Niedawna rozmowa z bezdomnym człowiekiem, który od dłuższego czasu bezskutecznie szuka pracy skłoniła mnie na nowo do refleksji nad
starotestamentowym zakazem tatuowania ciała. Nie będziecie nacinać ciała na
znak żałoby po zmarłym. Nie będziecie się tatuować. Ja jestem Pan! [3 Księga
Mojżeszowa 19,28] W tłumaczeniu Uwspółcześnionej Biblii Gdańskiej fragment ten
brzmi: Nie będziecie robić żadnych nacięć na swoim ciele za umarłych ani czynić
żadnego piętna na sobie.
Dlaczego Pan nadał taki nakaz swojemu ludowi? Dla nas wydaje
się on często całkowicie niezrozumiały. Sam kontekst wskazuje już na fakt rytuałów
ku czci zmarłych, praktykowanych przez niektóre ludy sąsiadujące z Izraelem,
ale to nie wszystko. Tatuowanie było
także formą ozdabiania swojego ciała (w niektórych plemionach zwłaszcza u
kobiet, a wiadomo, że Bóg zakazał Izraelitom zawierania z nimi małżeństw), ale przede wszystkim elementem bałwochwalczego kultu religijnego.
Ten zakaz był skierowany do Izreala. Zdecydowanie nas nie
obowiązuje, podobnie jak pozostałe zapisy Prawa. A jednak jako chrześcijanie
czytamy i nie wyobrażamy sobie by nie czytać Starego Przymierza dlatego, że
wszystkie jego księgi mówią nam bardzo wiele o naszym Ojcu, o Jego charakterze,
upodobaniach, o tym czego nie znosi a nawet czym się brzydzi. Mimo, że nie
będziemy rozliczani z przestrzegania tych przepisów powinniśmy z nich wyciągać
wnioski jak podobać się naszemu Panu.
Ale powróćmy do mojego bezdomnego i bezrobotnego rozmówcy.
„Kiedy jakiś pracodawca porozmawia ze mną i zobaczy jak wyglądam szybko
rezygnuje z zatrudnienia mnie” – żali się i pokazuje swoje wytatuowane
przedramiona, kropki na placach dłoni. „Wiedzą, że to z więzienia” - dodaje.
Decyzje powzięte w czasie więziennego epizodu aby podkreślić swą tożsamość „grypsującego” kolejnymi tatuażami, teraz przynoszą
skutki. Decyzje chwili, prawdopodobnie podjęte pod wpływem więziennych kumpli,
więziennego „honoru” i takiejż „etykiety” dziś powodują wykluczenie z normalnie
funkcjonującego społeczeństwa. Ludzie decydujący się na to spisują na własnej
skórze deklarację podległości wobec swojej złej przeszłości, potwierdzając w sposób
widoczny dla wszystkich, że ma ona nieprzerwaną władzę nad nimi. Byłego
bezrobotnego więźnia nie stać na wywabienie tatuaży, zresztą ten zabieg nigdy
nie jest całkowicie skuteczny.
Po to by „wywabić” na dobre znaki swojego starego życia
trzeba narodzić się na nowo. I o dziwo dotyczy to także tatuaży. Mój kochany
brat w Chrystusie Piotr Stępniak, nie tak dawno zabrany przez Pana z tego świata, spędził w
więzieniach spory kawał życia a jego ciało pokryte było licznymi więziennymi
tatuażami. Ale one znikały, bo jego nowe życie, nowe stworzenie zakrywało to
wszystko, nie było jakby widać żadnych sinych linii i napisów. Znikały w zderzeniu ze
światłem, jakie biło od Piotra. Mało tego, Pan obrócił to na Swoją chwałę -
grypserskie tatuaże tylko pomagały Piotrowi w prowadzeniu intensywnej i owocnej
ewangelizacji wśród więźniów.
I na tym polega uwolnienie, którego możemy doznać w Chrystusie. Jakiekolwiek najtrwalsze i niezmywalne znaki, najbardziej nieprzemyślane decyzje i deklaracje - wszystko traci swoją moc, blednie w zetknięciu ze Światłem, którym On jest.
I na tym polega uwolnienie, którego możemy doznać w Chrystusie. Jakiekolwiek najtrwalsze i niezmywalne znaki, najbardziej nieprzemyślane decyzje i deklaracje - wszystko traci swoją moc, blednie w zetknięciu ze Światłem, którym On jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz