Kiedy byłem tzw. pacholęciem zafascynowało mnie wędkarstwo.
Po pierwszych sukcesach spławikowych, pod choinkę dostałem prawdziwy spinning z
włókna węglowego i kołowrotek, zestaw który był wówczas obiektem westchnień
każdego wędkarza. Ale był to środek zimy i do sezonu wędkarskiego pozostawało
sporo długich miesięcy. Pamiętam, jak zaczytywałem się wtedy w książkach o
łowieniu ryb, z lubością oglądałem zdjęcia. Ale nie tylko - z namaszczeniem
składałem swój zestaw spinningowy i w dużym pokoju, kiedy nikogo nie było w
domu, trenowałem delikatnie rzuty błystką. Wieczorami, leżąc w łóżku, godzinami
marzyłem, że stoję nad brzegiem jeziora, czuję branie i wyciągam na brzeg
olbrzymiego szczupaka… Podobnie marzyłem także o nowej piłce, rakiecie
tenisowej itd.
Dzisiaj wspominam te moje fascynacje z uśmiechem, ale nie
tylko. Są momenty, gdy tamte wspomnienia są dla mnie źródłem przestrogi przed
niekontrolowanym oddaniem swojego serca jakiejś pasji, jakiejś rzeczy, jakimś
emocjom. Zawsze przypominają mi się wtedy słowa apostoła Pawła z Pierwszego
Listu do Koryntian (13:11) Gdy byłem dziecięciem,
mówiłem jak dziecię, myślałem jak dziecię, rozumowałem jak dziecię; lecz gdy na
męża wyrosłem, zaniechałem tego, co dziecięce.
Współczesny człowiek jak nigdy
wcześniej w historii narażony jest na poddanie się pożądaniu tego, co atakuje
go z billboardów, telewizji, kolorowych magazynów. Chrześcijanie, ale także
po prostu ludzie odpowiedzialni i dojrzali, starają się raczej opierać erotycznym „pułapkom”
i nie dają się tak łatwo uwieść w tej sferze. Tak naprawdę poważne
niebezpieczeństwo czai się w pożądaniu dóbr materialnych, najbardziej tych
luksusowych, o którym pomarzyć jest tak przyjemnie… Bywa, że czujemy się tutaj usprawiedliwieni,
bo marzymy i pożądamy często przecież tego, co właśnie kupujemy czy do czego się
przymierzamy, lub co wręcz już należy do nas.
Pewien model samochodu reklamowany
był niedawno przez krótkie filmiki, w których ludzie w domu, biurze, kawiarni „wyłączali
się” i marzyli o prowadzeniu tego pojazdu. Inna marka jawnie reklamuje swój
produkt jako przedmiot pożądania, w reklamach producenci piszą wprost o
uwodzeniu kształtem i anatomii pożądania. Kolejna pokazuje dojrzałego,
poważnego człowieka, który po wyjściu z biura spędza czas w swoim samochodzie,
bawiąc się jak dziecko jego wyposażeniem.
Apostoł Jan w swoim pierwszym
liście (2:15-17) pisze Nie miłujcie świata ani tych rzeczy, które są na
świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Bo wszystko, co
jest na świecie, pożądliwość ciała i pożądliwość oczu, i pycha życia, nie jest
z Ojca, ale ze świata. I świat przemija wraz z pożądliwością swoją; ale kto
pełni wolę Bożą, trwa na wieki. Oczywiście, żyjemy na świecie, musimy
zaspokajać potrzeby naszych ciał. Słowo Boże nie potępia tego w żadnym miejscu.
Potępia nieumiarkowanie, bałwochwalstwo. Bo czyż nie jest nim niczym nie umotywowane
(poza pożądliwością oczu właśnie) poświęcanie czasu na rozmyślanie o
telewizorze, samochodzie czy domu, oglądanie ich zdjęć czy reklam? Niewinne z
pozoru „marzenie” okazuje się występowaniem przeciw najgroźniej brzmiącemu
zakazowi Boga Nie będziesz miał innych bogów obok mnie. (2 Księga Mojżeszowa 20:3) Jest także złamaniem największego
przykazania, określonego tak przez Jezusa: Będziesz
miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z
całej myśli swojej. To jest największe i pierwsze przykazanie.
(Ewangelia Mateusza 22:37-38) Wychodzi więc na to, że to nie żarty, nie drobne „zamyślenia”
i „marzenie sobie”.
Ostatnio staram się mieć nieustannie w pamięci słowa
apostoła Pawła z Pierwszego Listu do Koryntian (7:29-31) A to powiadam, bracia,
czas, który pozostał, jest krótki; dopóki jednak trwa, winni również ci, którzy
(…) kupują [żyć tak], jakby nic nie posiadali; a ci, którzy używają tego
świata, jakby go nie używali; przemija bowiem kształt tego świata. Nie chcę być
podobny do siebie sprzed dziesięcioleci, małego chłopaczka, którego cały umysł
opanowuje myśl o jakimś przedmiocie i czekających go związanych z nim emocjach.
Mam nadzieję, że w końcu wyrosłem na męża i chcę okazać się godny tego miana
przed Panem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz