18 czerwca 2013

Korzenie

Korzenie - to przenośne określenie wskazujące na pierwotne źródła, absolutne podstawy. Drzewo nie może rosnąć bez korzeni, podobnie w znaczeniu przenośnym korzenie to wartości, bez których nie może istnieć człowiek, kraj, kultura itp.
Ostatnio coraz częściej słyszę o korzeniach kultury europejskiej. Kiedy chodziłem do szkoły tymi korzeniami były kultura helleńska i rzymska. Może dlatego, że były to czasy programowego ateizmu nie wspominano nic o tym, że korzenie kultury europejskiej tkwią w chrześcijaństwie. Dzisiaj o antycznych korzeniach Europy o dziwo mało kto już mówi, korzenie chrześcijańskie zaś stały się jakby jedynymi prawdziwymi i słusznymi.
Ale czy tak jest naprawdę? Przez całe, długie wieki o charakterze kultury europejskiej decydowały dominujące, silne struktury antyczne, wywodzące się z kultury helleńskiej a później Cesarstwa Rzymskiego. Nie wspominam o tym, że miały one pierwotnie wpływ jedynie na południową część kontynentu, podczas gdy północ i wschód Europy tonęły w mrokach, rozświetlanych ogniskami zapalanymi ku czci tajemniczych pogańskich bogów. Kultura antyczna została przez późniejsze wieki wyidealizowana, upatrywano w niej jedynie to co najlepsze, spychając do historycznej podświadomości to co chore, okrutne i złe (patrz chociażby przykład Sparty), uznawano za złote czasy sztuki, literatury i filozofii.
Niezależnie od tego, co myślelibyśmy o tym dziedzictwie, dzisiaj w Polsce mówienie o nim staje się niepopularne. Okazuje się, że jedyne korzenie Europy to korzenie chrześcijańskie. Gdzie widzą je autorzy tego typu wypowiedzi? Tego nie wiem, bo traktują to jako dogmat, nie wymagający wyjaśniania. Z tego, co mówi mi Biblia o początkach chrześcijaństwa wiem, że w Europie ograniczało się ono do zapewne niewielu początkowo zborów, głównie na terenach półwyspów Bałkańskiego i Apenińskiego. Wierzę, że tamte zbory także prowadziły pracę misyjną i być może pierwotne zbory chrześcijańskie powstawały także w innych rejonach, ale nie mamy na to dowodów.
Jak wiemy z Biblii Dobrą Nowinę zaniósł do Europy apostoł Paweł wraz ze swoimi towarzyszami wiary. Ta wiara była bezwzględnie oparta na Ewangelii i nauce Jezusa Chrystusa, a Paweł, jak wiemy z listów, bardzo pilnował, by nie dopuszczano się żadnych odstępstw od niej i nie dawano posłuchu tym, którzy głoszą „innego Jezusa”.
Te odstępstwa doszły jednak do głosu bardzo szybko. Już pod koniec II wieku po Chrystusie zaczęto tu i ówdzie czcić relikwie świętych, zaś po edykcie cesarza Konstantyna w 313 roku, zrównującym chrześcijan w prawach z wyznawcami innych bogów, odstępstwa od Ewangelii posypały się lawinowo. W 382 roku Synod w Rzymie ustanowił zwierzchnictwo kościoła rzymskiego nad pozostałymi, używając określenia „katolicki”. Wprowadzenie kultu Marii jako matki Boga, oddawanie czci aniołom, ustanowienie instytucji papieża - to tylko początki tego, co z Biblią i chrześcijaństwem, czyli całkowitym podporządkowaniem Chrystusowi i Jego Słowu nie miało już nic wspólnego. W Europie zaczęto zabraniać czytania Słowa Bożego a nauczano mieszaniny pogańskich wierzeń z ludzkimi wymysłami, podpierając się do tego imieniem Jezusa.
Trzeba było czekać długie wieki aż Duch Święty zaczął przekonywać wielkich mężów Bożych o konieczności powrotu do prawdziwych korzeni chrześcijaństwa. Dzięki Bogu, że tak się stało i że dzięki nim i ich pracy dzisiaj w Europie prawdziwe chrześcijaństwo, wierne Słowu Bożemu może istnieć i miejscami mieć się nie najgorzej.
Co to za korzenie kultury, które trwają zaledwie ok. dwustu-trzystu lat i zanikają? Mnie osobiście wcale twierdzenie o chrześcijańskich korzeniach Europy nie jest do niczego potrzebne. Jestem dumny z postaw apostołów i pierwszych chrześcijan, z siły i niezłomności ich wiary. Cieszę się z Jana Husa, Marcina Lutra czy Johna Wesley’a i dziękuję za nich Bogu, ale nie potrzebuję oprawiać w ramki ich portretów i prezentować całemu światu jako tych, którzy ugruntowali podstawy mojej wiary i umożliwili mi poznanie Jezusa. Chlubię się jedynie Chrystusem, tym, który zmarł za mnie i zmartwychwstał dwa tysiące lat temu. Gdyby od tego czasu nic ważnego się nie wydarzyło, chlubiłbym się Nim tak samo.
Oczywiście autorzy tezy o chrześcijańskich korzeniach nie mają na myśli apostoła Pawła i pierwszych zborów w Macedonii. Mówią o kościele, który stanowił imperium, rządzące de facto Europą i z chrześcijaństwem miał tyle wspólnego co wiara wyznawana dzisiaj przez nich samych. Ci, którzy tak zdecydowanie głoszą, że Europa ma chrześcijańskie korzenie nie są przecież bynajmniej bojownikami o prawdę. Przyświeca im własna ambicja, żądza władzy, pogarda dla inaczej myślących. Tym wystawiają właściwe świadectwo swojemu chrześcijaństwu, o którym tak wiele mówią.

2 komentarze:

  1. Uważam, że Europa ma korzenie zarówno chrześcijańskie, jak i antyczne. Mówiąc o chrześcijańskich korzeniach mam na myśli na przykład to, że chrześcijaństwo przyczyniło się do zniesienia niewolnictwa, które w starożytności było czymś oczywistym. Zestawiając kulturę Europy z kulturą krajów np. muzułmańskich lub azjatyckich możemy wyraźnie zobaczyć wartości w prawie i obyczajach, których nie ma tam, a są związane z chrześcijaństwem. Oczywiście, nie da się zaprzeczyć, że w IV w. znaczna część kościoła poszła na kompromis- zmieszała się z pogaństwem, zaadaptowała część praktyk na grunt religii katolickiej. Później coraz bardziej odstępowano od czystej nauki biblijnej i można powiedzieć, że faktycznie ta religia przestała mieć coś wspólnego z sednem chrześcijaństwa, z ewangelią. Nie można jednak zaprzeczyć wyraźnym wartościom judeo-chrześcijańskim, jakie tak czy inaczej ,,przedarły się" do społeczeństw europejskich. Nawet sama reformacja i powrót do ,,prawdziwych korzeni chrześcijaństwa" nie nastąpiłby w Europie, gdyby nie to, że jednak katolicyzm na Biblię się powoływał- nawet jeśli w którejś dopiero kolejności.
    ,,Korzenie chrześcijańskie"- wszytko zależy od definicji. Jeśli mamy na myśli Ewangelię, to nie- żadne społeczeństwo nie może mieć jako część systemu świata takich korzeni, bo korzenie świata to brud, grzech i nieposłuszeństwo Bogu. Ale możemy cenić to, że pewne wartości wypływające w tak ewidentny sposób z Biblii (a już nie z Koranu czy religii wschodu) wpłynęły na kształtowanie się naszej kultury. Ja np. cieszę się, że w naszym kraju aborcja wciąż nie jest dozwolona na życzenie i myślę, że ma to związek z polskim katolicyzmem- który na pewno nie czerpie walki o prawa nienarodzonych dzieci ze starożytnego Rzymu czy Grecji. Można tu wiele przykładów podawać- monogamia, nawet podejście do nauki, edukacji itp.

    Temat jest ciekawy, bo wiąże się z tym, co warto cenić, o co zabiegać, (czy jest sens?), czy zrównać wszystkie cywilizacje czy jednak zauważać, że jedne są w jakiś sposób ,,lepsze" od innych. Również szczególnym przykładem jest wg. mnie Ameryka. Czy można mówić o chrześcijańskich korzeniach Ameryki czy nie? Uważam, że jak najbardziej.

    OdpowiedzUsuń