18 stycznia 2014

„Oto Bóg czyni to wszystko z człowiekiem dwa razy, trzy razy”

Czy to możliwe, że Bóg przemawia do nas wyraźnie, zachęcając do jakiegoś działania, wspierając nas, a potem to się „nie udaje”? Wielu chrześcijan, których znam, po przeżyciu czegoś podobnego uznałoby, że głos, który uznali za prowadzenie Ducha Świętego był tylko ich mrzonką, że sami wmówili sobie coś, co „było z nich”, było jedynie próbą uzasadnienia własnych zamierzeń.
Dzisiaj w Biblii przeczytałem historię, która kazała mi na nowo przemyśleć taki mechanizm. Ja także uważałem, że jeżeli coś się nie dzieje, mimo, że uważamy, że odebraliśmy wyraźny Boży głos w tej prawie, to znaczy, że „coś jest nie tak” i że zapewne się myliliśmy.
W Księdze Sędziów (19. rozdział) opisana jest historia przerażającej zbrodni, której dopuścili się mieszkańcy Gibei, wywodzący się z izraelskiego plemienia Beniamina. Pozostałe plemiona uznały, że Beniaminitów trzeba za to ukarać. Przed bitwą pytali jednak Pana o potwierdzenie słuszności swego działania i je otrzymali. Nazajutrz w bitwie zostali jednak srogo pobici. Nie zrażeni tym także następnego dnia radzili się Pana i znowu otrzymali wyraźny nakaz wszczęcia bitwy, która niestety skończyła się podobnie. Czy w porównywalnych okolicznościach życiowych wielu chrześcijan odważyłoby się radzić jeszcze Boga? Zapewne już po pierwszym razie uznalibyśmy, że nam się „przesłyszało”, że zrobiliśmy coś, czego Bóg z pewnością nie chciał i mamy teraz za swoje.
Izrael jednak nie poprzestał nawet na dwukrotnym radzeniu się Boga. Także za trzecim razem otrzymał zachętę do walki i tym razem rozniósł Beniaminitów w bitwie.
Dlaczego Bóg tak postąpił? Uznaję, że Jego drogi to nie drogi moje i Jego myśli to nie moje myśli (Księga Izajasza 55:8) i nie próbuję ich rozgryzać. Ale wierzę, że Bóg wystawił Izraelitów na próbę, próbę wierności. Czy podejmą jakiekolwiek następne działanie bez radzenia się Jego? Myślę, że zdali ten egzamin na szóstkę.
Czego mnie ta opowieść uczy? Przede wszystkim polegania na Bogu do końca i utrzymywania z Nim stałej relacji, nie ograniczanej do radzenia się raz, w wyjątkowej sytuacji. Po drugie takiego pielęgnowania tej relacji, by Jego głos był dla mnie nie do pomylenia z niczym innym i by nie było nawet odrobiny miejsca na wątpliwości. Wreszcie po trzecie – umacnia mnie w tym, że te krwawe opowieści wojenne, znajdowane na kartach Biblii wcale nie służą pokazywaniu jakichkolwiek okrucieństw (co tak chętnie podkreślają niewierzący ludzie), a są niezmiennie lekcjami bezwzględnego posłuszeństwa Bogu.
Oto Bóg czyni to wszystko z człowiekiem dwa razy, trzy razy, aby wywieść jego duszę z grobu, oświecić światłem żyjących. (Księga Joba 33:29–30)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz