12 lutego 2016

Syndrom rajskiej wyspy

Złocista plaża, lekki szum wiatru w gałęziach palm, niewiarygodnie lazurowe morze… – o tak, chcę tutaj zostać… – pewnie niewielu przytrafiło się być w takich pięknych okolicznościach przyrody, natomiast prawie wszystkim zapewne przydarzyło się kiedyś wypowiedzieć takie słowa. O zachodzie słońca nad cichym jeziorem, gdzieś na dzikiej bałtyckiej plaży, na samotnym górskim szczycie, gdzieś jeszcze, gdzie pięknie i spokojnie.
Tęsknimy za takimi miejscami, wydaje się nam, że jesteśmy stworzeni by przebywać właśnie tam, by tak spędzać czas – w spokoju, ciszy, otaczającym pięknie, u boku tych, których kochamy. Ta tęsknota jest przecież Bożym echem w naszych sercach, tęsknimy za pokojem, niczym nie zmąconą radością, miłością, której nic nie może zakłócić. Tak naprawdę tęsknimy za Bogiem, za rajem, w tak niedoskonały i ułomny sposób objawiającym się nam czasami w jakichś zakątkach świata.
Ostatnio myślałem o tym, jak sam kiedyś wypowiadałem wspomniane już słowa. Jezus nie był wtedy moim Panem, żyłem tylko po to by zaspokajać siebie i swój egoizm. A w tym momencie moją zachcianką było pozostać już na zawsze w jakimś Pięknym Miejscu i mieć święty spokój. JA CHCIAŁEM tego i liczył się MÓJ święty spokój.
Wtedy nie znałem jeszcze słów Jezusa, skierowanych do uczniów: Idąc na cały świat, głoście ewangelię wszystkiemu stworzeniu. [Ewangelia Marka 18:15]. Jak miałbym je zrealizować, gdybym pozostał na przysłowiowej rajskiej plaży? Dzisiaj nie wyobrażam sobie już żebym mógł je wypowiedzieć. Byłyby jawną deklaracją nieposłuszeństwa wobec tego, którego uznaję za Mistrza i Pana.
To oczywiste, że potrzebujemy odpoczynku. Nie da się stale funkcjonować na wysokich obrotach, w stresie i zgiełku codzienności. Czasami trzeba po prostu odpocząć. Ale odpoczynek nie może być ucieczką, na pewno nie dla chrześcijanina. Dla chrześcijanina to przede wszystkim Bóg jest ucieczką i siłą (…), Pomocą w utrapieniach najpewniejszą. [Psalm 46:2]; Jedynie w Bogu jest uciszenie duszy mojej, Bo w nim pokładam nadzieję moją! [Psalm 62:2]
Jezus powiedział słowa, których prawdziwość wbrew wszelkiej logice i „racjonalnemu myśleniu” sprawdza się w życiu chrześcijanina: Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie [Ewangelia Mateusza 11:28, Biblia Warszawska]. W innych przekładach – odpocznienie, wytchnienie, pokrzepię was.
Zostając na rajskiej plaży „na zawsze” musiałbym skonfrontować się także ze słowami Jezusa kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien. Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci życie swoje dla mnie, znajdzie je. [Mateusza 10:38–39] A przecież po to chciałbym tam zostać, by już więcej nie musieć brać na siebie krzyża i ocalić swoje życie przed wszystkimi trudami.
Niewesoło zaczyna wyglądać ten „rajski” krajobraz. Wszystko wskazuje na to, że zostałbym tam nie „na zawsze” ale może do śmierci. Dalej o rajskim krajobrazie nie ma chyba co marzyć, wszystko wskazuje na to, że wręcz przeciwnie…
Tak naprawdę opisana sytuacja, z pozoru wręcz niewinna jest sprawdzianem wiary. Albo egoizm albo posłuszeństwo. Albo moje JA, albo zapieranie się go, niesienie ewangelii i krzyża. Albo „rajska wyspa” albo Raj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz