Ostatnio wiele myślę nad tym jaki powinien być stosunek
poddanego do króla. Problem wydawałoby się trochę abstrakcyjny – wszak czasy
władców absolutnych minęły na szczęście bezpowrotnie. Wyobraźnia i szczątki
wiedzy historycznej podpowiadają mi jednak, że poddany, któremu obwieszczony
został rozkaz królewski, wykonywał go niezwłocznie. Najczęściej nie z miłości
ale dlatego, że władca dysponował zbrojną strażą, czuwającą nad tym, by poddani
byli właśnie poddani królowi i wykazywali się bezwzględnym posłuszeństwem.
Czy zatem taki poddany słysząc herolda, obwieszczającego mu
królewski rozkaz, myślał sobie „OK, może jutro się nad tym zastanowię”? Raczej
nie, bo przy takim nastawieniu tego jutra już mógł nie dożyć…
A chrześcijanin, uroczyście ogłaszający, że Jezus jest jego
Panem i Królem? Czy słysząc Jego rozkazy (zakładam, że je słyszy) wykonuje je
czym prędzej i z ochotą? Chrześcijanin dobrowolnie, z miłości uznaje, że będzie Mu poddany. Czy to ma zmieniać
cokolwiek w stosunku król – poddany? Czy taka dobrowolna podległość może
zakładać choćby częściowe nieposłuszeństwo bądź opieszałość w wykonywaniu
rozkazów?
Jeżeli np. jestem przekonany, że właśnie teraz Pan wzywa
mnie przed Swój Tron to czy ja mogę wyznaczać czas tej audiencji, mówiąc „w
porządku, zaraz się pomodlę, ale najpierw poczytam sobie gazetę albo obejrzę ten
program w TV, przecież inaczej mnie ominie”? Czy kiedy odczuwam głębokie
przekonanie, że właśnie teraz powinienem zajrzeć do Biblii to czy najpierw mogę
iść np. na spacer z przyjacielem? Jednym z atrybutów króla jest to, że jego
rozkazy stoją przed wszystkimi innymi zachciankami i prośbami.
Mój Król nie grozi mi ścięciem w przypadku opieszałości, mojego
Króla to po prostu nieskończenie zasmuca. Pytanie – czy to jest dla mnie ważne?
W zyciu wazne są dobrze poustawiane priorytety, a Wy je macie dobrze poukładane
OdpowiedzUsuńwiec najpierw to co wazne a na koncu cała reszta.Fajnie przypomniec sobie co jest wazne