18 maja 2014

Prosta ścieżka z powodu wrogów??

Kilka dni temu w czasie porannej lektury Biblii zastanowił mnie fragment psalmu 27. W wersetach 11 i 12 przeczytałem jak Dawid woła: Naucz mnie, Panie, drogi swojej i prowadź mnie ścieżką prostą z powodu wrogów moich! Nie wydaj mnie na pastwę wrogów moich, bo fałszywi świadkowie powstają przeciwko mnie i dyszą gwałtem! Po raz kolejny zobaczyłem coś, na co do tej pory nie zwróciłem uwagi. Wierzę głęboko, że to Bóg otwiera nam oczy na Swoje Słowo, często posługując się okolicznościami naszego życia, trudnymi przejściami, które pozwalają dostrzec to, co do tej pory było zakryte. (To także przyczynek do odrębnej dyskusji „po co Bóg nas doświadcza”.)
Zapewne każdy chrześcijanin, przynajmniej w teorii, podpisałby się pod wołaniem do Pana by prowadził go prostymi ścieżkami. Prostymi – czyli bez krętactw, lawirowania pomiędzy prawdą a tzw. półprawdą, zatajaniem prawdy. W języku polskim mamy określenie „prostolinijny”, które doskonale chyba oddaje taki sposób postępowania. Taki człowiek jest całkowicie przejrzysty, jego słowa są w 100 proc. zgodne z czynami a motywacje tychże są jasne, oczywiste i prawe.
Ale dlaczego Dawid prosi Pana by prowadził go w ten sposób ze względu na swoich wrogów? Ze względu na Boga, by podobać Mu się – o tak, to zrozumiałe! Dla wrogów może lepiej nadałaby się ścieżka mniej prosta. Aby wygrać w tym świecie nie warto przecież być aż tak prostolinijnym!
Oczywiście taka podwójna moralność, będąca w gruncie rzeczy obłudą, nie ma racji bytu w postępowaniu człowieka wierzącego. Dawid wskazuje jednak jeszcze inny powód. Wrogowie, o których mówi, tylko czyhają na jakieś jego potknięcie. Kiedy go nie znajdują, wymyślają fałszywe oskarżenia, ale co by było, gdyby naprawdę „wygrzebali” coś w postępowaniu chrześcijanina, co byłoby rzeczywistym kłamstwem, oszustwem, krętactwem? Aż strach pomyśleć. „Nie wydaj mnie na ich pastwę!” – woła Dawid.
Oczywiście naszą jedyną motywacją, by chodzić prostą drogą w prawdzie jest to, by podobać się Bogu, a nie to, by ocalić swoją skórę przed tymi, którzy „dyszą gwałtem”. Ale pewnie wielu czytelników tych słów doświadczyło, że chrześcijanin jest bacznie obserwowany przez ten świat. Każde najdrobniejsze jego potknięcie urasta to rangi przestępstwa i jest powodem do oskarżeń co najmniej o obłudę. I nie nasze dobre imię jest tu ważne, ale Imię Pana Jezusa, które w ten sposób doznaje uszczerbku. Jego powinniśmy strzec. Chodzenie prostymi drogami to najlepszy na to sposób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz