Złocista plaża, lekki szum wiatru w gałęziach palm,
niewiarygodnie lazurowe morze… – o tak, chcę tutaj zostać… – pewnie niewielu przytrafiło
się być w takich pięknych okolicznościach przyrody, natomiast prawie wszystkim
zapewne przydarzyło się kiedyś wypowiedzieć takie słowa. O zachodzie słońca nad
cichym jeziorem, gdzieś na dzikiej bałtyckiej plaży, na samotnym górskim
szczycie, gdzieś jeszcze, gdzie pięknie i spokojnie.
Tęsknimy za takimi miejscami, wydaje się nam, że jesteśmy
stworzeni by przebywać właśnie tam, by tak spędzać czas – w spokoju, ciszy, otaczającym
pięknie, u boku tych, których kochamy. Ta tęsknota jest przecież Bożym echem w
naszych sercach, tęsknimy za pokojem, niczym nie zmąconą radością, miłością,
której nic nie może zakłócić. Tak naprawdę tęsknimy za Bogiem, za rajem, w tak
niedoskonały i ułomny sposób objawiającym się nam czasami w jakichś zakątkach
świata.
Ostatnio myślałem o tym, jak sam kiedyś wypowiadałem
wspomniane już słowa. Jezus nie był wtedy moim Panem, żyłem tylko po to by
zaspokajać siebie i swój egoizm. A w tym momencie moją zachcianką było pozostać
już na zawsze w jakimś Pięknym Miejscu i mieć święty spokój. JA CHCIAŁEM tego i
liczył się MÓJ święty spokój.
Wtedy nie znałem jeszcze słów Jezusa, skierowanych do
uczniów: Idąc na cały świat, głoście ewangelię wszystkiemu stworzeniu. [Ewangelia
Marka 18:15]. Jak miałbym je zrealizować, gdybym pozostał na przysłowiowej
rajskiej plaży? Dzisiaj nie wyobrażam sobie już żebym mógł je wypowiedzieć. Byłyby
jawną deklaracją nieposłuszeństwa wobec tego, którego uznaję za Mistrza i Pana.
To oczywiste, że potrzebujemy odpoczynku. Nie da się stale
funkcjonować na wysokich obrotach, w stresie i zgiełku codzienności. Czasami
trzeba po prostu odpocząć. Ale odpoczynek nie może być ucieczką, na pewno nie
dla chrześcijanina. Dla chrześcijanina to przede wszystkim Bóg jest ucieczką i
siłą (…), Pomocą w utrapieniach najpewniejszą. [Psalm 46:2]; Jedynie w Bogu
jest uciszenie duszy mojej, Bo w nim pokładam nadzieję moją! [Psalm 62:2]
Jezus powiedział słowa, których prawdziwość wbrew wszelkiej
logice i „racjonalnemu myśleniu” sprawdza się w życiu chrześcijanina: Pójdźcie
do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie
[Ewangelia Mateusza 11:28, Biblia Warszawska]. W innych przekładach – odpocznienie,
wytchnienie, pokrzepię was.
Zostając na rajskiej plaży „na zawsze” musiałbym skonfrontować
się także ze słowami Jezusa kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie
jest mnie godzien. Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci
życie swoje dla mnie, znajdzie je. [Mateusza 10:38–39] A przecież po to
chciałbym tam zostać, by już więcej nie musieć brać na siebie krzyża i ocalić
swoje życie przed wszystkimi trudami.
Niewesoło zaczyna wyglądać ten „rajski” krajobraz. Wszystko
wskazuje na to, że zostałbym tam nie „na zawsze” ale może do śmierci. Dalej o
rajskim krajobrazie nie ma chyba co marzyć, wszystko wskazuje na to, że wręcz
przeciwnie…
Tak naprawdę opisana sytuacja, z pozoru wręcz niewinna jest
sprawdzianem wiary. Albo egoizm albo posłuszeństwo. Albo moje JA, albo
zapieranie się go, niesienie ewangelii i krzyża. Albo „rajska wyspa” albo Raj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz