W listach apostolskich niezliczoną ilość razy przewija się
oddawanie chwały Bogu i Jezusowi Chrystusowi, wywyższanie Go, dziękczynienie za
łaskę. Dla wyłącznie religijnego człowieka to słowa wręcz puste i budzące nawet
lekkie zniecierpliwienie. „Przecież wszystko to wiemy, to ile razy można to
samo…” Od wschodu słońca aż do zachodu niech imię Pańskie będzie pochwalone. (Psalm
113:3)
Job chwalił Boga w okolicznościach, w których prawdopodobnie
większości z nas trudno byłoby myśleć akurat o tym - i rzekł: Nagi wyszedłem z
łona matki mojej i nagi stąd odejdę. Pan dał, Pan wziął, niech będzie imię
Pańskie błogosławione. (Księga Joba 1:21)
Cechą charakterystyczną pierwszych chrześcijan było
najwyraźniej nieustanne wychwalanie Pana, skoro apostoł Paweł w liście do zboru
w Koryncie pisał: zborowi Bożemu, który jest w Koryncie, poświęconym w
Chrystusie Jezusie, powołanym świętym, wraz ze wszystkimi, którzy wzywają
imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa na każdym miejscu (1 list apostoła Pawła
do Koryntian 1:2)
A czy ja chwalę mojego Stwórcę, czy postępuję tak, jak
wzywał Paweł i jak to w oczywisty sposób wynika z tego, że zamieszkał we mnie
Duch Święty? Czy robię to tylko wtedy, gdy mam akurat chwilę wolnego czasu, gdy
mogę sobie pozwolić na taki „luksus”, ignorując jakby fakt, że w Nowym Testamencie
czytam wiele wezwań do nieustannej modlitwy i poświadczenia o tym, że taka była
też postawa wierzących?
Często mamy czas na wszystko (zwłaszcza „dla siebie”), tylko
nie dla naszego Pana, Stwórcy i Zbawiciela. Dlaczego? Odpowiedzią może być
niestety fakt, że wcale tak naprawdę nie przypisujemy Mu powyższych atrybutów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz