23 lutego 2014

Prośby czy wdzięczność – co masz w sercu?

Jakiś czas temu ktoś pytał mnie: „Po co w ogóle się zbieracie na nabożeństwa?” Przyznam (ze wstydem), że był to impuls, który kazał mi poważnie zastanowić się nad odpowiedzią na to pytanie, i od tego czasu wciąż żyje ono we mnie. Zadaję je sobie co jakiś czas by skontrolować się, czy wciąż mam właściwe motywacje uczestniczenia w spotkaniach ludu Bożego.
Moja droga do świadomego chrześcijaństwa i nawrócenia była dość długa i pamiętam, że z początku w ogóle nie zdawałem sobie takich pytań. Jednak dziś, gdy analizuję swoją postawę sprzed lat widzę, że była ona typowo egoistyczna. Potrzebowałem przede wszystkim wyjaśniania Słowa Bożego, byłem głodny tego, by słuchać o tym, co Biblia mówi do mnie, bo sam jeszcze jej nie rozumiałem.
Czas na zrozumienie, że to przede wszystkim ja powinienem dawać, oddawać Bogu chwałę, dziękczynienie i uwielbienie nadszedł później, gdy już uznałem Jego nieskończoną wielkość i panowanie nad moim życiem, kiedy narodziłem się na nowo. Dziś widzę, że to właśnie narodzenie na nowo jest wyznacznikiem tego, po co przychodzimy na nabożeństwa. Możemy albo przychodzić po to by usiłować brać coś dla siebie albo po to by dawać. Dawać całego siebie i uwielbienie Panu a dobre świadectwo innym.
Coraz częściej przypominam sobie jakie były moje motywacje uczestniczenia przed laty w religijnych niedzielnych spotkaniach, trwających z reguły 45 minut. To była okazja przede wszystkim żeby usiłować prosić Boga o to lub owo. Takie też modlitwy padały i wciąż jak wiem padają od tamtych ołtarzy i w indywidualnych prośbach modlitewnych – prosimy, prosimy, prosimy… Nigdy nie słyszałem słów dziękczynienia.
Chociaż wtedy nie uświadamiałem sobie tego, dziś widzę, że był to jeden z tych decydujących zgrzytów, które sprawiły, że musiałem szukać innego miejsca na spędzanie niedzielnych przedpołudniowych godzin. Miejsca, gdzie Bóg nie jest traktowany tylko jak daleka postać, urzędnik na bardzo wysokim stanowisku, do którego zanosi się prośby i składa podania. Gdzie jest żywy, gdzie jest Głową Kościoła. Gdzie człowiek przychodzący na nabożeństwo może oddać pokłon Bogu i wyzna: Prawdziwie Bóg jest pośród was. (Pierwszy list apostoła Pawła do Koryntian 14:25)

1 komentarz:

  1. Ja przychodzilem moze troche ze strachu , troche z przyzwyczajenia ,ze Bog mnie skarze jak mnie nie zobaczy w kosciele w niedziele. Pamietam zawsze patrzylem na zegarek Troche winne ponosili tez ksieza , ktorzy poprostu prawde mowiac " przynudzali a jedynie z pasja mowili gdy mieszali do Boga polityke. Gdy sie nawrocilem i do szybko i dramatycznie wszystko sie zmienilo. Nie patrze na zegarek lece jak szalony spotkac sie z moim Panem , Przyjacielem , Kumplem i dziekuje i chwale mowiac dobrze , ze jestes

    OdpowiedzUsuń