Przedwczoraj rozmyślałem o zmartwychwstaniu Pana (co zapewne
nie jest zbyt oryginalne w Wielkanoc). Myślałem o tym, jak ja, od najmłodszych
lat słyszący o Jezusie, o tym, że urodził się, został ukrzyżowany i
zmartwychwstał, tak naprawdę wcale w to nie wierzyłem. No, może w dwa pierwsze
fakty tak, ale ze zmartwychwstaniem było gorzej. Oczywiście, bez zbytniego
buntu słuchałem tych prawd i zapewne zapytany o ich prawdziwość, potwierdziłbym
szybko. Ale pamiętam jak w głębi duszy poddawałem w wątpliwość zmartwychwstanie.
Dopiero kiedy całym sercem nawróciłem się do Pana a Duch Święty zamieszkał we
mnie, prawda zmartwychwstania stała się oczywista.
Niedawno trafiłem w internecie na wyniki badań
socjologicznych, przeprowadzonych przez jedną z renomowanych pracowni. Polacy byli pytani o wiarę w fakty biblijne, m.in. w
zmartwychwstanie. Okazało się, że wierzy w nie tylko 47 proc. naszych
współobywateli.
Ciekawe, że na liście pytań nie znalazło się natomiast
narodzenie Jezusa. Czyżby fakt ten był tak oczywisty? Czy narodzenie w ciele
niemowlaka przedwiecznego Syna Bożego jest taką „pestką”, taką oczywistą,
zwyczajną oczywistością? Jaka tak naprawdę jest różnica pomiędzy narodzeniem a
powstaniem ze śmierci? Tak naprawdę żadna w sensie cudowności panowania Syna
Bożego nad życiem i śmiercią!
Ale człowiek ogląda narodziny, czy raczej jest ich świadom,
wiele razy w ciągu swojego życia, zmartwychwstania raczej nigdy. W naszej
ziemskiej codzienności narodziny są więc czymś zwykłym.
Niedawno rozmawiałem z kimś deklarującym się jako osoba
wierząca o narodzinach Jezusa. Widziałem jakim szokiem i niemal herezją była
dla niego prawda, że Jezus nie rozpoczął swej egzystencji w Betlejem, ale że
jest odwiecznym Bogiem. Jam jest pierwszy i ostatni, i
żyjący. Byłem umarły, lecz oto żyję na wieki wieków i mam klucze śmierci i
piekła. - Obj 1:17-18; Wtedy Żydzi rzekli do niego: Pięćdziesięciu lat
jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś? Odpowiedział im Jezus: zaprawdę,
zaprawdę, powiadam wam, pierwej niż Abraham był, Jam jest. - Jana 8:57-58; A
chcę, bracia, abyście dobrze wiedzieli, że ojcowie nasi wszyscy byli pod
obłokiem i wszyscy przez morze przeszli. I wszyscy w Mojżesza ochrzczeni
zostali w obłoku i w morzu, i wszyscy ten sam pokarm duchowy jedli, i wszyscy
ten sam napój duchowy pili; pili bowiem z duchowej skały, która im
towarzyszyła, a skałą tą był Chrystus. - 1 Kor 10:1-4. Przytoczyłem tylko trzy
fragmenty Słowa Bożego wskazujące na odwieczny byt Jezusa i zachęcam do
odkrywania innych.
Dopiero wtedy, kiedy uznamy fakt, że Jezus zstąpił z Nieba,
przyjął ciało dziecka Marii, narodzenie staje się tak samo „niewiarygodne” jak
zmartwychwstanie. Niewiarygodne, dopóki nie narodzimy się na nowo, dopóki nie uwierzymy
całym sercem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz