„Po co stale mam czytać Ewangelie? Ja już czytałem, wiem co
się stało z Jezusem” - wciąż wraca do mnie co jakiś czas ta wypowiedź pewnego
niewierzącego człowieka, którego kiedyś zachęcałem do lektury Słowa Bożego. Sam
tak kiedyś myślałem. W Ewangeliach widziałem tylko wydarzenia - Jezus urodził
się w Betlejem, uciekł z rodzicami do Egiptu, nauczał przez trzy lata, został
wydany Rzymianom, ukrzyżowany a potem zmartwychwstał (choć wiara w to ostatnie
nie była dla mnie oczywista). Koniec, kropka. Nie było powodu powtarzać sobie
tego, co już znałem.
Przyznaję, że dzisiaj ciężko mi zrozumieć ten mój ówczesny
sposób rozumowania. To powinno być dla mnie nauką, że w każdym momencie może
nastąpić nawrócenie (czyli zmiana myślenia, odwrócenie się od dotychczasowego
myślenia - jak w oryginale greckim) i powinienem próbować rozumieć i podchodzić
z miłością i cierpliwością do ludzi, którzy dzisiaj nie widzą w Biblii Słowa
Bożego.
Ale wracając do Ewangelii - czy naprawdę wiedziałem wtedy,
przed moim nawróceniem, co działo się z Jezusem? Ewangelia to nie fakty
geograficzne czy umiejscowione w czasie. To DOBRA NOWINA O JEZUSIE CHRYSTUSIE,
Ewangelia o Królestwie Bożym, o tym, że nie ma już kary za grzechy i o
obietnicach dotyczących tych, którzy uwierzyli. To nie wynika bezpośrednio z
faktów ale z ich powiązania, interpretacji na podstawie słów Jezusa i działania
Boga w czasie Jego służby.
Dzięki Bogu przyszedł taki czas, gdy zrozumiałem, że muszę
wreszcie na nowo przeczytać Ewangelie, nie po to by sprawdzić czy dobrze znam
kolejność wydarzeń w nich opisanych ale by zwrócić uwagę na Jezusa, na to co
mówił, jak reagował na wydarzenia. Odkryłem dopiero wtedy co niesie ze sobą
Ewangelia. W tamtym czasie mojego nawracania się do Pana często słuchałem
Biblii w drodze do pracy. Pamiętam jak dziś jak kiedyś w autobusie jedna z
wypowiedzi Jezusa wręcz mną wstrząsnęła i musiałem odsłuchać ją wtedy ponownie
jeszcze kilka razy. Ciężar gatunkowy Ewangelii przeniósł się z tego „co działo
się z Jezusem” na to co mówił Jezus i co objawił swoją służbą, śmiercią i
zmartwychwstaniem.
Po śmierci Jezusa dwaj uczniowie zniechęceni wędrowali do
Emaus. Kiedy dołączył do nich ich zmartwychwstały mistrz nie rozpoznali go a On
chciał sprawdzić co zrozumieli z nauki, którą właśnie otrzymali. A odpowiadając
jeden, imieniem Kleopas, rzekł do niego: Czyś Ty jedyny pątnik w Jerozolimie,
który nie wie, co się w niej w tych dniach stało? Rzekł im: Co? Oni zaś
odpowiedzieli mu: Z Jezusem Nazareńskim, który był mężem, prorokiem mocarnym w
czynie i w słowie przed Bogiem i wszystkim ludem, jak arcykapłani i
zwierzchnicy nasi wydali na niego wyrok śmierci i ukrzyżowali go. [Ewangelia
Łukasza 24:18-20]
Uczniowie odbierali wszystko wyłącznie na poziomie dostrzegalnych
wydarzeń, nie pamiętali nawet, że Jezus wielokrotnie zapowiadał swoją męczeńską
śmierć i zmartwychwstanie, jak widać nie zwracali specjalnie uwagi na to co
mówił. Jezus skwitował ich wywody wprost: O głupi i gnuśnego serca, by uwierzyć
we wszystko, co powiedzieli prorocy. [Łukasza 24:25]
Obyśmy nie byli do nich podobni. Czy naprawdę wiemy co się
stało?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz