Kilka dni temu w czasie porannej lektury Biblii zastanowił
mnie fragment psalmu 27. W wersetach 11 i 12 przeczytałem jak Dawid woła: Naucz
mnie, Panie, drogi swojej i prowadź mnie ścieżką prostą z powodu wrogów moich!
Nie wydaj mnie na pastwę wrogów moich, bo fałszywi świadkowie powstają
przeciwko mnie i dyszą gwałtem! Po raz kolejny zobaczyłem coś, na co do tej
pory nie zwróciłem uwagi. Wierzę głęboko, że to Bóg otwiera nam oczy na Swoje
Słowo, często posługując się okolicznościami naszego życia, trudnymi przejściami,
które pozwalają dostrzec to, co do tej pory było zakryte. (To także przyczynek
do odrębnej dyskusji „po co Bóg nas doświadcza”.)
Zapewne każdy chrześcijanin, przynajmniej w teorii,
podpisałby się pod wołaniem do Pana by prowadził go prostymi ścieżkami. Prostymi
– czyli bez krętactw, lawirowania pomiędzy prawdą a tzw. półprawdą, zatajaniem
prawdy. W języku polskim mamy określenie „prostolinijny”, które doskonale chyba
oddaje taki sposób postępowania. Taki człowiek jest całkowicie przejrzysty,
jego słowa są w 100 proc. zgodne z czynami a motywacje tychże są jasne,
oczywiste i prawe.
Ale dlaczego Dawid prosi Pana by prowadził go w ten sposób
ze względu na swoich wrogów? Ze względu na Boga, by podobać Mu się – o tak, to
zrozumiałe! Dla wrogów może lepiej nadałaby się ścieżka mniej prosta. Aby
wygrać w tym świecie nie warto przecież być aż tak prostolinijnym!
Oczywiście taka podwójna moralność, będąca w gruncie rzeczy
obłudą, nie ma racji bytu w postępowaniu człowieka wierzącego. Dawid wskazuje
jednak jeszcze inny powód. Wrogowie, o których mówi, tylko czyhają na jakieś jego
potknięcie. Kiedy go nie znajdują, wymyślają fałszywe oskarżenia, ale co by
było, gdyby naprawdę „wygrzebali” coś w postępowaniu chrześcijanina, co byłoby rzeczywistym
kłamstwem, oszustwem, krętactwem? Aż strach pomyśleć. „Nie wydaj mnie na ich
pastwę!” – woła Dawid.
Oczywiście naszą jedyną motywacją, by chodzić prostą drogą w
prawdzie jest to, by podobać się Bogu, a nie to, by ocalić swoją skórę przed
tymi, którzy „dyszą gwałtem”. Ale pewnie wielu czytelników tych słów
doświadczyło, że chrześcijanin jest bacznie obserwowany przez ten świat. Każde
najdrobniejsze jego potknięcie urasta to rangi przestępstwa i jest powodem do
oskarżeń co najmniej o obłudę. I nie nasze dobre imię jest tu ważne, ale Imię
Pana Jezusa, które w ten sposób doznaje uszczerbku. Jego powinniśmy strzec.
Chodzenie prostymi drogami to najlepszy na to sposób.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz