1 sierpnia 2013

Niebieska krew

Trzeci tydzień lipca spędziłem w gronie kilkudziesięciu braci i sióstr z mojego zboru w Lwówku Śląskim, w chrześcijańskim ośrodku Elim, mieszczącym się w odrestaurowanym renesansowym pałacu. Mieszkać w prawdziwym pałacu, chodzić po komnatach służących kiedyś za mieszkanie tutejszym magnatom to osobliwe, wyjątkowe przeżycie. Jeden z braci skwitował to stwierdzeniem, że za takie bezprawne wkroczenie do własności dziedziców sprzed wieków należałoby mu się zakucie w dyby i reszta życia w pałacowym lochu.
A jednak Bóg sprawił, że dzisiaj to miejsce to schronienie dla Jego dzieci, miejsce pracy dla Bożego Królestwa. Moja babcia, która wychowała się na wsi na początku        ubiegłego wieku wspominała „w pałacu to tylko dziedzice mieszkali”. Bóg sprawił, że dzisiaj to ja mogłem poczuć się jak dziedzic. Czy słusznie, czy to nie zuchwałość i uzurpacja?
Biblia mówi sporo o byciu dziedzicem i dziedzictwie. Apostoł Paweł w Liście do Galacjan (4:6–7) pisze: A ponieważ jesteście synami, przeto Bóg zesłał Ducha Syna swego do serc waszych, wołającego: Abba, Ojcze! Tak więc już nie jesteś niewolnikiem, lecz synem, a jeśli synem, to i dziedzicem przez Boga. Ten sam apostoł w Liście do Kolosan pisze natomiast (3:23–24): Cokolwiek czynicie, z duszy czyńcie jako dla Pana, a nie dla ludzi, wiedząc, że od Pana otrzymacie jako zapłatę dziedzictwo, gdyż Chrystusowi Panu służycie. W Liście do Hebrajczyków także znajdujemy coś o naszym dziedzictwie (9:15): I dlatego jest On [Chrystus] pośrednikiem nowego przymierza, ażeby gdy poniesiona została śmierć dla odkupienia przestępstw popełnionych za pierwszego przymierza, ci, którzy są powołani, otrzymali obiecane dziedzictwo wieczne.
Czym jest to dziedzictwo? Ostatni cytat uchyla nieco rąbka tajemnicy (choć tajemnica w pełni wyjaśni się dopiero TAM). Wyjaśnienie możemy odnaleźć jednak także w Pierwszym Liście apostoła Piotra (1:3–4): Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który według wielkiego miłosierdzia swego odrodził nas ku nadziei żywej przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, ku dziedzictwu nieznikomemu i nieskalanemu, i niezwiędłemu, jakie zachowane jest w niebie dla was.
Dziedziczenie majątku to uczestnictwo w majątku ojca, posiadanie do niego pełni praw. Czy majątek naszego Ojca możemy w jakikolwiek sposób określić, policzyć, ograniczyć, zamknąć w słowach? Z pewnością nie! Takimi zatem, nieograniczonymi jesteśmy dziedzicami jako chrześcijanie, takie jest nasze dziedzictwo!
Moja babcia, opowiadając o dziedzicach z jej rodzinnej wioski mówiła zawsze z estymą i niekłamanym podziwem, że dziedzic zawsze chodził w nieskazitelnym białym garniturze i w muszce, nie kalając się żadną przyziemną pracą. My jako dziedzice naszego Ojca powinniśmy kiedy trzeba urobić sobie ręce po łokcie, jednak w sensie duchowym mamy obowiązek zachować nieskalaną czystość i godność. Ludzie powinni w ten sposób rozpoznawać nasze duchowe pochodzenie i „błękitną krew”. Swoją drogą dzisiaj przypomniało mi się to określenie szlacheckiego pochodzenia i odkryłem, że może ono mieć ciekawe, podwójne znaczenie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz