„Panie pobłogosław te dary, które będziemy spożywać” – oto
standardowa modlitwa, która chyba najczęściej brzmi przy chrześcijańskich
stołach. Ostatnio sporo myślałem o tych modlitwach, które wznosimy do Boga
przed posiłkiem. Jak często – szczególnie dla wierzących ludzi od dziecka
wychowujących się w chrześcijańskich domach – jest to tylko rytuał, element
dnia? Nie mnie to oceniać i nie mnie nad tym utyskiwać.
A jeśli ja z dziękczynieniem coś spożywam, dlaczego mają mi
złorzeczyć za to, za co ja dziękuję? A więc: Czy jecie, czy pijecie, czy
cokolwiek czynicie, wszystko czyńcie na chwałę Bożą [Pierwszy List apostoła
Pawła do Koryntian 10:30-31], za wszystko dziękujcie; taka jest bowiem wola
Boża w Chrystusie Jezusie względem was. [Pierwszy List do Tesaloniczan 5:18] –
głosi nauka apostolska. Składanie dziękczynienia za pokarm była także zwyczajem
Jezusa: I polecił ludowi usiąść na ziemi. I wziąwszy te siedem chlebów, i
podziękowawszy, łamał i dawał uczniom swoim, by kładli przed nimi. [Ewangelia
Marka 8:6]. W opisie tzw. ostatniej wieczerzy czytamy, że Jezus dziękował Bogu
zarówno na wino jak i potem osobno za chleb (Ewangelia Łukasza 22:17-19). Jak
więc my mamy nie dziękować?!
Dziękować przede wszystkim za to, że w ogóle mamy co jeść. Dla
nas dzisiaj wydaje się to tak oczywiste, tak zwyczajne. Zapominamy, że wręcz kilkadziesiąt
lat temu takim nie było i wcale nie musi być jutro. Ale w ostatnich dniach
staram sobie (i osobom zasiadającym ze mną do stołu) przypominać jakie cuda
dostajemy na talerzu, ba – jak wielki ciąg cudów doprowadził do tego, że
zasiadamy przy stole.
Sam wzrost roślin i ich kiełkowanie jest już cudem. Cudem
jest to, że człowiek nauczył się (miał tyle mądrości) wydobywać z nich
pożywienie. Cudem jest takie urządzenie świata, że część ludzi pragnie zajmować
się właśnie tzw. produkcją żywności (brrr, co za określenie!), że znajduje
rośliny i zwierzęta, które mogą być smakowitym pokarmem. Dostaliśmy
umiejętności by z produktów samych w sobie pewnie niezbyt smakowitych
przyrządzać dania zapierające dech w piersiach. A jak rzadko myślimy o tym ile
czasu trwało przygotowanie produktów, które często w pośpiechu i bezmyślnie
pochłaniamy! Rośliny wzrastały co najmniej kilka miesięcy, zwierzęta często kilka
lat. Niektóre wędliny, sery leżakują cierpliwie by zaspokajać nasze
wysublimowane podniebienia.
Zachęcam dzisiaj do uruchomienia naszej wyobraźni nad
talerzem. Cuda to nie tylko a może nie przede wszystkim uzdrowienia i niesamowite
„zbiegi okoliczności”. Wielkich cudów doświadczamy wszyscy codziennie i z
każdego nasz Pan godzien jest przyjąć nasze dziękczynienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz