Tydzień temu w moim domu zawisła nad stołem dziwna ozdoba. Mała, wieloramienna gwiazdka, jaśniejąca od środka budzi niechcący silne emocje i jakby w oczywisty sposób przywołuje słowa Ewangelii …ciemność ustępuje, a światłość prawdziwa już świeci. (1 list Jana 2:8). Taka sama gwiazda zaświeciła nad kazalnicą w moim zborze.
Obie gwiazdy, podobnie jak wiele
innych, które zawisły w domach braci i sióstr z mojego zboru, niosą ze sobą
oczywiście przede wszystkim przesłanie o tym, że lud, pogrążony w mroku, ujrzał
światłość wielką, i tym, którzy siedzieli w krainie i cieniu śmierci, rozbłysła
jasność (Ewangelia Mateusza 4:16) i o tym, że światłość przyszła na świat, lecz
ludzie bardziej umiłowali ciemność, bo ich uczynki były złe (Ewangelia Jana
3:19). Nam jednak, podobnie jak wielu osobom, które miały okazję odwiedzić
niewielkie niemieckie miasteczko Herrnhut, przypomina także o tamtym wyjątkowym
miejscu i wspólnocie wierzących ludzi, którzy mieli odwagę kroczyć za Panem
wbrew wszystkiemu i zapierać się siebie co dnia.
W połowie XVIII wieku hrabia von
Zinzendorf nawrócił się i postanowił dać w granicach swoich ziem schronienie
wierzącym ewangelicznie braciom morawskim, uciekającym z Czech przed
prześladowaniami. Zbudowali miasto Herrnhut (schronienie w Panu), w którym kierowali się wyłącznie
zasadami ewangelii. Prawie wiek później w mieście powstała pierwsza gwiazda
herrnhucka (w USA zwana morawską). Latem, będąc z moim zborem w Herrnhut,
mogłem obejrzeć film, przedstawiający jej niezwykłą historię.
Gwiazda nie jest dla mnie (a podejrzewam, że i dla
wszystkich, którzy wiedzą cokolwiek o niej) tylko zwykłą ozdobą świąteczną. Jej
delikatne światło przypomina mi o wszystkich tych, którzy przez wieki, pokładając
nadzieję w Prawdziwej Światłości, mieli odwagę kroczyć przez życie w wierności
tylko Jej. Jest dla mnie wyzwaniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz