Podczas wczorajszej lektury Dziejów Apostolskich
dostrzegłem, jak misterny plan realizował Duch Święty w czasie misyjnej podróży
apostoła Pawła. W 18. rozdziale czytamy o przybyciu Pawła, Pryscylli i Akwilli
oraz najprawdopodobniej także Łukasza, czyli autora tej relacji, do Efezu. I
przybyli do Efezu; tu pozostawił ich, sam zaś udał się do synagogi i rozprawiał
z Żydami. A gdy oni prosili, żeby pozostał u nich przez dłuższy czas, nie
zgodził się. Lecz pożegnawszy się, rzekł: Za wolą Bożą znowu wrócę do was. I
odpłynął z Efezu. (Dzieje 18:19-21) Dlaczego Paweł odpłynął z Efezu, kiedy
przyjęto go tam z otwartymi rękami i chciano zatrzymać, by opowiadał im o
Jezusie? Każdemu chrześcijaninowi, który ma w sobie choć trochę ducha misyjnego
to się w głowie nie mieści. Wszak jesteśmy przekonani, że takie okazje należy
wykorzystywać.
Ale Paweł nie robił tego, co sam uważał za najlepsze. Był
wsłuchany w głos Ducha Świętego i polegał całkowicie na Jego prowadzeniu.
Najdziwniejsze chyba wersety, wskazujące na ten fakt oraz pokazujące, że to
prowadzenie nie zgadzałoby się z naszym rozumieniem (a pewnie nie zgadzałoby
się też z rozumieniem Pawła, gdyby chciał postępować po swojemu) znajdujemy w
16. rozdziale Dziejów Apostolskich (wersety 6-7): I przeszli przez frygijską i
galacką krainę, ponieważ Duch Święty przeszkodził w głoszeniu Słowa Bożego w
Azji. A gdy przyszli ku Mizji, chcieli pójść do Bitynii, lecz Duch Jezusa nie
pozwolił im; Dlaczego nie pozwolił? Bo miał inne plany, o których możemy
przeczytać dalej w tym rozdziale.
Wróćmy jednak do naszej historii. Paweł spokojnie odpływa z
Efezu, ale pojawia się tu na jego miejsce "niespodziewanie" inny głosiciel Dobrej Nowiny: A do Efezu przybył
pewien Żyd, imieniem Apollos, rodem z Aleksandrii, mąż wymowny, biegły w
Pismach. Był on obeznany z drogą Pańską, a pałając duchem przemawiał i nauczał
wiernie tego, co się odnosi do Jezusa, choć znał tylko chrzest Jana. Ten to
począł mówić śmiało w synagodze. (Dzieje 18: 24-26)
Tak więc pragnienie Efezjan odnośnie poznania ewangelii
zostało zaspokojone. Apollosowi pomagali także Pryscylla i Akwilla. W ten
sposób grunt pod pogłębione nauczanie Pawła został już przygotowany. Wtedy Apollos
odszedł już do Koryntu, tam głosić Słowo Boże, a Paweł mógł znowu pojawić
się w Efezie i spowodować, że wielu uczniów zostanie ochrzczonych Duchem
Świętym: Podczas gdy Apollos przebywał w Koryncie, obszedł Paweł wyżynne
okolice i przyszedł do Efezu, a spotkawszy niektórych uczniów, rzekł do nich:
Czy otrzymaliście Ducha Świętego, gdy uwierzyliście? A oni mu na to: Nawet nie
słyszeliśmy, że jest Duch Święty. Tedy rzekł: Jak więc zostaliście ochrzczeni?
A oni rzekli: Chrztem Janowym. Paweł zaś rzekł: Jan chrzcił chrztem upamiętania
i mówił ludowi, żeby uwierzyli w tego, który przyjdzie po nim, to jest w
Jezusa. A gdy to usłyszeli, zostali ochrzczeni w imię Pana Jezusa. A gdy Paweł
włożył na nich ręce, zstąpił na nich Duch Święty i mówili językami, i
prorokowali. Było zaś wszystkich tych mężów około dwunastu. Odtąd przez okres
trzech miesięcy chodził do synagogi, prowadząc śmiałe rozmowy i przekonując o
Królestwie Bożym. (Dzieje 19 1-8)
Historia się więc domyka, chociaż początkowo wyglądało na
to, że raczej się rozsypie. Nie wiemy, czy Paweł znał to zakończenie od samego
początku. Ja myślę, że raczej po prostu ufał prowadzeniu Bożemu i wiedział, że
na pewno z jego posłuszeństwa może wyniknąć tylko dobro, wbrew wszelkim obawom. W tym kontekście zapewnienie Żydów z Efezu, że wróci do nich za wolą Bożą nie brzmią jak zdawkowe życzenia!
Ta historia uczy mnie po raz kolejny jak ważne jest czytanie
Słowa Bożego po kolei, nie fragmentując go, nie wyrywając z kontekstu
poszczególnych wydarzeń. Niestety wiele osób ma taki zwyczaj. Niektóre
środowiska religijne wręcz dobudowały sobie do takiego postępowania całe
ideologie.
Kiedy jako katolik bywałem na tzw. mszach świętych i
słuchałem kilkuzdaniowych fragmentów ewangelii i listów apostolskich, czytanych
często przez nastoletnich ministrantów, nie mogących poradzić sobie z
nieprostym przecież tekstem, nigdy nie mogłem znaleźć w tych historiach
sensu. Później, kiedy sam wziąłem Biblię do ręki, zdumiewałem się nieustannie jak
jedna historia wypływa z poprzedniej, jak poszczególne księgi układają się w
całość, jaką cudowną, misterną konstrukcję stanowią Stary i Nowy Testament,
uzupełniające się i tworzące jeden spójny miłosny list od Ojca.
Zachęcam do odkrywania tej zadziwiającej logiki przyczynowo-skutkowej w Słowie Bożym. Tu nic nie dzieje się bez celu i przypadkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz