8 marca 2013

Hańba

Żyjąc wśród ludzi nie znających Boga, kierujących się własnymi pożądliwościami i ambicjami, wciąż spotykamy się ze złem. Nienawiść, złość, obmawianie, kłamstwo, oszustwa, przemoc, alkoholizm – można by wymieniać chyba w nieskończoność to, czym diabeł obciąża tych, którzy nie zwrócili się do Pana o ochronę i zbawienie od zła. Jak ma się wobec takich grzesznych zachowań odnaleźć chrześcijanin? Wydaje się, że odpowiedź jest oczywista – powinien się od nich dystansować, w żadnym wypadku nie uczestniczyć w nich. Dodatkowo swoją postawą ma okazję składać świadectwo o tym, że narodził się na nowo i jest już wolny od takich zachowań.
Tak naprawdę jednak bardzo często korci nas by upomnieć człowieka, który rozmawia z nami i co drugim używanym przez niego słowem jest przekleństwo albo imię Jezusa. Wydaje się, że apostoł Paweł popiera taką postawę chrześcijanina, pisząc w liście do Efezjan: I nie miejcie nic wspólnego z bezowocnymi uczynkami ciemności, ale je raczej karćcie (5:11).
Czy oznacza to, że powinienem zwracać uwagę alkoholikowi i palaczowi, że rujnują swoje zdrowie i tracą pieniądze? Czy przeklinającego mam strofować przez wzgląd na czystość mowy ojczystej i uszy jego słuchaczy? Czy kłamcy mam wskazywać, że „kłamstwo ma krótkie nogi” i wcześniej czy później zapewne jego krętactwa wyjdą na jaw i wtedy będzie wstyd? Cytowany werset oddany jest w o wiele jaśniejszy sposób w przekładzie Ewangelicznego Instytutu Biblijnego: Nie bądźcie uczestnikami bezowocnych czynów ciemności. Obnażajcie raczej ich bezwartościowość.
Nasze próby umoralniania ludzi, którzy nie znają Boga są jak próby leczenia objawów choroby, bez podejmowania radykalnych środków, zmierzających do zgaszenia jej źródła. Takie postępowanie, bez wskazania na Jezusa jako tego, który może uleczyć grzeszną naturę każdego człowieka tak naprawdę pokazuje, że wstydzimy się o Nim mówić, wskazywać na Niego jako Lekarza i Zbawcę. A może wręcz nie wierzymy w to, że On jest tym Lekarzem i Zbawicielem, że On może całkowicie odnowić i przemienić grzesznika, z którym rozmawiamy. Tak naprawdę grzechy, z którymi się spotykamy u niewierzących, którymi czasami oni się wręcz szczycą, są dla chrześcijanina okazją do ewangelizacji, wspaniałym „pretekstem” do wskzywania na Jezusa i nawoływania do zwrócenia się do Niego. W tym sensie powinienem z pewnością, zgodnie z wezwaniem Pawła, karcić uczynki ciemności.
Oczywistym jest też, że powinniśmy reagować żywo na przemoc i krzywdę. Jeżeli w wyniku czyjegoś złego postępowania cierpią osoby „trzecie” chrześcijanin z pewnością nie powinien pozostać biernym w najzwyklejszym znaczeniu tego słowa.
Już kilka lat temu poruszyły mnie bardzo słowa z księgi Przypowieści Salomona (9:7): Kto karci szydercę, ten ściąga na się hańbę; a kto gani bezbożnika, ten się plami. (Biblia Warszawska). W przekładzie Biblii Tysiąclecia fragment ten brzmi: Kto poucza szydercę, ściąga na siebie wzgardę, kto strofuje bezbożnego, [czyni to] na własną szkodę. Ta hańba wynika z tego, że bezbożnikowi nie wskazujemy drogi do Boga, chcąc jedynie naprawić jego zewnętrzną postawę. Nie wskazywać na Tego, który jest Drogą, Prawdą i Życiem – dla chrześcijanina to prawdziwa hańba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz