23 lutego 2013

Błogosławieni, którzy pragną sprawiedliwości (społecznej) – ?

Coraz bardziej zadziwiam się tzw. Kazaniem na górze, wygłoszonym przez Jezusa. Jak często przemykamy wręcz wzrokiem po tych wstrząsających wprost słowach Pana, zawartych w 5,6, i 7 rozdziałach ewangelii Mateusza… Każde zdanie, wręcz każde pojedyncze słowo ma tu olbrzymią wagę. Przypomniały mi się niedawno zasłyszane gdzieś słowa, padające z ust zdeklarowanych ateistów, ba – wręcz przeciwników Słowa Bożego, jakie to wspaniałe jest Kazanie na górze i że tylko i wyłącznie z nim mogą się zgodzić z całej Biblii. Jak bardzo ludzie ci nie wiedzieli o czym mówią…
Moim zdaniem jednym z najbardziej opacznie rozumianych błogosławieństw wypowiedzianych przez Jezusa na górze są słowa Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. (Mateusza 5:6) Nie wykluczam, że takie odczucie może wiązać się z moimi własnymi doświadczeniami życiowymi i „zawodowymi”. Przez lata całe byłem etatowym pracownikiem instytucji, która za jeden ze swoich głównych celów uznawała dochodzenie sprawiedliwości. O jaką sprawiedliwość chodziło? Jak rozumianą? Sprawiedliwością tą było zadośćuczynienie „prawom” i żądaniom członków i sympatyków tej organizacji.
Czy Jezus chciał błogosławić ludzi, domagających się zadośćuczynieniom swoich „praw” i tzw. sprawiedliwości społecznej? O jakiej sprawiedliwości mówił? Aby odpowiedzieć na to pytanie musimy przede wszystkim „przypomnieć sobie”, że słowa te wypowiedział Boży Syn, dla którego jedyną Sprawiedliwością był Ojciec. I tak naprawdę to wystarczy, jednak w takim rozumieniu błogosławieństwa utwierdzić nas może jeszcze dodatkowo sięgnięcie do greckiego oryginału i jego gramatyki, co polecam zainteresowanym.
Sprawiedliwość, o której mówił Jezus to więc Boża Sprawiedliwość, absolutna i pełna. To ci, którzy jej łakną i pragną (a więc pragną podwójnie niejako, ponad wszystko) są szczęśliwi i ci nie zawiodą się. Doświadczą tej sprawiedliwości. Nie ma ona wiele wspólnego z ludzką „sprawiedliwością”. Dobrze wiedzą o tym ci, którzy uważnie czytają całą Biblię.
Ileż to kazań, przenoszących to błogosławieństwo na grunt polityki, wysłuchałem kiedyś jako katolik…? Przede wszystkim w czasach stanu wojennego, kiedy to powyższe słowa Jezusa „aż się prosiły” by zastosować je do aresztowanych i prześladowanych działaczy opozycji antykomunistycznej. Dzisiaj przypominam sobie ze zgrozą tamte słowa. Zostawcie ich! Ślepi są przewodnikami ślepych, a jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną. (Mateusza 15:14
Myśląc o wspomnianym błogosławieństwie mojego Pana dziękuję Mu po raz kolejny, że dał mi przejrzeć i że wyprowadził mnie z tamtej pracy w „Solidarności”. Po moim nawróceniu do żywego Boga stało się dla mnie jasne, że nie mogę dłużej karmić się tamtym duchem „sprawiedliwości”. On rozwiązał moje ręce, poprowadził do Swojej sprawiedliwości i służby Jemu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz