Słowo Boże jednoznacznie wzywa nas do krzyżowania swojej
starej natury – naszego egoizmu, pożądliwości, unicestwiania prymatu własnej
woli stojącej ponad wolą Bożą. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa,
ukrzyżowali ciało swoje wraz z namiętnościami i żądzami. [Biblia Warszawska, List
do Galacjan 5:24] Jako chrześcijanie dobrze znamy te słowa, zgadzamy się z
nimi, powtarzamy je czasami lub z mądrymi minami kiwamy nad nimi głowami. Często
jednak jest tak, że robimy tak dopóki nam samym nie przyjdzie oddać na krzyż
czegoś szczególnie nam cennego, jakiegoś wypieszczonego marzenia, jakichś planów,
do których tak bardzo przywiązało się nasze serce.
Nie ma nic złego w marzeniach i planach, ba – są przecież
motorem naszego rozwoju, także rozwoju duchowego. Chyba że przemawia do nas
Bóg, jednoznacznie i zdecydowanie oświadczając nam, że te marzenia nie są Jego
wolą dla naszego życia, albo przynajmniej nie w tej chwili.
Wtedy kończą się piękne chrześcijańskie teorie, zaczyna się
jak najbardziej osobista droga na krzyż. Zaczynają się schody. Nagle okazuje
się, że to strasznie trudna droga i w zasadzie niemożliwa do przejścia. Choć
wcześniej deklarowaliśmy, że chcemy coraz bardziej upodabniać się do Jezusa to
nagle może się okazać, że z całego upodabniania się może pozostać tylko prośba do
Boga o odsunięcie kielicha cierpienia… Czy musi aż tak boleć Panie?! Nie wiedziałem,
że krzyż może tak boleć!
Możemy też szukać wykrętów: „przecież mój Ojciec w niebie
pragnie dla mnie wszystkiego co najlepsze, na pewno nie chce żebym cierpiał”. Możemy
też motywować biblijnie nasze pragnienia i plany i zapewne przy odrobinie
wysiłku może nam się to udać. To znaczy - może udać się zagłuszyć własne
sumienie.
Ale właściwie po co iść na krzyż? Tylko wtedy, gdy uznajemy
jednoznaczną wyższość Bożych planów i pragnień dla naszego życia ponad naszymi
własnymi stajemy się właśnie takimi jak pisał apostoł Paweł: zawsze śmierć
Jezusa na ciele swoim noszący, aby i życie Jezusa na ciele naszym się ujawniło.
Zawsze bowiem my, którzy żyjemy, dla Jezusa na śmierć wydawani bywamy, aby i
życie Jezusa na śmiertelnym ciele naszym się ujawniło. [2 List do Koryntian
4:10-11] Tylko wtedy Pan odebrać może chwałę z naszego życia, tylko wtedy życie, którego źródłem jest Jezus Chrystus może w pełni objawić się w naszym życiu.. Gdy w bardzo
konkretny sposób uznamy Go za Pana i Władcę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz