Jakiś czas temu ktoś pytał mnie: „Po co w ogóle się
zbieracie na nabożeństwa?” Przyznam (ze wstydem), że był to impuls, który kazał
mi poważnie zastanowić się nad odpowiedzią na to pytanie, i od tego czasu wciąż
żyje ono we mnie. Zadaję je sobie co jakiś czas by skontrolować się, czy wciąż
mam właściwe motywacje uczestniczenia w spotkaniach ludu Bożego.
Moja droga do świadomego chrześcijaństwa i nawrócenia była dość długa i pamiętam, że z początku w ogóle nie zdawałem sobie takich pytań.
Jednak dziś, gdy analizuję swoją postawę sprzed lat widzę, że była ona typowo
egoistyczna. Potrzebowałem przede wszystkim wyjaśniania Słowa Bożego, byłem
głodny tego, by słuchać o tym, co Biblia mówi do mnie, bo sam jeszcze jej nie
rozumiałem.
Czas na zrozumienie, że to przede wszystkim ja powinienem
dawać, oddawać Bogu chwałę, dziękczynienie i uwielbienie nadszedł później, gdy
już uznałem Jego nieskończoną wielkość i panowanie nad moim życiem, kiedy
narodziłem się na nowo. Dziś widzę, że to właśnie narodzenie na nowo jest
wyznacznikiem tego, po co przychodzimy na nabożeństwa. Możemy albo przychodzić
po to by usiłować brać coś dla siebie albo po to by dawać. Dawać całego siebie i
uwielbienie Panu a dobre świadectwo innym.
Coraz częściej przypominam sobie jakie były moje motywacje
uczestniczenia przed laty w religijnych niedzielnych spotkaniach, trwających z
reguły 45 minut. To była okazja przede wszystkim żeby usiłować prosić Boga o to
lub owo. Takie też modlitwy padały i wciąż jak wiem padają od tamtych ołtarzy i
w indywidualnych prośbach modlitewnych – prosimy, prosimy, prosimy… Nigdy nie
słyszałem słów dziękczynienia.
Chociaż wtedy nie uświadamiałem sobie tego, dziś widzę, że
był to jeden z tych decydujących zgrzytów, które sprawiły, że musiałem szukać innego miejsca na spędzanie niedzielnych przedpołudniowych godzin. Miejsca, gdzie Bóg nie jest traktowany tylko jak daleka postać, urzędnik na bardzo
wysokim stanowisku, do którego zanosi się prośby i składa podania. Gdzie
jest żywy, gdzie jest Głową Kościoła. Gdzie człowiek przychodzący na nabożeństwo może oddać pokłon Bogu i wyzna: Prawdziwie Bóg jest pośród was. (Pierwszy list apostoła Pawła do Koryntian 14:25)
Ja przychodzilem moze troche ze strachu , troche z przyzwyczajenia ,ze Bog mnie skarze jak mnie nie zobaczy w kosciele w niedziele. Pamietam zawsze patrzylem na zegarek Troche winne ponosili tez ksieza , ktorzy poprostu prawde mowiac " przynudzali a jedynie z pasja mowili gdy mieszali do Boga polityke. Gdy sie nawrocilem i do szybko i dramatycznie wszystko sie zmienilo. Nie patrze na zegarek lece jak szalony spotkac sie z moim Panem , Przyjacielem , Kumplem i dziekuje i chwale mowiac dobrze , ze jestes
OdpowiedzUsuń