11 sierpnia 2013

Trudne sprawy

Jako człowiek używający telewizora w bardzo ograniczony sposób przeżyłem niedawno szok estetyczno-kulturowy, przypadkowo wpadając na program o tzw. zwyczajnym życiu. W programie występowali tzw. naturszczycy, czyli kompletni amatorzy, co miało zapewne uwiarygodniać przedstawiane wydarzenia i sugerować, że miały one miejsce naprawdę, a „aktorzy” to ich prawdziwi uczestnicy. Nie wiem czy ktoś nabiera się na ten zabieg, mnie osobiście trudno w to uwierzyć, ale… jeżeli już coś takiego w ogóle powstaje w TV i podobno ma sporą oglądalność to mogę uwierzyć we wszystko.
Program pokazywał ludzi, w których życiu zaszły mniej lub bardziej dramatyczne wydarzenia – zdrada małżeńska, alkoholizm syna, sprzeniewierzenie majątku przez siostrę itp. Słowem – trudne sprawy. Naprawdę trudne i dramatyczne. Poza grą „aktorów” uderzyło mnie jednak to, że ludzie występujący w tych filmikach wciąż się ze sobą kłócili, mówili złośliwości, uszczypliwości, krzyczeli i wyzywali. I to nie sporadycznie a CIĄGLE.
Chodzę z Panem już kilka lat i chyba odzwyczaiłem się już od patrzenia na świat jako na pole bitwy między ludźmi a na otaczające mnie osoby jako na przeciwników, którzy tylko patrzą jak mnie zdzielić przez kark. A taką wizję świata prezentował program, który swą niecodziennością wprost przykuł mnie do telewizora i wręcz znokautował. Dowiedziałem się jednak, że w konkurencyjnych stacjach TV prezentowane są bardzo podobne audycje i że agresja jest we wszystkich oczywistością.
Niby wiem, że taki jest ten świat, nie znający Boga, ale rozmiar tej agresji, pogardy i złości – chyba jednak prawdziwy – powala mnie po prostu. Po raz kolejny dziękuję Panu za to, że ocalił mnie i zbawił od takiego życia, że moje trudne sprawy (choć tych naprawdę trudnych Pan mi oszczędza) mogę przede wszystkim przynosić Jemu w modlitwie, rozwiązywać je w pokoju i w prowadzeniu Ducha Świętego, także w spokojnych, konstruktywnych i pełnych szacunku rozmowach, ewentualnie prosić o modlitwę i pomoc moich braci i siostry w Chrystusie. Ale dzięki doświadczeniu telewizyjnemu przypomniałem sobie jeszcze raz: Wśród nich i my wszyscy żyliśmy niegdyś w pożądliwościach ciała naszego, ulegając woli ciała i zmysłów, i byliśmy z natury dziećmi gniewu, jak i inni – List apostoła Pawła do Efezjan 2:3

2 komentarze:

  1. Co do programów telewizyjnych typu "Trudne sprawy" z reguły ich nie oglądam.
    co nie znaczy,że życie nasze z kłótni i agresji się nie składa.
    Dziećmi gniewu bywamy bo chyba nie wszystko da się w modlitwie rozwiązać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli jeszcze "bywamy" to znaczy, że nie narodziliśmy się na nowo...

      Usuń