Jako człowiek używający telewizora w bardzo ograniczony
sposób przeżyłem niedawno szok estetyczno-kulturowy, przypadkowo wpadając na
program o tzw. zwyczajnym życiu. W programie występowali tzw. naturszczycy,
czyli kompletni amatorzy, co miało zapewne uwiarygodniać przedstawiane
wydarzenia i sugerować, że miały one miejsce naprawdę, a „aktorzy” to ich
prawdziwi uczestnicy. Nie wiem czy ktoś nabiera się na ten zabieg, mnie
osobiście trudno w to uwierzyć, ale… jeżeli już coś takiego w ogóle powstaje w
TV i podobno ma sporą oglądalność to mogę uwierzyć we wszystko.
Program pokazywał ludzi, w których życiu zaszły mniej lub
bardziej dramatyczne wydarzenia – zdrada małżeńska, alkoholizm syna,
sprzeniewierzenie majątku przez siostrę itp. Słowem – trudne sprawy. Naprawdę
trudne i dramatyczne. Poza grą „aktorów” uderzyło mnie jednak to, że ludzie
występujący w tych filmikach wciąż się ze sobą kłócili, mówili złośliwości,
uszczypliwości, krzyczeli i wyzywali. I to nie sporadycznie a CIĄGLE.
Chodzę z Panem już kilka lat i chyba odzwyczaiłem się już od
patrzenia na świat jako na pole bitwy między ludźmi a na otaczające mnie osoby
jako na przeciwników, którzy tylko patrzą jak mnie zdzielić przez kark. A taką
wizję świata prezentował program, który swą niecodziennością wprost przykuł
mnie do telewizora i wręcz znokautował. Dowiedziałem się jednak, że w
konkurencyjnych stacjach TV prezentowane są bardzo podobne audycje i że agresja
jest we wszystkich oczywistością.
Niby wiem, że taki jest ten świat, nie znający Boga, ale
rozmiar tej agresji, pogardy i złości – chyba jednak prawdziwy – powala mnie po
prostu. Po raz kolejny dziękuję Panu za to, że ocalił mnie i zbawił od takiego
życia, że moje trudne sprawy (choć tych naprawdę trudnych Pan mi oszczędza) mogę przede wszystkim przynosić Jemu w modlitwie,
rozwiązywać je w pokoju i w prowadzeniu Ducha Świętego, także w spokojnych,
konstruktywnych i pełnych szacunku rozmowach, ewentualnie prosić o modlitwę i
pomoc moich braci i siostry w Chrystusie. Ale dzięki doświadczeniu telewizyjnemu
przypomniałem sobie jeszcze raz: Wśród nich i my wszyscy żyliśmy niegdyś w
pożądliwościach ciała naszego, ulegając woli ciała i zmysłów, i byliśmy z
natury dziećmi gniewu, jak i inni – List apostoła Pawła do Efezjan 2:3
Co do programów telewizyjnych typu "Trudne sprawy" z reguły ich nie oglądam.
OdpowiedzUsuńco nie znaczy,że życie nasze z kłótni i agresji się nie składa.
Dziećmi gniewu bywamy bo chyba nie wszystko da się w modlitwie rozwiązać.
Jeżeli jeszcze "bywamy" to znaczy, że nie narodziliśmy się na nowo...
Usuń