Nawałnice, które przedwczoraj przetoczyły się przez mój
region kazały mi ponownie klęknąć w pokorze przed Bożym Majestatem. Pomorze
szczęśliwie omijały przez lata powodzie, gwałtowne burze i trąby powietrzne.
Teraz bilans został jakby wyrównany.
Skryty bezpiecznie w mieszkaniu, z fotela ustawionego
naprzeciw okna oglądałem z zapartym tchem spektakl, który rozgrywał się przede
mną na wieczornym niebie. Właśnie – to co się działo traktowałem jak pokaz
fajerwerków, czekając kiedy stanie się jeszcze bardziej spektakularny, kiedy z
zachodu nadciągną jeszcze wspanialsze błyskawice. A przecież to z północy
zjawia się złocisty blask, Boga otacza przerażająca jasność. [Joba 37:22]. Ja,
dziecko Boga nie pamiętałem o tym, że oglądam Jego dzieła i objawy Jego Mocy.
Grzmot Twój huczał niby turkot kół, błyskawice rozświetlały krąg świata, drżała
i chwiała się ziemia. [Psalm 77:19]
Musiałem wreszcie zadać sobie pytanie, które kilkaset lat
przed narodzinami Jezusa stawiał sobie Job: Czy nie przeraża was Jego majestat
i nie ogarnia was lęk przed Nim? [Księga Joba 13:11] O tak, Twoja jest, WIEKUISTY,
wielkość, moc, sława, zwycięstwo i majestat oraz wszystko w niebiosach i na
ziemi; Twoje jest, WIEKUISTY, królestwo, i jesteś wywyższony nad wszelką
zwierzchność. [1 Księga Kronik 29:11]
To co obserwowałem na niebie i to o czym później
dowiedziałem się mediów zaowocowało podziwem, bojaźnią, uwielbieniem
Wszechmocnego. Dzisiaj już tylko śmiech mogą budzić wywody ateistów o
dzikusach, czczących boga piorunów dlatego, że nie rozumieli prostych zjawisk
fizycznych. Współczesna nauka coraz częściej powtarza za starożytnym filozofem
„Wiem, że nic nie wiem”. Zjawiska fizyczne, które XIX wiek w swojej bezbożnej
pysze i zaślepieniu uznawał za wyjaśnione dzisiaj jawią się jako nadal
niezrozumiałe.
A przecież mam świadomość, że te kilka godzin
spektakularnych błyskawic, grzmotów poruszających trzewia, ściana wody i
wichura łamiąca drzewa jak zapałki na całych hektarach lasów to tak naprawdę
NIC wobec prawdziwej wszechmocy mojego Pana, którą On okaże w pełni kiedy sam o
tym zadecyduje. A dzień Pański nadejdzie jak złodziej; wtedy niebiosa z
trzaskiem przeminą, a żywioły rozpalone stopnieją, ziemia i dzieła ludzkie na
niej spłoną. [2 List Piotra 3:10] I stopnieją pod Nim góry, doliny rozpadną się
jak wosk pod wpływem ognia, spłyną jak wody cieknące po zboczu. [Księga
Micheasza 1:4]
To dopiero będzie! Ale nie mam zamiaru być wtedy widzem tego
spektaklu z perspektywy fotela. Wierzę, że Pan zabierze mnie wówczas do Siebie.
I oczekuję tego momentu nie ze względu na spektakularne „efekty specjalne” ale
ze względu na perspektywę bycia już od tego momentu na zawsze z Panem. Gdyż sam
Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw
powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, potem my, którzy pozostaniemy przy
życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana;
i tak zawsze będziemy z Panem. [1 List apostoła Pawła do Tymoteusza 4:16-17].
Alleluja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz