Trzeci tydzień lipca spędziłem w gronie kilkudziesięciu
braci i sióstr z mojego zboru w Lwówku Śląskim, w chrześcijańskim ośrodku Elim,
mieszczącym się w odrestaurowanym renesansowym pałacu. Mieszkać w prawdziwym
pałacu, chodzić po komnatach służących kiedyś za mieszkanie tutejszym magnatom
to osobliwe, wyjątkowe przeżycie. Jeden z braci skwitował to stwierdzeniem, że
za takie bezprawne wkroczenie do własności dziedziców sprzed wieków należałoby
mu się zakucie w dyby i reszta życia w pałacowym lochu.
A jednak Bóg sprawił, że dzisiaj to miejsce to schronienie
dla Jego dzieci, miejsce pracy dla Bożego Królestwa. Moja babcia, która
wychowała się na wsi na początku
ubiegłego wieku wspominała „w pałacu to tylko dziedzice mieszkali”. Bóg
sprawił, że dzisiaj to ja mogłem poczuć się jak dziedzic. Czy słusznie, czy to
nie zuchwałość i uzurpacja?
Biblia mówi sporo o byciu dziedzicem i dziedzictwie. Apostoł
Paweł w Liście do Galacjan (4:6–7) pisze: A ponieważ jesteście synami, przeto
Bóg zesłał Ducha Syna swego do serc waszych, wołającego: Abba, Ojcze! Tak więc
już nie jesteś niewolnikiem, lecz synem, a jeśli synem, to i dziedzicem przez
Boga. Ten sam apostoł w Liście do Kolosan pisze natomiast (3:23–24): Cokolwiek
czynicie, z duszy czyńcie jako dla Pana, a nie dla ludzi, wiedząc, że od Pana
otrzymacie jako zapłatę dziedzictwo, gdyż Chrystusowi Panu służycie. W Liście
do Hebrajczyków także znajdujemy coś o naszym dziedzictwie (9:15): I dlatego
jest On [Chrystus] pośrednikiem nowego przymierza, ażeby gdy poniesiona została
śmierć dla odkupienia przestępstw popełnionych za pierwszego przymierza, ci,
którzy są powołani, otrzymali obiecane dziedzictwo wieczne.
Czym jest to dziedzictwo? Ostatni cytat uchyla nieco rąbka
tajemnicy (choć tajemnica w pełni wyjaśni się dopiero TAM). Wyjaśnienie możemy
odnaleźć jednak także w Pierwszym Liście apostoła Piotra (1:3–4): Błogosławiony
niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który według wielkiego
miłosierdzia swego odrodził nas ku nadziei żywej przez zmartwychwstanie Jezusa
Chrystusa, ku dziedzictwu nieznikomemu i nieskalanemu, i niezwiędłemu, jakie
zachowane jest w niebie dla was.
Dziedziczenie majątku to uczestnictwo w majątku ojca,
posiadanie do niego pełni praw. Czy majątek naszego Ojca możemy w jakikolwiek
sposób określić, policzyć, ograniczyć, zamknąć w słowach? Z pewnością nie!
Takimi zatem, nieograniczonymi jesteśmy dziedzicami jako chrześcijanie, takie
jest nasze dziedzictwo!
Moja babcia, opowiadając o dziedzicach z jej rodzinnej
wioski mówiła zawsze z estymą i niekłamanym podziwem, że dziedzic zawsze
chodził w nieskazitelnym białym garniturze i w muszce, nie kalając się żadną
przyziemną pracą. My jako dziedzice naszego Ojca powinniśmy kiedy trzeba urobić
sobie ręce po łokcie, jednak w sensie duchowym mamy obowiązek zachować
nieskalaną czystość i godność. Ludzie powinni w ten sposób rozpoznawać nasze
duchowe pochodzenie i „błękitną krew”. Swoją
drogą dzisiaj przypomniało mi się to określenie szlacheckiego pochodzenia i
odkryłem, że może ono mieć ciekawe, podwójne znaczenie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz