, biorac wzor z Jego Syna Jaschua Mesjasza. Amen.
    Schalom dla wszystkich.

    OdpowiedzUsuń