Księga Jonasza wciąż zajmuje moje myśli. Zapomniałem już jak
jest niewielka, zajmuje w Biblii niewiele ponad jedną kartkę. To aż nie do
wiary, że w tak krótkim tekście znalazła się tak niesamowita fabuła, emocje,
tyle prawdy o naturze Stwórcy!
Ostatnio przeczytałem tę księgę kilka razy, za każdym
starając się zwracać uwagę na coś innego. Sporo odkryłem, ale dla mnie
prawdziwą rewelację był fakt, że jest ona tak naprawdę jednym wielkim dialogiem
pomiędzy Jonaszem a Bogiem. Kiedy na tablecie pokolorowałem sobie „kwestie” obu
rozmówców nagle okazało się, że cała księga jest naprzemiennie zielono-czerwona
(takie kolory akurat wybrałem). I Jonasz i Bóg nie zawsze przemawiają
dosłownie, werbalnie. Przecież każdy czyn jest także naszą wypowiedzią, ekspresją
i często mówi więcej niż słowa. Przecież Jonasz nic nie powiedział gdy wstał, ale po to, by uciec do Tarszisz i
znaleźć się jak najdalej od PANA. Wyruszył w drogę do Jafy. Tam znalazł okręt
płynący do Tarszisz. Zapłacił za podróż, wszedł na pokład i popłynął z załogą
do Tarszisz, możliwie jak najdalej od PANA. (Księga Jonasza 1,3) Podobnie
Pan nie wyrzekł słowa (choć wiemy ze Słowa Bożego, że On wypowiada Słowa i
dzieje się) gdy zesłał na morze potężny
wiatr. Zerwał się gwałtowny sztorm. Okrętowi groziło rozbicie. (1,4)
Radzę zrobić podobny zabieg (choćby przy użyciu ołówka).
Wtedy okaże się, że wszystkie te niesamowite rzeczy poczynając od wielkiej
burzy na morzu poprzez połknięcie przez wielką rybę, ocalenie Jonasza,
nawrócenie mieszkańców Niniwy po krzew rycynowy i robaczka, który przyczynił
się do jego uschnięcia - nie wydarzyłyby się gdyby Jonasz nie nawiązał i nie
prowadził dialogu z Bogiem. Dialogu niełatwego i mającego czasem wręcz znamiona
kłótni, ale jednak!
Widzę, jak często Biblia mówi o mężach Bożych, którzy wcale
nie byli tak poprawni, potulni i grzeczni w relacjach ze Stwórcą. Izajasz
chciał umrzeć z rozpaczy, mimo, że Bóg był z nim i objawiał swoją obecność,
Jeremiasza ogarniał smutek i przerażenie (jak tak można!), Job robił Bogu
wyrzuty a Jakub?... No wstyd powiedzieć, Jakub walczył z aniołem Pana! No nie… Ale przecież właśnie po tym „wybryku” otrzymał nowe imię - Izrael. Wszyscy oni utrzymywali żywą, autentyczną relację, dialog z Bogiem.
Nasza „religijna” natura tak często każe nam „wygładzać”
naszą postawę przed Bogiem, czesać i przycinać niesforne myśli. Ale ze Słowa
Bożego widzę, że On pragnie naszej autentyczności. Wystarczy sięgnąć do psalmów
- ile w nich czasami żalu, skarg, otwartego mówienia o swoich pragnieniach,
złości na innych! Przyznam, że dla mnie kiedyś wręcz wstrząsem było
przeczytanie słów psalmisty: Jestem
osłabiony i bardzo załamany, zawodzę z powodu trwogi mego serca. (…) Moje serce
trzepocze, opuściła mnie siła, a światło moich oczu znikło. - (Psalm 38,
8-9; Uwspółcześniona Biblia Gdańska) Czy to jest postawa wierzącego człowieka,
pokładającego w Bogu całą swoją ufność? Czy taki człowiek może być „bardzo
załamany” mimo świadomości Bożego błogosławieństwa? Ogarnęła mnie słabość,
wielkie przygnębienie (przekład Ewangelicznego Instytutu Biblijnego); zemdlałem,
i startym jest bardzo, ryczę dla trwogi serca mego (Biblia Gdańska); jestem
osłabiony i bardzo przygnębiony (Biblia Warszawska). No ładne świadectwo…
Dziś wiem, że Bóg pragnie żywej, autentycznej relacji ze
Swoim dzieckiem. On wie o nas wszystko, przenika nas całkowicie i nie ukryjemy
przed Nim żadnych naszych niepoprawnych myśli. Trzeba Mu o nich powiedzieć i
ewentualnie prosić by wyprostował to, co krzywi się w nas. W tym samym psalmie
38. czytamy: Panie, przed tobą są
wszystkie moje pragnienia i moje wzdychanie nie jest przed tobą ukryte. (UBG); Wiem,
mój Boże, że Ty doświadczasz serca i kochasz szczerość (1 Księga Kronik 29,17).
Jestem bogatszy o tę prawdę – jeśli nie rozmawiam szczerze z
Bogiem, nie utrzymuję cały czas tej relacji to zamykam sobie szansę na to, że w
moim życiu BĘDZIE SIĘ DZIAŁO.
Cytaty z Biblii pochodzą z tłumaczenia Ewangelicznego
Instytutu Biblijnego, chyba że zaznaczono inaczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz