13 lutego 2014

O chrześcijaninie, który nie jest uczniem Chrystusa

Chrześcijanin to uczeń Chrystusa. Takie jest znaczenie tego słowa zgodne z oryginałem. Nie zajmujmy się teraz tym, że dawno temu Polacy popełnili błąd i określenie to powiązali z chrztem. Jakkolwiek było to moim zdaniem przed wiekami działanie celowe i przyniosło jak najgorsze owoce – nie chcę dziś o tym pisać.
Czy student chemii, szczycący się tym, że jego ulubionym wykładowcą jest światowej sławy, powszechnie uznawany profesor X, może się naprawdę uważać za ucznia tego profesora, jeżeli nie uznaje, że tablica Mendelejewa jest podstawą wszelkich związków i obliczeń chemicznych?
Czy student fizyki, głoszący wszem i wobec, że jego ulubieńcem jest znany i ceniony profesor Y, może w pełni uważać się za jego ucznia, jeżeli jednocześnie nie uznaje nadrzędności zasad dynamiki Newtona?
Jak odpowiedzielibyśmy na te pytania? Chyba najłagodniej tak, że ci młodzi ludzie mają poważne kłopoty osobowościowe, problemy ze zrozumieniem tego, co uważają za swoją życiową pasję. Najłagodniej.
A co powiedzielibyśmy o uczniu Chrystusa, który głośno to deklaruje, z którego ust nie schodzi wręcz Jego imię, ale który nie zna Jego słów bądź udaje, że nie zna, przemilcza lub je podważa? Czy naprawdę ma prawo nazywać się Jego imieniem? Ma prawo nazywać się chrześcijaninem?
Chyba nie ma określenia bardziej godnego szacunku niż „chrześcijanin”, bo w oryginale powołuje się na imię naszego Pana. A jednocześnie nie ma określenia tak nadużywanego i często lekceważonego przez tych, którzy je stosują bez zrozumienia.
A co o obu uczniach, których postaci powołałem do życia kilka zdań wcześniej powiedzieliby profesorowie X i Y? Ich spotkanie mogłoby zakończyć się niezłą awanturą, a myślę, że jest szansa, by skończyło się w sądzie. Co o ludziach, powołujących się na Jego imię, a nieposłusznych Mu, powie (tu już nie ma trybu przypuszczającego) Jezus Chrystus gdy ich spotka? 

2 komentarze:

  1. Jezus mowił w Mt.7,21-23 ze nie kazdy kto mowi Panie,Panie wejdzie do krolestwa niebieskiego.Dzis wiem ze chrzest nie zrobił ze mnie chrzescijanki i zeby moc sie tak nazwac musze pokonac długą drogę, i chyba ciezką.Mysle ze sporo chrzescijan nie bardzo wie co znaczy to słowo.Pewnie jest jakis sposób zeby ich oswiecic

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko Pan wie, jak długa jest ta droga. On może sprawić, że wcale taka długa nie będzie, jeżeli usłyszy Twoje szczere modlitwy w tej sprawie. Życzę Ci tego z całego serca. Najważniejsze to znaleźć zbór, w którym głoszona jest zdrowa, oparta wyłącznie na Biblii, nauka i karmić się, karmić. Taka była moja droga do Jezusa. Polecam też mój wpis "Jak rozpoznać chrześcijanina?" - http://swidrowanie.blogspot.com/2013/06/jak-rozpoznac-chrzescijanina.html

      Usuń