Od kiedy czytam Biblię, a więc od momentu mojego nawrócenia,
zadziwia mnie ten moment w historii Izraela, kiedy to lud zażyczył sobie
ustanowienia króla - Chcemy być jak inne narody, jak plemiona innych ziem, służąc drzewu i kamieniowi. (1 Księga Samuela 20:32) Mieli przecież Króla, najlepszego, najwspanialszego,
najmocarniejszego z możliwych. Dlaczego chcieli człowieka w koronie i na
tronie?
Dzisiaj wydaje mi się, że trochę zacząłem rozumieć tę
zagadkę. Pokolenie, które doświadczyło cudów, towarzyszących wyprowadzeniu
Izraelitów z Egiptu i tych, które mogli oglądać w czasie wędrówki do Ziemi
Obiecanej, już odeszło. Nowe pokolenie nie doświadczyło, albo nie umiało
dostrzec, obecności Bożej. Świadectwa ojców i dziadów nie przemawiały do nich.
Ale to za dużo słów na opisanie prostego faktu – niewiary.
Tak naprawdę Izrael nie wierzył już w to, że Bóg jest jego Królem, że realnie
przewodzi i rządzi, że to On podejmuje decyzje. Choć dowody na to były na
wyciągnięcie ręki, oni nie umieli ich zobaczyć, nie umieli ich z wiarą
zinterpretować.
Dziś łatwo nam krytykować tamto pokolenie Izraela, łatwo je
potępiać. Przecież dzisiaj nie mamy alternatywy by ustanawiać sobie króla, a
demokratycznie wybierane władze… – wszak Słowo Boże nawołuje do posłuszeństwa
im. Ale przecież nie o to chodzi. Chrześcijanin to ktoś, kto ustanowił w swoim sercu
króla – Jezusa Chrystusa, detronizując zasiadający tam wcześniej własny egoizm.
Wydaje się jednak, że czasami chrześcijanie mają pokusę by ustanowić sobie
innego króla, takiego namacalnego, który mówił by im co jest dobre a co złe,
jakie działania podejmować, jakie rezolucje i listy protestacyjne podpisywać…
O czym mówię? Obserwuję zbyt wielu chrześcijan, którzy nie
wierzą już w realne królowanie Jezusa w swoim życiu, bo stają się głusi na Jego
głos, niewrażliwi na Jego prowadzenie. Uważają wtedy, że potrzebne im są
ziemskie autorytety, przywódcy. Dlatego zapewne coraz częściej osoby stające na
czele jakichś chrześcijańskich denominacji zamiast ograniczyć swoją rolę do
działań czysto administracyjnych, uważają wręcz za niezbędne określenie
strategii działań na najbliższe lata. Oczywiście nie uznając za konieczne
skonsultowanie swoich zamierzeń z Królem. Może już nie wierzą w Jego realne
królowanie i uważają, że czas zastąpić Go na tronie?
Oczywiście żadna z denominacji protestanckich nie powie tego
otwarcie. Trzeba być zaś już kompletnie cynicznym, by obwołać kogoś zastępcą
Chrystusa na ziemi, otwarcie przyznając, że własna organizacja religijna nie
słyszy Jego głosu i nie jest przez Niego prowadzona.
Pamiętam, jak tuż po moim nawróceniu zwracałem się z moimi
duchowymi i życiowymi problemami do osób, będących dla mnie autorytetami w
wierze, co do których byłem pewien, że doświadczają królowania Jezusa w swoim
życiu i służbie. Wdzięczny jestem za wsparcie, które wówczas uzyskiwałem i za świadectwa
żywej wiary. Jednak po otrzymaniu Ducha Świętego takie postępowanie było dla
mnie już nie do pomyślenia. Odtąd swoje rozterki, kłopoty, dylematy powierzam
Królowi, który w najzupełniej realny sposób rozwiązuje je, wyjaśnia, cierpliwie
tłumaczy, daje moc do przewyciężania problemów czy znoszenia ucisków . Gdybym dzisiaj miał zwracać się z
tym do jakiegokolwiek człowieka oznaczałoby to dla mnie utratę prowadzenia
Bożego i byłoby widomym znakiem kompletnego upadku w wierze.
Dzisiaj myślę ilu ludzi, mieniących się chrześcijanami zasmuca
Boga, szukając króla dla swojego życia. Jak wielki musi być smutek wzgardzonego
przez nich Stwórcy. Ale Samuelowi nie podobało się to, że mówili: Daj nam
króla, aby nas sądził. I modlił się Samuel do Pana. A Pan rzekł do Samuela:
Wysłuchaj głosu ludu we wszystkim, co mówią do ciebie, gdyż nie tobą
wzgardzili, lecz mną wzgardzili, bym nie był królem nad nimi. – 1 Księga
Samuela 8:6–7
Wielka myśl, choć grozi jej niebezpieczeństwo skrajności. Kierownictwo Ducha Świętego w osobistym życiu chrześcijanina nie stoi w sprzeczności z zasięganiem rady u ludzi duchowych i uległością względem starszych. Bóg ma w tym upodobanie, żeby Jego dzieci żyły we wzajemnej zależności i dawały sobie świadectwo, że potrzebują siebie nawzajem.
OdpowiedzUsuń